Od rana warunki na  skoczni były świetne. Wszyscy czekali na dalekie, rekordowe skoki. W serii próbnej zawodnicy zaczęli skakać z 10. platformy startowej. Ponieważ wielu z nich znacznie przekraczało 200 metrów sędziowie co chwile skracali rozbieg. Fin Matti Hautamaeki skakał z 6 bramki, poleciał aż 228,5 metra! Odległość ta jest oczywiście nowym nieoficjalnym rekordem świata w długości lotu narciarskiego. Walter Hofer podjął automatycznie decyzję o skróceniu rozbiegu. Adam z 5. platformy startowej poszybował na odległość 225 metrów. Główny rywal Adama - Niemiec Sven Hannawald skoczył 215 metrów i był trzeci, za Finem i Polakiem.

Pierwsza seria punktowana zaczęła się od nienajlepszych skoków. Mniej doświadczonym zawodnikom wiele trudu sprawiało dolecenie do czerwonej linii oznaczającej punkt K. Pierwszym zawodnikiem, który uzyskał dobry wynik był Rok Benkovic ze Słowenii. Aktualny vice-mistrz świata juniorów skoczył 197 metrów (5. pozycja). W tej fazie konkursu jeszcze kilku zawodników uzyskało rezultat w  granicach 190 metra, m. in. Dessum - 192 (9.), Happonen -196,5 (6.), Lindstreom - 195 (7.) i Morgenstern - 193,5 (8.). Mało kto spodziewał się wówczas, że będą to jedne z lepszych odległości w pierwszej serii. Warunki do dalekich lotów były coraz gorsze. Wielu zawodników nie radziło sobie z "Velikanką". Wszyscy jednak czekali na najlepszych zawodników. Jako pierwszy pojawił się Matti Hautamaeki. Fin uzyskał 214 metrów i objął prowadzenie. Hoellwarth skoczył również daleko - 199 metrów. Fatalnie spisali się Ahonen - 150,5 (35.), Kasai -141,5 (36.), Peterka - 142,5 (37.) i Widhoelzl - 111 (44.). Na górze została już tylko dwójka zawodników. Pierwszy na belce usiadł Sven Hannawald. Niemiec poszybował bardzo daleko - 208 metrów, był tuż za Hautamaekim. Adam Małysz swoim skokiem - 224,5 - wyraźnie pokonał wszystkich rywali. Był bardzo bliski kolejnego triumfu w  zawodach zaliczanych do Pucharu Świata.

Druga seria rozpoczęła się z lekkim opóźnieniem, ponieważ zawodnicy muszą wychodzić na "mamuta" pieszo. W oczekiwaniu na największe emocje mogliśmy oglądać skoki słabszych zawodników w pierwszej serii. Dobrze zaprezentował się Norweg - Henning Stensrud, który uzyskał 203 metry. Dało mu to awans z  trzeciej do drugiej "10". Zawody rozkręciły się po świetnych skokach Kiuru - 201,5 (7.), Miyahiry - 203,5 (6.) i Lindstroema - 216,5 (5.) Ten ostatni jednak nie ustał swojego skoku. Fatalnie spisali się zawodnicy zajmujący miejsca pod koniec pierwszej "10" po pierwszej serii. Tylko Uhrmann (8.) i Morgenstern (9.) zdołali oddać porównywalne skoki. Francuz Dessum - 133 i Fin Happonen - 110 zajęli odpowiednio 28. i 29. lokatę. Nas najbardziej interesowała rywalizacja pierwszej "4" po pierwszej serii. Martin Hoellwarth skoczył 198 metrów i pewnie objął prowadzenie. Tuż po nim skoczył Sven Hannawald, który nieznacznie przekroczył czerwoną linie oznaczającą punkt K - 189 metrów i dopiero 2. pozycje Niemca. Hoellwarth był pewien miejsca na podium. Hautamaeki "złapał wiatr pod narty" i  poszybował aż 221 metrów. Uzyskując notę 432.3 pkt. prowadził z ogromną przewagą nad rywalami. Wszyscy zastanawiali się co zrobi Adam Małysz. Polakowi nie wyszedł jednak skok i musiał lądować na 209,5 metrze, zajął 2. miejsce, tracąc do Fina 1.2 pkt., czyli metr. Tym samym Adam zapewnił sobie Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata FIS 2002/2003. Małysz zgromadził już 1307 punktów w tym sezonie. Drugi w klasyfikacji - Niemiec, Sven Hannawald ma ich 1155, czyli o 152 mniej. Trzeci - Andreas Widhoelzl z Austrii zdobył 1016 "oczek".