Bycie mistrzem świata w lotach obowiązuje. Po wczorajszym piątym miejscu Gregor Schlierenzauer chciał się zrewanżować - udało mu się! Austriak dwukrotnie lądował za 200 metrem, dzięki czemu zwyciężył w drugim konkursie w Tauplitz/Bad Mitterndorf. Występy Polaków można określić jako słodko-gorzkie - wszyscy awansowali do drugiej serii, jednak aż czterech z nich zajęło miejsca w trzeciej dziesiątce...

Konkurs rozpoczął Heung Chul Choi. Koreańczyk na kilka chwil objął prowadzenie dzięki skokowi na odległość 165 metrów. Wkrótce musiał uznać wyższość Borka Sedlaka - reprezentant naszych południowych sąsiadów uzyskał 178,5 metra.

Jednak także Czech nie cieszył się długo z pierwszego miejsca - tym, którym go pokonał, był Stefan Hula. Polak oddał bardzo ładny skok na odległość 183 metrów i mógł być praktycznie pewien awansu do finału!

Dobrą formę potwierdził Andrea Morassi. Włoch jako pierwszy przekroczył punkt K, uzyskując 187,5 metra, i zepchnął Hulę z pierwszego miejsca. Kolegę z drużyny chcieli pomścić Marcin Bachleda i Łukasz Rutkowski. Niestety, żadnemu z nich nie udało się wyjść na prowadzenie, ale ich wyniki (odpowiednio 174 i 175,5 m) dawały nadzieję na kolejne punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Bardzo niespokojny był lot Antonina Hajka. Czech osiągnął odległośc, która pozwalała mu na objęcie prowadzenia, ale raczej wykluczała walkę o podium - 191,5 metra.

Czwarty z naszych reprezentantów, Krzysztof Miętus, lądował na 169 metrze - w tej chwili dawało to dziesiątą lokatę i prawdopodobnie oznaczało dla Miętusa koniec występów na Kulm.

Zastanawialiśmy się, czy Johan Remen Evensen będzie w stanie powtórzyć swój wynik z serii próbnej. Norweg nie tylko powtórzył, ale skoczył bardzo daleko - 210 metrów oznaczało zdecydowane prowadzenie! Dobry wynik uzyskał także jego rodak Anders Jacobsen - 196 metrów oznaczało drugą lokatę.

W tym momencie jury zawodów zdecydowało się na skrócenie rozbiegu do belki startowej numer 2 - oznaczało to oczywiście anulowanie dotychczasowych wyników.


Po wznowieniu konkursu na rozbiegu zobaczyliśmy Emmanuela Chedala. Francuz uzyskał 176 metrów. Więcej spodziewaliśmy się po wczorajszym triumfatorze Robercie Kranjcu - Słoweniec w świetnym stylu poleciał na odległość 198,5 metra, dzięki czemu objął prowadzenie.

Metr dalej, ale w nieco słabiej ocenionym przez sędziów stylu, lądowali Harri Olli i Martin Koch - obaj zajmowali ex aequo drugą lokatę.

Niestety, tak daleko nie udało się skoczyć Adamowi Małyszowi. Polak uzyskał 188,5 metra i był czwarty, wyprzedzając tylko Emmannuela Chedala. Mimo to awans do finału był raczej pewny - 27 zawodników z początku listy startowej miało przecież powtarzać swoje skoki.

Kolejni skoczkowie nie byli w stanie poprawić wyników Kranjca, Kocha i Olliego. Krócej skakali Romoeren (185,5 m), Ahonen (181,5 m), Loitzl (192,5 m), Morgenstern (175 m) i Kofler (183,5 m). Ta sztuka udała się za to Gregorowi Schlierenzauerowi - 203,5 metra i wysokie noty za styl oznaczały wyraźne prowadzenie.

Występ pierwszego spośród powtarzających skoki Heunga Chula Choia przysporzył nam nieco emocji - niestety, nie za sprawą odległości, ale upadku przy lądowaniu. Szczęśliwie Koreańczykowi nie stało się nic poważnego.

Również kolejni zawodnicy plasowali się w dolnej części tabeli wyników. Niestety, ta reguła dotyczyła także Stefana Huli (167,5 m), Marcina Bachledy (170 m) i Łukasza Rutkowskiego (173,5 m). Najlepiej spośród naszych reprezentantów w tej grupie spisał się Krzysztof Miętus - 175,5 metra to jego nowy rekord życiowy. Wszyscy czterej mieli szansę na awans do finałowej rundy.

Wśród zawodników powtarzających swoje skoki najdalej lądowali - co oczywiście nie było zaskoczeniem - Johan Remen Evensen (195 m) i Antonin Hajek (186,5 m).


Drugą serię rozpoczął Stefan Hula, niestety - słabym skokiem na odległość zaledwie 155,5 metra. Ponieważ był pierwszy na liście startowej, objął prowadzenie, ale tylko na chwilę. Kolejnymi liderami zostawali Andreas Wank (161 m) i Pascal Bodmer (180 m).

Drugi z naszych reprezentantów, Marcin Bachleda, lądował jeszcze bliżej - uzyskał tylko 148 metrów i spadł nawet za Hulę.

Bodmer dzięki swojemu drugiemu skokowi awansował o kilka pozycji, wkrótce musiał jednak opuścić miejsce przeznaczone dla lidera. Na czerwonej kanapie z wielką radością usiadł Matti Hautamaeki - lądował co prawda bliżej (176,5 m), ale przewaga po pierwszej serii wystarczyła, aby wyjść na prowadzenie.

Podobnie jak wcześniej Hula i Bachleda, tak teraz Łukasz Rutkowski (166,5 m) i Krzysztof Miętus (154,5 m) nie poprawili swoich wyników z pierwszej serii - spadli więc w tabeli wyników na niższe pozycje.

Lepszy skok oddał Anders Jacobsen. Norweg uzyskał 190,5 metra i na dłuższy czas objął prowadzenie. Zmienił go dopiero Janne Ahonen - Fin nie poleciał tak daleko (184,5 m), ale miał przewagę po pierwszym skoku. Dwa metry dalej lądował Andreas Kofler - i teraz to on znajdował się na czele.

Drugim i trzecim skoczkiem, którzy dolecieli do 190 metra, byli Antonin Hajek (193 metry) i Adam Małysz (190 m). Czech wyszedł na prowadzenie, a Polakowi nie udało się go wyprzedzić.

Kolejnymi liderami zostawali Loitzl (192 m), Ammann (195 m), Olli (200,5 m) i Robert Kranjec (204,5 m). Żaden z nich nie miał jednak szans w starciu z Gregorem Schlierenzauerem. Austriak uzyskał 205 metrów i zdecydowanie wygrał zawody!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna Pucharu Świata w lotach »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »