Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony

Ostatnia już piąta część zbiega się z rozpoczęciem sezonu, niemniej warto wrócić do cyklu 2006/07, a konkretnie do najlepszej dziesiątki minionego sezonu. Tu nie ma miejsca na przypadkowość, wszyscy ci skoczkowie zasłużyli na swoją pozycję i z największą przyjemnością ich przedstawiam. Pierwsza dziesiątka to trzech Austriaków (ale z Austriakami to jak z płytami Beatlesów, po prostu są najlepsi), tyluż Norwegów, dwóch Szwajcarów (do czego przyzwyczailiśmy się, ale nie zawsze było tak dobrze) i dwóch Finów. Nie ma Niemców, nie ma Polaków (no – jednego Polaka), nie ma Japończyków (co akurat już nie dziwi, ale kiedyś było nie do pomyślenia).

10. Wolfgang Loitzl (Austria) – 715 punktów / 13.01.1980 (+3; 11; 27/26) 27’322 – 28’91

Loitzl w zasadzie nie notował złych rezultatów, pokazywał się w każdym konkursie i w każdym – z jednym wyjątkiem - zdobywał punkty. I pomimo ewidentnie gorszej końcówki jego powrót po wielu latach do pierwszej "10" PŚ (ostatnio – właściwie to jedyny raz – był w niej w najlepszym dla siebie sezonie 2000/01, czyli nomen omen – wtedy, gdy nam zaczął Adaś wygrywać na zawołanie).
Początek raczej do imponujących nie należał – 21 miejsce w Kuusamo. Ale już w Trondheim pokazał się ze znakomitej strony – w pierwszy dzień był szósty, a w drugi – trzeci (za Morgensternem i Koflerem) osiągając 123,5 i 126,5 metrów. Było to jego pierwsze podium od 07.03.2001, gdzie w Falun przegrał z Małyszem i Schmittem. W Villach podium nie było, ale miejsca czwarte i piąte nie gorszyły. Podobnie tuż za podium uplasował się w Engelbergu (pozycje piąta i czwarta). Przed Turniejem zajmował miejsce trzecie w PŚ! Zaskakujący był ten początek Loitzla.
Podczas Turnieju jednak coś się zaczęło psuć, co prawda miejsca szóste, dziesiąte i ósme w pierwszych trzech konkursach należy uznać za dobre, to jednak nic nie wyjaśni porażki z finału w Bischofshofen – 115 metrów i miejsce 38! Stąd słabe, szesnaste miejsce w Turnieju i spadek na piąte w PŚ.
Dobrych skoczków poznaje się po tym, że po porażce potrafią zakasać rękawy. To uczynił Wolfgang i w Val di Fiemme znów był trzeci (to jego drugie i ostatnie podium w sezonie). Przegrał wtedy tylko z Hildem i Pettersenem (który wtedy akurat miał dzień konia). W Harrachovie był trzynasty, a tuż poza podium był w pierwszym konkursie w Zakopanem (tam gdzie kiedyś kuriozalnie turlał się po rozbiegu – to chyba jedyny taki przypadek w historii. Od tego czasu jednak zaczął skakać wyraźnie gorzej. W drugim Zakopanem był dwudziesty, w Sapporo – siódmy (ostatni raz w "10"!) i siedemnasty, w Libercu – trzynasty i czternasty, a w Willingen – dwudziesty ósmy. Trener Pointner nie postawił na Loitzla podczas MŚ w Lotach – nie pomylił się jak wiemy wystawiając Kocha – i to chyba była największa porażka dla Wolfganga, którego tym samym zabrakło w medalowym teamie. Końcówka to już raczej na doskakanie – 19 i 22 w Kuopio, 18 w Lillehammer, 24 w Oslo, 25 i 22 w Planicy. Bohaterowie są zmęczeni, a Loitzl na pewno w sezonie 2006/07 do nich należał.

9. Simon Ammann (Szwajcaria) – 728 punktów / 25.06.1981 (-6; 9; 27/25) 26’159 – 26’265

Simon ma w dorobku mistrza świata, mistrza olimpijskiego i tylko trzy wygrane konkursy PŚ. Niemniej rok temu zasłużenie ukończył rywalizację w wyżej wymienionym na miejscu trzecim. W tym sezonie nieco gorzej, ale o rozczarowaniu nie ma mowy. Skakał przez cały sezon, poza dwoma wpadkami zwykle z dobrym skutkiem i dziewiąte miejsce nie jest dziełem przypadku. W Kuusamo był ósmy, w Trondheim – ósmy i jedenasty, w Villach – piętnasty i szósty, zaś w Engelbergu zdecydowanie poniżej oczekiwań – dwunasty i dwudziesty czwarty. W PŚ zajmował pozycję jedenastą. Turniej Czterech Skoczni zapowiadał się Ammanowi świetnie – był piąty w Oberstdorfie, dziewiąty w Ga-Pa, w pierwszym Bischofshofen był trzeci – pierwszy raz w sezonie na podium i zajmował w klasyfikacji Turnieju miejscu piąte. Niestety – fatalne warunki i ogólna rzeź faworytów w finale Turnieju dały słaby skok Ammanowi, trzydzieste piąte miejsce i piętnaste w całym Turnieju. Można było się załamać. W Val di Fiemme w pierwszym konkursie znów było tak sobie (26 miejsce), ale już w drugim wrócił na koniec pierwszej "10". 14 pozycja w Harrachovie pokazywała poprawne skoki i zwyżkę formy, zaś w Zakopanem ósme i trzecie miejsce mogły się podobać. Na Okurayamie trochę słabiej skakał (11 i 10), w Libercu w sumie lepiej, bo po dwunastej pozycji przyszła czwarta. Przed MŚ w Lotach było jak wiemy Willingen, gdzie zajął Ammann miejsce jedenaste. MŚ w Lotach to dobra, ósma pozycja, a po nich przydarzyły mu się starty dobre (piąty w pierwszym Kuopio, dziewiąty w finale w Planicy), niezłe (trzy trzynaste miejsca – w drugim Kuopio, Oslo i pierwszej Planicy) i jedna wpadka – 33 pozycja w Lillehammer, w sumie dziewiąte miejsce to wypadkowa całego sezonu Simiego, którego któryś komentator w przypływie wątpliwego geniuszu nazwał Harrym Potterem.

8. Janne Happonen (Finlandia) – 755 punktów / 18.06.1984 (+33; 7; 24/23/+1) 23’166 – 23’272

Szkoda tej kontuzji z przygotowań do sezonu letniego, bo to jawi się cieniem na moim pisarstwie o skoczku, dla którego sezon 2007/08 był najlepszym w karierze. Coś nietajnego jest w tym, że takie rzeczy przytrafiają się zawodnikom, ale taki jest sport. Jeśli chodzi o Happonena, to początek sezonu w ogóle nie zapowiadał późniejszych uniesień. 29 w Kuusamo, w Trondheim po 41 miejscu odpadnięcie w kwalifikacjach, w Villach – 14 i 25, w Engelbergu w ogóle go nie oglądaliśmy (Nikunen szykował kadrę na Turniej Czterech Skoczni). Happonena próżno szukać w czołówce PŚ przed Turniejem. Był trzydziesty drugi! Wydawało się, że będzie tak jak w sezonie 2006/07. Turniej to nie było jakieś przebudzenie Janne. Miejsca dwunaste, osiemnaste, czternaste i dwunasty dały mu łącznie jednak wysokie miejsce – dziesiąte. W PŚ był wtedy dwudziesty drugi, czyli marsz w górę rozpoczęty. Czyli co Janne się budzi? Na pewno w końcu, ale nie w Val di Fiemme (pozycje 25 i 23), tak naprawdę pierwszy dobry start miał miejsce w Harrachovie, gdzie Janne był siódmy. W Zakopanem w pierwszych zawodach zamknął pierwszą "10", w drugich wypadł o wiele słabiej – 27 miejsce. Aż nastało dla Jannego wschodzące słońce w kraju Kwitnącej Wiśni (że tak kiczowato napiszę). Na Okurze dwa razy przegrał tylko z Morgensternem, a to żaden wstyd. Przed MŚ w Lotach był jeszcze 10 i 12 w Libercu i 13 w Willingen.
MŚ w Lotach to dobre, bardzo dobre wyniki Jannego, który do drugiego miejsca w drużynie dołączył dobre, piąte indywidualnie, a po MŚ w Lotach zaczęła się jazda.
W Kuopio w jedynej serii nie dał szans rywalom, dzień później był piąty, dorzucił do tego trzecią pozycję w Lillehammer i piątą w Oslo, co dało mu trzecie miejsce w Turnieju Nordyckim. W Planicy skakał też jak z nut – siódma i trzecia pozycja. Udało się więc osiągnąć bardzo wysokie miejsce w PŚ i tylko czemu doznał Janne tej kontuzji.

