Szóste zwycięstwo w tym sezonie było dla Ryoyu Kobayashiego również drugim w 67. Turnieju Czterech Skoczni. Japończyk jest już w połowie drogi do sukcesu w tej imprezie. Druga połowa jest jednak długa...
W Garmisch-Partenkirchen Kobayashi wygrał z nieco większą przewagą niż w Oberstdorfie, ale i tak nie dominował już w takim stopniu, jak podczas kilku innych konkursów. Skoki na odległość 136,5 oraz 133 metrów wystarczyły jednak, by pokonać Markusa Eisenbichlera.
- Tak, czuję na karku oddech Markusa - przyznał Japończyk. - Trochę się denerwowałem, ale dałem z siebie wszystko - bardzo chciałem, żeby się udało. Niesamowite uczucie! - cieszył się z kolejnej wygranej.
Po dominacji w pierwszej części sezonu coraz częściej słychać głosy, że Kobayashi może powtórzyć wyczyn Svena Hannawalda i Kamila Stocha, wygrywając wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni. Japończyk jednak odrzuca tę myśl, podkreślając, że Niemiec i Polak w momencie takiego sukcesu byli w zupełnie innym momencie kariery:
- Nie myślę o tym, żeby iść ich drogą. Oni byli bardzo silni, a ja nie jestem jeszcze na takim poziomie - zaznaczył.
Jaka jest Kobayashiego recepta na sukces?
- Ważne jest, żeby lubić to, co się robi; cieszyć się tym - odpowiedział, nie zdradzając tajemnicy. Podkreślił, że nie będzie odpuszczać również w Austrii: - W Innsbrucku chcę skakać tak samo - również na 100%!