Dzisiejszy konkurs w Engelbergu obfitował w sensacyjne rozstrzygnięcia. Andreas Kofler przerwał zwycięską passę Thomasa Morgensterna, a w czołowej dziesiątce uplasowało się aż trzech Polaków...

Konkurs z 11 belki startowej rozpoczął się skokiem Olliego Muotki. Sympatyczny Fin o metr przekroczył punkt K i był całkiem zadowolony ze swojego występu. Wyraźnie bliżej, bo na 120 metrze, lądował pierwszy z naszych reprezentantów - Dawid Kubacki. Zawodnik klubu TS Wisła Zakopane oczywiście przegrywał z Muotką.

Kolejnego skoku za czerwoną linię doczekaliśmy się szybko - trzeci na liście startowej Pascal Bodmer objął prowadzenie, uzyskując 128,5 metra.

Drugim Polakiem, jakiego zobaczyliśmy na skoczni, był Krzysztof Miętus, który - niestety - lądował jeszcze bliżej od kolegi z drużyny. 117 metrów nie dawało szans na awans do finałowej rundy...

Kolejnych punktów w tym sezonie mógł za to spodziewać się Stefan Hula. Skoczek "Sokoła Szczyrk" po dobrym skoku na odległość 131,5 metra wyszedł na pierwsze miejsce.

Polak długo utrzymywał się na prowadzeniu, tym bardziej że wielu skoczków miało wiatr w plecy i nawet bonusy punktowe nie były w stanie tego zrekompensować. Wkrótce warunki zmieniły się, z czego jako pierwszy skorzystał Stephan Hocke - 133 metry dawały mu prowadzenie. Jeszcze dalej (133,5 m) poleciał Jan Matura, jednak Czech znalazł się za Polakiem.

Wiatr pod narty skoczkowie mieli jednak tylko przez chwilę, wkrótce ponownie warunki pogorszyły się, przez co szansę na punkty stracili tak znani skoczkowie, jak Bjoern Einar Romoeren czy Jakub Janda. Sytuacja w czołówce długo się wiec nie zmieniała.

Stephana i Stefana rozdzielił dopiero skaczący jako 34. Pavel Karelin. 127 metrów po dodaniu rekompensaty pozwoliło Rosjaninowi wyprzedzić naszego zawodnika o 1,4 punktu.

Słaby, aczkolwiek gwarantujący udział w drugiej serii, skok oddał Kamil Stoch. Mieszkaniec Zębu uzyskał 120,5 metra i był piętnasty.

Na belce startowej pojawiali się już zawodnicy czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a na szczycie tabeli wyników cały czas widzieliśmy nazwiska: Hocke, Karelin, Hula. Słabo skakali Wolfgang Loitzl (118,5 m), Daiki Ito (115 m), Johan Remen Evensen (113 m) i Tom Hilde (114,5 m).

Zastanawialiśmy się, jak w tych trudnych warunkach poradzi sobie Adam Małysz. Polak nie zachwycił - 119,5 metra oznaczało czternastą lokatę...

Serię krótkich skoków kontynuowali Simon Ammann (122,5 m), Matti Hautamaeki (118 m) i Ville Larinto (116,5 m). Wyjątkami potwierdzającymi regułę byli tylko Austriacy - Andreas Kofler (127 metrów - prowadzenie) i Thomas Morgenstern (124,5 m - siódmy).


Po sensacyjnych wydarzeniach pierwszej serii komisja sędziowska wydłużyła rozbieg do 13 belki. Od razu przyniosło to oczekiwany efekt - Ville Larinto poleciał na odległość 132,5 metra. Fin mógł spodziewać się, że odrobi sporo punktów i awansuje w klasyfikacji. I tak rzeczywiście się działo - kilku kolejnych skoczków lądowało wyraźnie bliżej.

Kolejne skoki za granicę 130 metrów oddawali Richard Freitag (131,5 m) i Anders Bardal (134,5 m). Norweg po swoim skoku wyprzedził Fina i prowadził. Nie trwało to długo, bo po chwili Matti Hautamäki lądował na 134 metrze i teraz to on był na czele.

Dużo lepszy skok, niż w pierwszej serii, oddał Kamil Stoch. 132 metry i wysoka rekompensata pozwoliła Polakowi wyjść na drugie miejsce.

Fińskiego skoczka na pozycji lidera zmienił Adam Małysz. Polak poleciał daleko, aż do linii oznaczającej wielkość skoczni - 137 metrów. Zaczęło się więc odliczanie, na które miejsce awansuje Polak po drugiej rundzie?

Wkrótce nasz skoczek awansował do czołowej dziesiątki, ponieważ nie wyprzedzili go Martin Koch (127 m), Simon Ammann (128 m), Olli Muotka (121 m), Janne Ahonen (124,5 m), Heung Chul Choi (119,5 m), Severin Freund (131 m), Peter Prevc (126 m) i Pascal Bodmer (119,5 m).

Z pierwszego miejsca Adama Małysza zepchnął dopiero Thomas Morgenstern. Austriak lądował co prawda bliżej - na 134 metrze - ale przewaga wywalczona w pierwszym skoku wystarczyła.

Wysokich pozycji nie utrzymali kolejni zawodnicy: Jan Matura (119,5 m) i Michael Neumyaer (124,5 m). Całkiem przyzwoity skok oddał za to Stefan Hula - 128 metrów i czwarte miejsce. To oznaczało, że w czołowej dziesiątce będziemy mieli aż trzech Polaków!

Wysoką pozycję utrzymał też Pavel Karelin, który po skoku na odległość 129,5 m zajmował trzecią lokatę. Słabiej skoczył Stephan Hocke (126 m) i w tym momencie było jasne, że Adam Małysz ukończy konkurs na podium!

Ostatnim zawodnikiem na rozbiegu był Andreas Kofler. Austriak nie zawiódł - 135 metrów dało mu bezdyskusyjne zwycięstwo!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »