Wiele emocji dostarczyli nam skoczkowie na otwarcie trzeciej edycji FIS Team Tour. Bardzo ciekawy konkurs w Willingen wygrali Austriacy, którzy wyprzedzili Niemców oraz bardzo równych tego dnia Polaków! Warto wspomnieć także o udanym powrocie Janne Happonena, który znalazł się w czołówce indywidualnych wyników zawodów...

Konkurs rozpoczął się dość nietypowo, bo... od awarii systemu wyświetlającego wyniki. Z tego powodu po skokach Andrei Morassiego i Denisa Korniłowa nastąpiła kilkunastominutowa przerwa, w trakcie której usunięto usterkę.

W początkowej fazie najlepiej spisał się Jakub Janda, który po skoku na odległość 125 metrów wyprowadził Czechy na prowadzenie. Nie trwało to długo, bowiem wkrótce na rozbiegu pojawił się Kamil Stoch. Polak uzyskał świetny wynik - 139 metrów dało nam pierwsze miejsce! Bliżej lądowali Michael Uhrmann (129 m), Bjoern Einar Romoeren (129,5 m) i Gregor Schlierenzauer (135,5 m), po pierwszej kolejce byliśmy więc na czele.


Również druga kolejka rozpoczęła się spokojnie. Prowadzenie kolejno obejmowały Włochy (115 m Diego Dellasegi), Rosjanie (124 m Pawła Karelina), Czesi (119 m Borka Sedlaka), Słoweńcy (126,5 m Jurija Tepesa), Japończycy (125 m Taku Takeuchi). Pierwszy w tej grupie skok za punkt K oddał Janne Happonen. Powracający na skocznię Fin uzyskał 135 metrów i wyprowadził swoją reprezentację na pierwsze miejsce.

Po skoku Piotra Żyły na odległość 125,5 metra znacznie zmniejszyła się nasza przewaga nad Finami, jednak cały czas pozostawaliśmy na prowadzeniu. Nie trwało to długo - wkrótce daleko polecieli Anders Bardal (137,5 m) i Martin Koch (140 m) - na pierwszym miejscu widzieliśmy więc kolejno Norwegię i Austrię.


Pierwszy ciekawy skok w trzeciej grupie zawodników oddał Fumihisa Yumoto. Japończyk pokazał się z lepszej strony, niż wcześniej jego koledzy z reprezentacji - 134 metry dawały jego drużynie wysokie prowadzenie. Lepszy wynik po trzech skokach mieli Finowie (Olli Muotka - 126 m) i Polacy (Stefan Hula - 131 m).

Za Polską znaleźli się Niemcy (130 m Michaela Neumayera) i Norwegowie (fatalny skok Johana Remena Evensena - zaledwie 121,5 m). Nie było niespodzianki w przypadku Andreasa Koflera - 132 metry sprawiły, że Austria wyprzedzała nas o 27,6 punktu.


W czwartej grupie nasz kraj reprezentował Adam Małysz, na którego skok czekaliśmy z niecierpliwością. Wcześniej jednak widzieliśmy niezły skok Romana Koudelki (129 m) oraz bardzo dobre występy Petera Prevca (136,5 m), Daiki Ito (136 m) i Mattiego Hautamaekiego (134,5 m).

W tych samych okolicach lądował Adam Małysz - 136 metrów wraz ze stosunkowo dużą bonifikatą za warunki pozwoliły nam utrzymać wysoką lokatę!

Serię dalekich lotów kontynuowali Severin Freund (139,5 metra), Tom Hilde (137,5 m) i Thomas Morgenstern (136,5 m), ale tylko ten ostatni był w stanie pozbawić naszą drużynę prowadzenia. Po pierwszej serii na pierwszym miejscu była więc Austria, za nią Polska i Niemcy!


Drugą serię bardzo słabymi skokami rozpoczęli Jakub Janda (115 m) i Mitja Meznar (119 m). Z lepszej strony pokazał się Noriaki Kasai, po którego skoku (127 m) Japończycy wyszli na czoło. Swój skok zawalił niestety Anssi Koivuranta - 108,5 metra sprawiło, że Finowie znaleźli się daleko za Japonią.

Wyraźnie bliżej, niż w pierwszej serii, lądował Kamil Stoch. Nie był to jednak zły skok - 130 metrów dawało nam prowadzenie, którego nie pozbawili nas Niemcy (130 metrów Michaela Uhrmanna) i Norwegowie (również 130 metrów Bjoerna Einara Romoerena). Tę kolejkę kończył Gregor Schlierenzauer - 129,5 m.


Po piątej kolejce sędziowie zdecydowali się na wydłużenie rozbiegu - belkę przesunięto z pozycji ósmej na jedenastą. Od razu miało to przełożenie na prędkości osiągane przez skoczków na progu.

Świetny skok oddał Janne Happonen. Fin lądował na 137 metrze i otrzymał od sędziów bardzo dobre noty za styl - tym samym znacznie zmniejszył stratę swojej drużyny do Japończyków.

Na pochwałę zasługuje skok Piotra Żyły, który w Willingen najwyraźniej ustabilizował swoją formę. 132 metry pozwoliły nam utrzymać przewagę nad Japończykami, Niemcami (131,5 m Martina Schmitta) i Norwegami (130,5 m Andersa Bardala). Naturalnie niemożliwe było wyprzedzenie Austriaków - za punktem K (132,5 m) lądował Martin Koch.


Dla przedostatniej grupy belkę startową ustawiono na pozycji numer 13. Dzięki temu zobaczyliśmy świetny skok Jerneja Damjana - aż 141,5 metra z pewnością dało do myślenia sędziom, którzy jednak nie zdecydowali się na skrócenie rozbiegu. Bliżej, ale również za punktem K, lądował Olli Muotka (131 m) - strata Finów do Japończyków wynosiła zaledwie dwa punkty.

W tym momencie sędziowie skrócili rozbieg o jedną belkę, zapewne obawiając się, że Stefan Hula może przeskoczyć skocznię :) Nie przeliczyli się! Polak uzyskał aż 134 metry i umocnił naszą reprezentację na prowadzeniu!

W tym samym miejscu lądował Michael Neumayer. Sytuacja przed ostatnim skokiem była bardzo ciekawa - Polacy mieli zaledwie dwa punkty przewagi nad Niemcami! Większą, bo ponad 10-punktową, stratę mieli Norwegowie. Ostatni w tej grupie Andreas Kofler bez nerwów poleciał na odległość 131,5 metra.


W ostatniej grupie zawodnicy skakali w zmienionej kolejności - odwrotnie do miejsc zajmowanych po siedmiu skokach. Z wysokiego C rozpoczął tę kolejkę Roman Koudelka - 134 metry. Niewiele bliżej (132,5 m) lądował Peter Prevc. Serię dalekich lotów za punkt K kontynuował Matti Hautamaeki (136 m), dzięki któremu Finlandia wyprzedziła Japonię (Daiki Ito - 135 m) o zaledwie 0,1 punktu!

Emocje rosły. Jeszcze dalej poleciał Tom Hilde (138 m), ale to nie zrobiło wrażenia na Severinie Freundzie. Niemiec wylądował na 140 metrze i zapewnił swojej drużynie podium na rodzimej ziemi!

Tak daleko, jak Freund, nie poleciał Adam Małysz. Polak uzyskał "tylko" 134,5 metra - to odebrało nam drugie miejsce, ale pozwoliło utrzymać się na podium, co też jest świetnym wynikiem!

Zwycięstwo Austriaków przypieczętował najdłuższym skokiem konkursu (143,5 m) Thomas Morgenstern.



klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna FIS Team Tour »