Janne Ahonen skokami w niedzielnych zawodach w Lahti zakończył karierę sportową. Zrobił to po raz drugi i właściwie tylko jeden skok udało mu się w konkursie oddać, niemniej koniec jest faktem. Podczas konferencji prasowej, na którą zaproszono jego i także żegnającego się ze skokami Adama Małysza, Ahonen odpowiadał na pytania o przeszłość i przyszłość.
Najpierw jednak dziennikarze poprosili Fina o opinię na temat Polaka.
- Adam skakał w Pucharze Świata bardzo długo, znamy się od dawna. Nigdy nie mogliśmy ze sobą porozmawiać, bo ja z biegiem czasu podszkoliłem się w angielskim, a on w niemieckim. Jako sportowiec odniósł sukcesy we wszystkim, co się dało. Potrafił mieć wspaniałą formę, a jednak nogami stał mocno na ziemi - chwalił Ahonen Małysza. - Poza momentem odbicia z progu - dodał z uśmiechem. - Jest fantastycznym człowiekiem.
Ahonena zapytano o nastroje po ostatnich zawodach.
- Przede wszystkim ulga, że jest po wszystkim. Byłoby fajnie wystąpić w drugiej serii, wtedy bym czuł, że oddaję ten naprawdę ostatni skok. Jednak zostają mi z tych zawodów dobre wrażenia, zwłaszcza z uwagi na publiczność. To był dla mnie ciężki sezon, od początku do końca, a jednak kibice zawsze mnie dopingowali. Podczas sobotniego konkursu drużynowego na trybunach panowała wspaniała atmosfera.
Skoczka z Lahti poproszono, by skomentował swój powrót do skoków.
- Pierwszy sezon był dobry, ale drugi zupełnie mi nie wyszedł. Wyniki pokazały, że w tym sporcie nic nie ma za darmo. Z tego, że skończę wiosną 2011, zdawałem sobie sprawę chyba już ubiegłej jesieni. Kiedy wracałem do skoków w 2009, wiedziałem, że nie ma sensu robić tego na jeden sezon, a z drugiej strony nie zamierzałem startować przez kilka lat.
Ahonen wyjaśnił także, dlaczego nie wybiera się na loty do Planicy.
- Moja forma jest, jaka jest. Nie miałbym tam żadnej przyjemności, przeciwnie - byłoby mi tam naprawdę ciężko. Poza tym zacząłem skakanie w Lahti, więc tutaj postanowiłem je także zakończyć.
Co Ahonen uważa o przyszłości fińskich skoków?
- Mówi się, że sytuacja jest zła, trzeba jednak pamiętać, że zawsze każdemu zdarzają się słabe okresy. Poza tym są też powody do radości: Jarkko Määttä, który tutaj w Lahti pierwszy raz startował w Pucharze Świata i skakał na dobrym poziomie w konkursie drużynowym.
O swoich planach na przyszłość Fin nie chciał się wypowiadać.
- Przez dwadzieścia lat byłem osobą publiczną, o której życiu wiedziano wszystko. Teraz chciałbym znów mieć prywatność. Po weekendzie zajmę się treningiem Mico - wyjawił jedynie Ahonen, którego 9-letni syn startuje regularnie w zawodach dzieci.
Temat prywatności drążono, pytając Fina, czy sława była dla niego czymś ciężkim.
- I tak, i nie. Nie wszystkie strony sławy są przyjemne - podsumował krótko Ahonen, wspominając wielokrotne próby dostania się do jego domu podejmowane przez ludzi.
Co Janne Ahonen ma do powiedzenia juniorom i przyszłym pokoleniom skoczków?
- W tej chwili przychodzi mi do głowy tylko to: jeśli człowiek zaczyna rozważać, czy powinien kończyć czy jeszcze skakać, wtedy powinien dalej skakać. Ja w roku 2008 wciąż miałem w sobie chęć do skakania i wówczas podejmowałem decyzję ze smutkiem. Teraz wiem, że na skocznię nigdy nie wrócę.