7. Andreas Kuttel (Szwajcaria) – 778 punktów / 25.04.1979 (-2; 11; 27/26) 28’220 – 28’326

Powolna degrengolada Kuettela trwa – co sezon spada o dwie pozycje. Jak tak można? Jak można się tak staczać sportowo, toż to skandal. Wyobrażacie sobie takie nagłówki? Ja tak – gdyby Kuettel był Polakiem, ale że Andi jest Szwajcarem, to tam go raczej chwalą miast opluwać, jak to się w Polsce z bohaterami robi. A Kuettel trzeci sezon z rzędu okupuje miejsca w ścisłej czołówce PŚ. Początek dla Kuettela był taki sobie – 19 w Kuusamo, 9 i 14 miejsca w Trondheim, 12 i 21 w Villach. U siebie jednak potrafił się godnie zaprezentować. Po siódmym miejscu w konkursie pierwszym drugi wygrał skokami 125,5 i 136 metrów, fakt że na krzywdzie Koflera, ale nikt nie kazał Andreasowi skakać jak kamikaze. Kuettel wygrywając swój piąty konkurs, samodzielnie prowadzi w ilości zwycięstw skoczka ze Szwajcarii (Stephan Zuend miał zwycięstw cztery). Turniej Czterech Skoczni to trzy dobre starty (10 w Oberstdorfie, 7 w Ga-Pa, 9 w pierwszym Bischofshofen) i jeden występ na tyle dobry, żeby nie stracić miejsca w czołówce (25 pozycja w Bishofshofen, łącznie w Turnieju na miejscu szóstym, o wiele lepszym niż wynikać by to mogło ze startów). W Val di Fiemme było nierówno – siódme i dwudzieste miejsce, w Harrachovie 17 pozycja (ale w kontekście latania na nartach Kuettel nigdy nie uchodził za faworyta). Dobrze znów było w Zakopanem (miejsce 5 i 9), Sapporo (9 i 7), świetnie za to w Libercu (w pierwszym konkursie najniższy stopień podium, w drugim – 6 lokata). Przed MŚ w Lotach nieco gorzej wypadł w Willingen (15 miejsce), na samych MŚ trochę lepiej (13 pozycja). A co z końcówką sezonu? O ile w Kuopio skakał słabo (21 i 22), to już w Lillehammer ustąpił pola tylko Schlierenzauerowi. Wydawało się, że dociągnie sezon ze 100% skutecznością konkurs/punkty, ale w Oslo spalił skok i był 40. W Planicy na koniec spuentował sezon miejscami 10 i 18, w sumie więc nawiązując do pierwszych zdań – każdemu życzę takiej degrengolady.

