Piątkowy konkurs w Lahti nie był dla naszych skoczków najszczęśliwszy - nie dość, że zabrakło podium, to w trzydziestce mieliśmy tylko dwóch zawodników. Nic dziwnego, że Polacy i ich trener czują niedosyt...
Tylko dwóch zawodników w czołowej trzydziestce to nie jest dla naszej ekipy nowa sytuacja w tym sezonie - podobnie było już w drugim konkursie w Engelbergu. Trzeba jednak przyznać, że wtedy lokaty były gorsze (dziewiąte miejsce Kamila Stocha, dwudzieste piąte Stefana Huli) - dziś Kamil Stoch był piąty, a Dawid Kubacki szósty.
- Konkurs był bardzo wyrównany, wszyscy skakali praktycznie w to samo miejsce. Rekompensaty za wiatr też były w granicach normy, fair - ocenił Kamil Stoch dzisiejsze zawody. - Uważam, że wszystkie moje skoki były bardzo podobne; w każdym odbiłem się trochę za wcześnie - przez to nie było energii na progu i brakowało prędkości, zwłaszcza w końcówce lotu - tłumaczył.
Polak już myśli jednak o jutrzejszej drużynówce i niedzielnym konkursie indywidualnym:
- Trochę niedosytu jest, ale jeszcze dwa dni przed nami. Bardzo lubię tę skocznię i postaram się czerpać jak najwięcej satysfakcji z każdego skoku. A jak będzie - zobaczymy.
Na przeładowany program piątkowej rywalizacji zwrócił uwagę Dawid Kubacki:
- Mieliśmy dzisiaj dość długi intensywny dzień na skoczni - od czternastej byliśmy w gotowości, praktycznie bez jedzenia, cały czas seria za serią. To może odbijać się na nogach, ale myślę, że nie przeszkadzało to tak bardzo - przyznał trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Kubacki był jednak w miarę zadowolony ze swoich występów na Salpausselce:
- Mam wrażenie, że technicznie najlepszy był ten skok z kwalifikacji. W konkursie było OK, ale brakowało delikatnego błysku. Wydaje mi się, że w drugiej serii spóźniłem skok; nie był on tragiczny, ale brakowało mu do ideału. Ogólnie jednak dzień zaliczę na plus, skoki były na przyzwoitym poziomie. Wiadomo, że apetyt zawsze jest na więcej, ale weekend jeszcze jest długi.
Daleki od zadowolenia jest też trener Polaków:
- Jest dużo niedosytu. OK, mamy dwóch w czołówce, ale też tylko dwóch z punktami - to bardzo mało - przyznał Michal Doležal. - Dawid i Kamil mają rezerwy; Dawidowi w ostatnim skoku obiły się tyły nart i stracił trochę prędkości. U Kamila pojawiły się problemy z timingiem, odbijał się za wcześnie - nietypowo dla niego. Wynik tych dwóch zawodników jest OK, to czołówka.
Obok wspomnianej dwójki w jutrzejszym konkursie drużynowym zobaczymy Piotra Żyłę i Jakuba Wolnego. Doskonale wiemy, że możemy po nich oczekiwać dużo lepszych skoków - pytanie, czy pokażą je już jutro... Zdaniem Czecha jest miejsce na poprawę:
- Piotrek za bardzo chciał, trochę się usztywnił i za bardzo wszystko kontrolował. Na treningu było lepiej, w jednej z serii był siódmy. Kuba też na treningu był lepszy, przeskoczył 120 metrów. Również on w konkursie za dużo chciał, stać go na więcej - zakończył szkoleniowiec.