Stefan Kraft wygrał w tym sezonie Puchar Świata trochę wcześniej niż się spodziewał; samo zwycięstwo Austriaka nie jest chyba jednak żadną niespodzianką - był najmocniejszym zawodnikiem drugiej części sezonu.
Przedwczesne zakończenie rywalizacji w Pucharze Świata oznaczało, że Stefan Kraft został ogłoszony triumfatorem klasyfikacji generalnej już w czwartek w Trondheim - jeszcze przed zaplanowaną godziną startu konkursu. Patrząc na formę Austriaka, nawet gdyby zawodów nie odwołano, to i tak prawdopodobnie kilka godzin później by zapewnił sobie tytuł:
- Wygrać Puchar Świata w ten sposób to coś dziwnego. Byłem gotowy, by wystartować i przypieczętować w Trondheim zdobycie tytułu. Gdy decyzja o zwycięstwie zapada w ten sposób, brakuje emocji. Ale gdy otrzymam Puchar Świata u siebie w domu, w obecności rodziny i przyjaciół, również będzie świetnie. Miło by było doświadczyć dekoracji w Vikersund, zaciekle walczyliśmy o to z Karlem Geigerem i myślę, że zasługiwalibyśmy na to. Rząd miał jednak powody, żeby podjąć taką decyzję - i nie sprzeciwiamy się temu - przyznał Kraft.
Druga połowa sezonu była dla Krafta bardzo udana, choć turniej Raw Air nie wyszedł tak, jak chciał. Austriak ma mieszane uczucia odnośnie norweskiej imprezy również z innego - oczywistego dla wszystkich - powodu:
- W ostatnich dniach nie było zbyt dużo zabawy ze względu na brak publiczności, lubimy skakać przed tłumem kibiców - to sprawia, że nasz sport jest czymś wielkim. Poza tym było w porządku, turniej Raw Air jest dobrze zorganizowany. Nie skupialiśmy się na koronawirusie, po prostu koncentrowaliśmy się na pokazywaniu jak najlepszych skoków. Szkoda, że to już koniec...
Dwukrotny zdobywca Pucharu Świata raczej w najbliższym czasie nie będzie świętować sukcesu, ale liczy, że wkrótce sytuacja na świecie się uspokoi:
- Nie wiem, co będzie się działo, gdy przez najbliższy tydzień czy dwa będę w domu, ale co mogę zrobić? Mam nadzieję, że gdy zrobi się cieplej, koronawirus nas opuści i będziemy mogli wrócić do normalnego życia.