6. Anders Jacobsen (Norwegia) – 827 punktów / 17.02.1985 (-4; 2; 23/22) 22’287 – 23’28

Jacobsen po wręcz fenomenalnym debiucie w PŚ wcale nie wypadł źle w sezonie następnym, choć początkowo wszystko na to wskazywało. Co prawda w Kuusamo był szósty, ale kontuzja spowodowała, że wrócił dopiero do Engelbergu i to niezbyt imponująco (38 i 10). Podobnie mało imponujący był Turniej Czterech Skoczni (pozycje 8, 16, 23 i 8, które mimo wszystko przełożyły się na pozycję dziewiątą w łącznej klasyfikacji). W Val di Fiemme też było z początku przeciętnie (21 miejsce), ale dzień później Jabobsen wreszcie stanął na podium i ruszył wreszcie z kopyta niczym Ireneusz Jeleń. W Harrachovie miejsce trzecie, w Zakopanem – drugie i szóste, w Sapporo nieco gorzej – czwarty i szesnasty. W Libercu zrazu też zaczął od szesnastej pozycji, ale dzień później nie dał szans rywalom – osiągając 128,5 i 130 metrów był bezkonkurencyjny. W Willingen zamknął pierwszą "10". Na MŚ Norwegom nie poszło, ani trzecie miejsce w drużynie, ani 10 indywidualnie satysfakcji nie dawały. Po Turnieju jeszcze było podium w Kuopio, a potem miejsca 15 (w drugim Kuopio), 13 (Lillehammer), 6 (Oslo), 4 i 8 (Planica) – w sumie więc niby nie było tam jakichś wielkich wzlotów, ale przecież szósta pozycja nie wzięła się z niczego. Najważniejsze, że Jacobsen potrafił udźwignąć presję, która niewątpliwie na nim spoczywała w sezonie 2007/08 i skakać po prostu dobrze.

5. Anders Bardal (Norwegia) – 942 punkty / 24.08.1982 (+11; 8; 27/27) 25’99 – 25’205

Postawę Bardala można określić jako sensacyjną. Oto skoczek, który w sumie zawsze należał do drugiego sortu nagle (no nie nagle – jednak widać było sporą zwyżkę formy w sezonie 2006/07) przebija się do pierwszej piątki PŚ punktując od pierwszego do ostatniego konkursu. Wielkie gratulacje dla Andersa i dla Miki Kojonkoskiego, który go do tych wyników doprowadził. Na początku skakał równo, dobrze, ale bez wybitności – 20 w Kuusamo, 10 i 12 w Trondheim, 23 i 12 w Villach, 15 i 20 w Engelbergu – bez jakichś rewelacyjnych wyników. 15 miejsce w PŚ mniej więcej odpowiadało wynikom. Turniej Czterech Skoczni to zrazu miejsca 18, 11 i 19, ale w Bischofshofen, tam gdzie wszyscy praktycznie polegli Bardal wyskoczył niczym Filip z Konopii. Wszyscy polegli – celowo użyłem tego zwrotu, bowiem są ludzie, którzy nieświadomie ich nadużywają. To jasne, że gdy któryś zawodnik się wyłoży, ktoś inny musi wypaść świetnie i to zdarzyło się Bardalowi. W pierwszej serii wygrał skokiem 132,5 metra, w drugiej wyraźnie słabszy skok (124,5 i ledwie szesnasty wynik serii) zepchnął go na miejsce drugie. Łącznie w Turnieju był Anders siódmy. W Val di Fiemme zajął pozycje dziewiątą i siódmą, w Harrachovie – szesnastą, a po najlepszy wynik pojechał do Zakopanego. W pierwszym konkursie powtórzyła się sytuacja z Bischofshofen – prowadzenie skokiem 136,5 w pierwszej serii i zły skok drugi – 122 metry spowodował spadek na miejsce siódme. Dzień później była jedna seria i Bardal osiągnąwszy 137 metrów cieszył się ze zwycięstwa. Nie lubię gdybać, ale mi si wydaji (oj Gracka, nie cytuj tu Kazimierza Górskiego, boś niegodzien), że Norweg inaczej by tego konkursu nie wygrał. Ale wygrał i kto o tym za 50 lat będzie pamiętał (o ile za 50 lat będzie cokolwiek do pamiętania, a PŚ nie będzie rozgrywał się w jakimś badziewnym Second Life). W dalszej części sezonu Anders skakał nieźle – 10 i 3 na Okurayamie, 5 i 15 w Libercu, znów trzeci w Willingen (jednak na podium stawał dość często), po słabych (18 miejsce) MŚ w Lotach znów dobre wyniki w Kuopio (6 i 2), Lillehammer (6), Oslo (9) i Planicy (5 i 6). Niby zwycięstwo odniósł przypadkowe, ale i bez niego piąte miejsce w PŚ by zajął, zasłużył zresztą na nie bez wątpienia.

