Hannu Lepistoe w dość nieoczekiwanych okolicznościach ponownie zająl się szkoleniem najlepszego polskiego skoczka, Adama Małysza. Z doświadczonym fińskim trenerem udało się nam porozmawiać podczas Turnieju Skandynawskiego i wypytać go o prognozy dla polskich skoków. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Skokinarciarskie.pl: Jak skomentujesz wydarzenia, jakie dokonały się w ostatnich miesiącach, a które obejmowały zasięgiem Ciebie, kadrę polskich skoczków oraz Polski Związek Narciarski? Zakończyłeś współpracę z reprezentacją Polski, ostatnio natomiast Adam Małysz skontaktował się z Tobą w sprawie treningów.

Hannu Lepistoe: Nie wyobrażałem sobie, że coś takiego się stanie. Kiedy Adam zadzwonił pierwszy raz, do niczego nie doszło. Jednak później Adam zadzwonił ponownie i poprosił o pomoc, więc uznaliśmy, że możemy spróbować i trochę popatrzeć, do czego nas to zaprowadzi.

Skokinarciarskie.pl: W tej chwili Wasza współpraca jest już oficjalna, podpisałeś umowę z Polskim Związkiem Narciarskim - jak dokładnie wygląda Twój zakres obowiązków?

H.L.: Oficjalnie jestem trenerem osobistym Adama. Jeżdżę z nim na zawody. Trenerem reprezentacji jest Łukasz Kruczek. Jeśli obaj z Adamem będziemy zadowoleni ze współpracy, będę go trenował aż do olimpiady.

Skokinarciarskie.pl: Jak układa się współpraca z Łukaszem?

H.L.: Bez problemów. Rozmawiamy i dyskutujemy.



Skokinarciarskie.pl: Czy pomagasz w procesie treningowym pozostałych reprezentantów?

H.L.: Nie bezpośrednio, ale jeśli Łukasz ma do mnie pytania w kwestii pozostałych zawodników, to na nie odpowiadam.

Skokinarciarskie.pl: W Polsce wiele mówi się na temat formy Adama Małysza i jego przyszłości jako skoczka. Jedni wierzyli, że kiedy przyjedziesz do Polski i ponownie zajmiesz się Adamem, Adam obroni tytuł Mistrza Świata. Inni mówią, że Adam w tym wieku niczego już nie osiągnie.

H.L.: Oba z tych stwierdzeń są nie na miejscu. Sprawa sukcesów nie jest taka prosta - wymaga dobrych letnich przygotowań, których tym razem zabrakło. Jeśli zaś chodzi o przyszłość - wiek nie ma żadnego znaczenia. Jeśli Adamowi wystarczy motywacji, możemy się wiele spodziewać.

Skokinarciarskie.pl: Czy medal Adama podczas przyszłorocznej olimpiady w Vancouver jest realny?

H.L.: Tak. Adam jest bardzo utalentowanym zawodnikiem. Postaramy się, by letnie treningi dobrze go przygotowały do olimpiady. Medal jest głównym celem przyszłego sezonu. Pytania, czy Adam powinien dalej uprawiać tę dyscyplinę, są próżne.

Skokinarciarskie.pl: Za nami mistrzostwa świata w Libercu, których organizatorzy usłyszeli wiele słów krytyki.

H.L.: Warunki pogodowe były bardzo złe, ale skoki są sportem na otwartym powietrzu i na to nic nie można poradzić. Konkursy były rzeczywiście trudne i potrzeba było dużo szczęścia, by odnieść sukces. Dobra forma nie wystarczała. Konkurs na dużej skoczni był najlepszym przykładem - ostatecznie pracuje się przez całe miesiące, a później o medalu mistrzowskim decyduje jeden skok, w którym trzeba się zdać na szczęście. Tak być nie powinno.



Skokinarciarskie.pl: Czy w ogóle możliwe jest przygotować zawodnika do jednego konkretnego konkursu? Czy możliwe jest, by najlepsza forma przyszła dokładnie w tym i tym momencie?

H.L.: Nie, i nie o to wcale chodzi. Chodzi o przygotowanie poprzez cały sezon. Na przykład numery startowe są niezmiernie ważne, bo wszyscy najlepsi zawodnicy skaczą mniej więcej w tych samych warunkach. Pomiędzy numerami 1 i 60 jest niemal godzina różnicy, podczas której wszystko może się zmienić. Z tego względu ważne jest, by cały sezon był dobry, bo wówczas dostaje się dobry numer startowy podczas imprezy prestiżowej. To jest jeden ze sposobów przygotowania do dużych zawodów. Oczywiście, czasem się zdarzy, że akurat zawodnicy z początku stawki mają lepsze warunki, ale po to mamy dwa skoki konkursowe. Oczywiście w trakcie sezonu testuje się też sprzet oraz samego zawodnika.

Skokinarciarskie.pl: Jak podsumujesz konkurs drużynowy w Libercu?

H.L.: Też był trudny. Austriacy wygrali, ale oni po prostu skaczą bardzo dobrze. Mieli chyba też trochę szczęścia do warunków.

Skokinarciarskie.pl: Polska była bardzo blisko medalu...

H.L.: Podobnie jak w Sapporo, gdzie jeszcze przed ostatnim skokiem mieliśmy brąz.

Skokinarciarskie.pl: Czy kiedyś doczekamy się tego drużynowego medalu dla Polski? Czy to jest w ogóle realne?

H.L.: Jak najbardziej. Drużyna ma potencjał i utalentowanych zawodników. Dobry pogram treningowy, realizowany konsekwentnie przez kilka lat, może przynieść dobre rezultaty.

Skokinarciarskie.pl: Kamil Stoch skakał podczas mistrzostw bardzo dobrze, zajął czwarte miejsce w konkursie na średniej skoczni. Wydaje się jednak, że jego skoki są nierówne. W Lahti w ogóle nie zakwalifikował się do zawodów...

H.L.: Niestety tak się stało. Nie sądzę jednak, byśmy mogli mówić o wahaniach formy, w Lahti Kamil raczej miał pecha z warunkami. W konkursie druzynowym oddał dobre skoki.

Skokinarciarskie.pl: Co uważasz o formie pozostałych reprezentantów Polski?

H.L.: W konkursie drużynowym w Libercu Stefan [Hula - przyp. red.] oddał do tej pory najlepsze skoki w życiu, teraz znów brakuje mu równości. Łukasz [Rutkowski - przyp. red.] jest bardzo młody, świetny poziom zaprezentował na poziomie juniorskim. Łukasz miał kontuzję, która wpłynęła na jego formę. Łukasz i Stefan to utalentowani zawodnicy. Kamil na pewno jeszcze coś pokaże podczas tego sezonu, choćby w Vikersund i Planicy, ponieważ przez ostatnie lata najlepsze rezultaty osiągał właśnie w lotach.

Skokinarciarskie.pl: Dziękujemy za rozmowę.


Rozmawiała Katarzyna Clio Gucewicz, zdjęcia Martyna Szydłowska i Elken Jalowska.