Były emocje, nerwy, piękne skoki i spektakularne porażki... Zabrakło tylko niespodzianki - reprezentacja Austrii została drużynowym mistrzem świata na skoczni normalnej! Walkę starali się nawiązać Norwegowie i Niemcy, jednak to było za mało na Thomasa Morgensterna, Andreasa Koflera, Martina Kocha i Gregora Schlierenzauera. Polska na czwartym miejscu - co, biorąc pod uwagę wysoki poziom zawodów, jest świetnym wynikiem!

W Oslo od rana panowały zupełnie inne warunki, niż jeszcze podczas wczorajszego konkursu indywidualnego - przede wszystkim zniknęła mgła i opady śniegu. To zapowiadało piękny i sprawiedliwy konkurs.

Całkiem niezły skok oddał rozpoczynający zawody Radik Zhaparov. Reprezentant Kazachstanu poleciał na odległość 93,5 metra. Jego reprezentacja długo nie prowadziła - po chwili lepszy wynik uzyskał Davide Bresadola (94 m), a następnie Pavel Karelin (98 m).

Zaskakująco słabo skoczył Anssi Koivuranta, który wczoraj był najwyżej sklasyfikowanym Finem. Były kombinator lądował zaledwie na 90 metrze, a Finlandia wyprzedzała tylko Szwajcarię...

Dużo lepiej poradził sobie Kamil Stoch - 101 metrów dało nam prowadzenie! To było jednak niewiele w porównaniu z tym, co zrobili następni zawodnicy - jeszcze dalej poleciał Martin Schmitt (104,5 metra), 103,5 m w świetnym stylu uzyskał Anders Jacobsen. Kończący pierwszą grupę Gregor Schlierenzauer lądował najdalej (105 m), ale z powodu niskich not za styl nie zdołał wyprzedzić Norwegii.


Pierwsze skoki drugiej kolejki były - co tu ukrywać - słabe. Sytuacja zmieniła się, gdy na na rozbiegu pojawił się Denis Kornilov. Reprezentant Rosji uzyskał 98,5 metra - jego drużyna wyszła na czoło. Metr dalej lądował Roman Koudelka, jednak Czechy traciły do Rosji niemal dziesięć punktów. Na prowadzenie nie zdołali wyjść również Japończycy (Takeuchi - 100,5 m) i Finowie (Muotka - 95 m).

Nowymi liderami zostali za to Polacy - niezły skok oddał Piotr Żyła (98 m). Taka sytuacja trwała krótko - znacznie lepiej spisali się Michael Neumayer (101 m), Bjoern Einar Romoeren (101,5 m) i Martin Koch (105,5 m). Po każdym z tych skoków następowała zmiana na prowadzeniu.


W trzeciej kolejce niezłą passę Rosjan podtrzymał Ilja Rosliakov (96,5 m). Zaskakująco daleko poleciał także Jan Matura (101 m), który wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie; w tym samym miejscu lądował Robert Kranjec (trzecie miejsce Słowenii).

Dobre skoki oddawali też Noriaki Kasai (99,5 m) i Janne Ahonen (100 m). Swojego występu nie zawalił teoretycznie najsłabszy punkt naszej reprezentacji Stefan Hula (97,5 m).

Jeszcze lepsze odległości uzyskali Michael Uhrmann (102 m), Anders Bardal (105,5 m) i Andreas Kofler (105,5 m).


Czwarta kolejka to niezłe 101-metrowe skoki Jakuba Jandy i Simona Ammanna. Nieźli spisali się także Daiki Ito (100,5 m) i Matti Hautamaeki (102,5 m), który uratował Finów (groził im brak awansu do finału).

Bardzo dobry skok oddał Adam Małysz (104,5 m), świetny - Severin Freund (105 m w słabszych warunkach), jednak Polacy i Niemcy mogli tylko marzyć o rywalizacji z Norwegią (102,5 m Toma Hilde) i Austrią (105 m Thomasa Morgensterna).


Początek drugiej serii to przede wszystkim bardzo dobry skok reprezentującego Słowenię Mitji Meznara (100 m), jednak jego drużyna nie była w stanie odeprzeć ataków skoczków z Czech i Japonii. Po fatalnym występie w pierwszej serii zrehabilitował się Anssi Koivuranta (97 m).

Lepiej niż kilkadziesiąt minut wcześniej skoczył także Kamil Stoch (102,5 m w niezłych warunkach - dużo odjętych punktów). Polska objęła prowadzenie, jednak tylko na chwilę - jeszcze dalej, bo na 104 metrze, lądował Martin Schmitt. Świetne skoki oddali też Anders Jacobsen (102,5 m) i Gregor Schlierenzauer (103 m), jednak Austriak miał spore problemy przy lądowaniu - omal nie zakończyło to się upadkiem...


Podczas drużynówki walka toczyła się nie tylko na szczycie tabeli wyników, ale także w jej środkowej strefie. Bardzo dobrze było to widać w trakcie szóstej kolejki skoków, kiedy Roman Koudelka uzyskał 102 metry, Jernej Damjan - 99 m, Taku Takeuchi - 100,5 m, a Olli Muotka - 95,5 m.

Piotr Żyła, który reprezentował nas w tej kolejce, potwierdził, że jest bardzo mocnym punktem naszej reprezentacji - 101 metrów pozwoliło nam utrzymać wysoką lokatę. Nieco bliżej lądował Michael Neumayer, jednak Niemcy mieli nad nami na tyle wysoką przewagę, że cały czas nas wyprzedzali.

Walka o medale trwała w najlepsze - Bjoern Einar Romoeren poleciał na odległość 100,5 metra, a na 102 metrze lądował Martin Koch - na czołowych pozycjach nie było więc poważniejszych zmian.


W pierwszej fazie siódmej kolejki ładnie skoczył Robert Kranjec (100 m), nie zachwycili zaś Jan Matura (97 m), Noriaki Kasai (96,5 m) i Janne Ahonen (94,5 m). Niestety, jeszcze bliżej - na 93 metrze - lądował Stefan Hula.

Miejsca na podium wydawały się już rozdane, można było zastanawiać się tylko nad kolejnością drużyn. Świetne skoki oddawali bowiem Michael Uhrmann (102,5 m), Anders Bardal (101 m) i Andreas Kofler (103,5 m)...


Skoczkowie ostatniej grupy startowali w zmienionej kolejności - odwrotnej do miejsc zajmowanych po siedmiu skokach. Ósmą kolejkę rozpoczynał Matti Hautamaeki. Fin zebrał w sobie wszystkie siły i w świetnym stylu poleciał na 108 metr. To jednak nie pomogło Finom wygrzebać się z ósmej lokaty, ponieważ daleko skoczył Daiki Ito (105,5 m). Za Japończykami znaleźli się Czesi (96,5 m Jakuba Jandy) i Słoweńcy (99,5 m Petera Prevca).

Mimo, że szanse Polski na medal były już czysto teoretyczne, kończący występy naszej drużyny Adam Małysz nie poddawał się i poleciał daleko - 106,5 metra. Dużo nerwów kibicom przysporzył za to Severin Freund, który uzyskał 105,5 metra, ale nie ustał skoku! Przewaga Niemców nad Polską po siedmiu skokach była jednak tak duża, że nasi zachodni sąsiedzi bez problemu nas wyprzedzili i byli już pewni medalu!

Bardzo dobrze skoczył Tom Hilde (102,5 m), ale to było za mało... Drużynowe złoto Austrii przypieczętował Thomas Morgenstern, który pewnie wylądował na 108 metrze!



tabela medalowa MŚ Oslo 2011 »