4. Tom Hilde (Norwegia) – 1228 punktów / 22.09.1987 (+16; 3; 27/25) 20’70 – 20’176

Kolejna norweska rewelacja. W przeciwieństwie do Bardala spodziewana. Niby był niżej w PŚ od Andersa, ale jakoś tak raczej stawiało się na niego (i słusznie w sumie, bo czwarte miejsce w PŚ i bycie najlepszym w silnym teamie Norwegów świadczy o klasie zawodnika). Już początek miał znakomity – trzecie miejsca w Kuusamo i pierwszym Trondheim, szóste dzień później. W Villach po miejscu siódmym nastąpiło pierwsze ostrzeżenie (34 pozycja), po której nadeszła rehabilitacja w Engelbergu (trzecia pozycja i gorsza, ale jednak wstydu nie przynosząca – jedenasta). Turniej 4 Skoczni opiszę krótko – miejsca: 4, 8, 6 i 34, ogólnie: 14. Bo nie chcę już o tej rzezi faworytów pisać. Wolę z Tomem pojechać do Val di Fiemme i cieszyć się z jego dwóch zwycięstw, z których co drugie ma szczególną wagę, bo odniósł je w pełnowartościowym konkursie dwuseriowym. W Harrachovie był drugi i ta część sezonu stanowi apogeum wyników Norwega.
Nie znaczy to, że potem było słabo. 6 i 7 w Zakopanem, 5 i 12 w Sapporo, 8 i 11 Libercu, 7 w Willingen – ciężko było w nich Hildego przeoczyć. MŚ w Lotach to wiadomo – defensywa (za taką uznaję 11 miejsce i 3 w drużynie), a po nich nieodmiennie czołówka – 4 i 3 w Kuopio, 5 w Lillehammer, 2 w Oslo, 6 i 7 w Planicy. Nie osiągnął co prawda pierwszej trójki PŚ (i dobrze, bo Jannemu coś na zakończenie kariery się należało), ale pokazał, że jest to całkiem realna perspektywa. Nie wiadomo co przyniesie sezon następny (jak przeczytacie te słowa, to już coś będziemy wiedzieć), ale wróżę Hildemu dalszy rozwój.

3. Janne Ahonen (Finlandia) – 1293 punktów / 11.05.1977 (+5; 16; 25/25) 30’204 – 30’310

No cóż, każda historia musi się kończyć, Janne towarzyszył nam tyle lat, że nie przypuszczałem, że kiedyś skończy ze skakaniem – niestety, skończył, ale to co osiągnął zasługuje na szacunek (choć o Igrzyskach Olimpijskich pewnie wolałby zapomnieć). Sezon 2007/08 – potem okazało się, że pożegnalny – był wręcz niespodziewanie dobry, bo o ile w ciemno można było wielkiego Fina typować do czołówki, to niekoniecznie na trzecią pozycję.
W zasadzie start miał taki sobie – 14 miejsce w Kuusamo, ale potem już przyszły pozycje 4 i 7 w Trondheim, dwa podia w Villach (2 i 3 miejsce) i znów gorsze wyniki w Engelbergu (16 i 15 miejsce). I nadszedł Turniej Czterech Skoczni (choć w zasadzie był to tym razem Turniej Czterech Konkursów na Trzech Skoczniach). Tam Janne był trzeci w Oberstdorfie, drugi w Ga-Pa (i trzeba to zapamiętać, bo wówczas setny raz – słownie 100 – stanął na podium PŚ), a w Bischofshofen nie dał szans rywalom wygrywając cały Turniej. Piąty raz w karierze! To nie ma odpowiednika w historii. Przypomnijmy – blisko był już w 1995 i 1998, kiedy to był trzeci w łącznej klasyfikacji, w 1999 wygrał pierwszy raz nie wygrywając żadnego konkursu, w 2000 był drugi, podobnie w 2001 (z rekordową stratą do zwycięzcy – Małysza), o 2002 zapominamy, w 2003 wygrał trzeci raz z notą 999,9, w 2004 – 5, w 2005 wygrał niemal powtarzając wyczyn Hannawalda – przegrał z Kuettelem w Bischofshofen, w 2006 wygrał czwarty raz zrównując się w Jensem Weissflogiem. Wygrał – co było niezwykłe – ex aequo z Jakubem Jandą, w 2007 był dopiero ósmy, ale zwyciężył po raz piąty w 2008. Niewątpliwie to największy bohater w historii tego bardzo prestiżowego Turnieju. W Val di Fiemme był piąty i czwarty, a podczas lotów w Harrachovie zwyciężył w jedynej serii. Niestety, akurat polskim kibicom pokazał się ze słabszej strony (16 i 13), Czesi w Libercu (5 i 4) mieli więcej szczęścia. Przed MŚ pokazał się jeszcze w Willingen (9 pozycja), a na nich indywidualnie (brąz) i drużynowo (srebro) zdobył ostatnie medale w karierze. Po dziewiątym miejscu w pierwszym Kuopio przyszło ostatnie – 36 zwycięstwo – dzień później, 14 miejsce w Lillehammer oraz dwa drugie miejsca w Oslo i Planicy. Tam to stanął ostatni, 105 raz na podium. W finale sezonu i kariery zajął piątą pozycję. Potem jeszcze pokazał młokosom podczas Mistrzostw Finlandii, że mogą mu dziękować, że postanowił się wycofać, bo z takim Mistrzem szans by nie mieli. Wielu pewnie teraz będzie łatwiej, ale myślę, że każdemu smutno, że Janne nie skoczy już na skoczniach. Wielki szacunek dla wielkiego zawodnika chciałbym wyrazić ostatni raz w moich podsumowaniach.

