Zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, trzy wygrane konkursy Pucharu Świata i czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Dla Dawida Kubackiego ten sezon był najlepszym w karierze, ale Polak ma ochotę na więcej.
Jeszcze przed - jak się okazało - ostatnim w sezonie konkursem w Lillehammer Polak plasował się na trzecim miejscu w Pucharze Świata, jednak stracił tę lokatę na rzecz Ryoyu Kobayashiego. Powrócić na podium już się nie udało:
- Zakończenie bardzo dziwne i nietypowe. W sumie szkoda, że sytuacja tak się rozwinęła, bo myślę, że można było jeszcze poskakać. Jest jak jest, trzeba to przyjąć na klatę i tyle - stwierdził Kubacki. - Przykro mi, że zakończył się przedwcześnie, a rzutem na taśmę trzecie miejsce w generalce mi uciekło. Wierzyłem, że to się uda. Teraz już nic z tym nie zrobimy.
Już poprzednia zima była dla Kubackiego bardzo udana, natomiast zakończony wczoraj sezon okazał się jeszcze lepszy:
- Myślę, że z tego sezonu dość wyraźnie zapamiętam Turniej Czterech Skoczni (bardzo dobrze się w nim pokazałem, jestem zadowolony z wykonanej tam pracy) - ale też inne momenty: zwycięstwa, serię podiów. To najlepszy do tej pory sezon w moim wykonaniu, choć wierzę, że przyjdą jeszcze bardziej udane.
Przez całą zimę słowem-kluczem dla Polaka była "praca", o której mówił niemal w każdym wywiadzie. Po zakończeniu sezonu zawodnik z Szaflar również będzie pracować - i jest do tego mocno zmotywowany:
- Z tych pozytywnych momentów chcę czerpać energię do pracy nad kolejnym sezonem, a z tych mniej pozytywnych chcę wyciągnąć lekcję, żeby ta praca dobrze rokowała i żeby błędów było jeszcze mniej - zapowiedział. - Prawie w każdym konkursie znalazłyby się elementy, które mogłem wykonać lepiej. Wiem, że nie jest możliwe być w szczytowej formie przez cały sezon; nie da się nie popełniać błędów. Wygrywa ten, kto popełnia najmniej błędów - a moja praca polega na tym, aby wyeliminować ich jak najwięcej.
W tym sezonie Kubacki dziesięć razy stał na podium indywidualnych zawodów Pucharu Świata, w tym trzy razy na najwyższym stopniu; wraz z kolegami wygrał też drużynówkę w Klingenthal. Gdy dołożymy do tego triumf w Turnieju Czterech Skoczni i wspomnianą czwartą lokatę w PŚ, to nie możemy mieć wątpliwości, że jest co świętować. Tak jednak nie będzie:
- Nie mamy planów świętowania i myślę, że w obecnej sytuacji nie będzie to możliwe - przyprowadzenie grupy ludzi w ograniczone miejsce byłoby nierozsądne. Po sezonie będzie się wracało do domu trochę na smutno, będziemy musieli ten okres po prostu przeczekać - mówił Polak, którego po powrocie do kraju czeka kwarantanna domowa.
Co dalej? Nie wiadomo:
- Pozostaje nam zobaczyć, jakie będziemy mieli po sezonie opcje treningowe, i pracować - tej zimy już nic nie zdziałamy.