2. Gregor Schlierenzauer (Austria) – 1561 punktów / 07.01.1990 (+2; 3; 26/25) 17’328 – 18’71

Schlierenzauer pokazał niebywałą dojrzałość i klasę w minionym sezonie. Nie należy do wielu młodych, gniewnych i pewnych siebie skoczków, którzy w sumie nie mają wiele do pokazania. Spokojny i zrównoważony po prostu był klasą sam dla siebie w drugiej części sezonu rządząc już niepodzielnie. Zaczął bardzo dobrze – 4 pozycja w Kuusamo i tak była jedną ze słabszych. W Trondheim był już drugi (i dziewąty), w Villach – trzeci i drugi, w Engelbergu – czwarty i drugi. Nie wygrywał, ale i tak należał do ścisłej czołówki. Potem nastał Turniej Czterech Skoczni i Schlierenzauer to kolejny z rzezi niewiniątek – po drugim miejscu w Oberstdorfie, zwycięstwie w Ga-Pa i piątej pozycji w Bischofshofen przyszło miejsce 42 w Bischofshofen nr 2 i zamiast miejsca na szpicy miejsce 12. W Val di Fiemme po gorszym osiemnastym miejscu, przyszło miejsce szóste. Do Harrachova nie pojechał, może Pointner nie był przekonany jeszcze, że umie Schlierenzauer latać. W Zakopanem wygrał i był ósmy, w Libercu dwa razy drugi, w Willingen – ósmy. Pointner zaryzykował i wziął Gregora na MŚ w Lotach, choć ten nigdy nie próbował szczęścia w tej dyscyplinie. Tam w pierwszej serii już zaskoczył – 212 metrów i drugie miejsce, później po skokach 217,5 i 208,5 przegrywał z Kochem, by w finale przy krótkiej belce startowej polecieć na 211,5 metra i wygrać w swym debiucie w lotach w ogóle! W wieku 18 lat! Podobnie w drużynie – osiągnął więc tak wiele z tak niewielkim doświadczeniem. Po MŚ w Lotach właściwie nie miał konkurencji – tylko w Kuopio był drugi i czwarty, ostatnie cztery konkursy – Lillehammer, Oslo i obie Planice wygrywając w cuglach. Na Kryształową Kulę szans nie miał, ale stawiam, że zdobędzie ją w tym roku.

1. Thomas Morgenstern (Austria) – 1794 punkty / 30.10.1986 (+5; 6; 27/27)

Kryształowa Kula trafiła do zawodnika, który na nią zasłużył, zdobył ją w cuglach i bez żadnych problemów, w każdym konkursie punktując i prowadząc od początku, do końca, wygrywając po drodze 10 konkursów.
No właśnie – do sezonu 2007/08 Morgi jakoś nie umiał zwyciężać w PŚ – zdarzyło mu się to tylko dwa razy, jako nieopierzonemu młokosowi 11 stycznia 2003 w Libercu i na fali entuzjazmu po zwycięstwie olimpijskim 10 marca 2006 w Lillehammer, a tak głównie był drugi, tudzież trzeci, ale wreszcie się odblokował i – udało się. Początek sezonu zdecydował właściwie o zwycięstwie w PŚ – wygrał w Kuusamo, dwa razy w Trondheim, dwa razy w Villach i raz w Engelbergu – sześć z rzędu zwycięstw to wyrównanie osiągnięcia Janne Ahonena i Matti Hautamaeki i najlepszy w historii PŚ start – cztery zwycięstwa miał w sezonie 1984/85 Andreas Felder – który i tak wtedy nie wygrał klasyfikacji łącznej, tyleż miał Ahonen w bajecznym dla siebie sezonie 2004/05, ale sześć od razu! No, ale że w sporcie nie ma niepokonanych Morgenstern w drugim konkursie szwajcarskim był trzeci. Niemniej był faworytem do zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni, co jak wiemy się nie udało – wygrał w Oberstdorfie, ale potem był szósty, drugi i trzeci i skończyło się na pozycji drugiej. W Val di Fiemme też nie wygrywał – był tam czwarty i drugi, w Harrachovie zajął pozycję piątą, w Zakopanem – trzecią i drugą. Bronił swojej pozycji w tej części sezonu, ale jeszcze wielkie dni miał w Sapporo – tam dwa razy wygrał, podobnie jak w pierwszym Libercu (dzień później był ósmy, potem już w ogóle zresztą nie stawał na podium). W Willingen przed MŚ w Lotach uplasował się na miejscu piątym, a na samych Mistrzostwach indywidualnie był dopiero siódmy – w drużynie też nie był najlepszy, ale złoto zapisał na swoje konto. Końcówka sezonu to już duże zmęczenie – w Kuopio zajął pozycję 12 i 8, w Lillehammer – 8, w Oslo – 4, w Planicy – 19 i 17, ale Pucharu nie oddał.
I dobrze, bowiem zasłużył na to jak mało kto, swoją klasą sportową, ogólną sympatycznością i dobrym humorem.

PS. Ciekawe, że specjalnie unikam tych wszystkich "Schlierich", "Morgich", "Kofich", mój ulubiony redaktor TVP ma tendencje do nadużywania ich. Swoją drogą musi kochać Arthura Pauli za nazwisko – nawet nie trzeba przekształcać, zaś nie lubić Loitzla, bo jak to brzmi "Loitzli"?
PS2. Nietrudno zauważyć, że tempo pisania było takie sobie w tym roku, artykułów też było mniej, cóż – czasem człowiek nie jest panem swojego czasu, mam nadzieje jednak, że czytelnicy spędzili miło czas czytając te wszystkie moje "dzieła".


CDN – za rok
Typuj wyniki i wygrywaj nagrody!
« grudzień 2008 - wszystkie artykuły
Komentarze
Jasiek96
@indor
Chyba o to chodzi, że miał farta.
(10.12.2008, 01:41)
indor
który wtedy akurat miał dzień konia - że co miał???
(09.12.2008, 13:11)
Jasiek96
Zwykle w pierwszej 10 był 1 artykuł na zawodnika. Rozumiem - jest już grudzień...
(08.12.2008, 23:27)
uskotko
W 2005 Janne przegrał w B'hofen z Hoellwarthem :) Ot taka wyrazówka :P
(08.12.2008, 16:24)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby komentować:
Kategorie użytkowników
niezarejestrowany
zarejestrowany
redaktor
VIP
PŚ Subiektywnie i Przeglądowo cz.5
PŚ Subiektywnie i Przeglądowo cz.5

PŚ Subiektywnie i Przeglądowo cz.5

Kalendarium
Andreas Kuettel
Dziś urodziny obchodzą:
Miran Tepes (1961)
Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich