Sobotnie zwycięstwo podczas Pucharu Kontynentalnego w Wiśle jest największym sukcesem Joacima Oedegaarda Bjoerenga; o życiowym wyniku może też mówić Przemysław Kantyka...
- To mój największy sukces, nigdy nie wygrałem zawodów tej rangi. Bardzo się cieszę z uzyskanego rezultatu - mówił po zawodach Norweg. Zapytany o patrona obiektu, odpowiedział: - Pamiętam skoki Adama na Holmenkollen - warunki były wtedy bardzo słabe, a on mimo to oddał dobre skoki. W pewnym sensie był bohaterem.
Minimalnie z Bjoerengiem przegrał Przemysław Kantyka, który - mimo lekkiego niedosytu - był bardzo zadowolony ze swojego rezultatu:
- Nie spodziewałem się, że zajmę miejsce na podium. Oddałem dwa dobre skoki. Jutro mój cel będzie podobny, chcę walczyć o wysoką lokatę.
Na najniższym stopniu podium stanął Philipp Aschenwald:
- To największy sukces w mojej karierze. Mam nadzieję, że jutro również będą walczyć o jak najlepszą lokatę - mówił niespełna dwudziestoletni Austriak.
Nieźle spisali się także inni nasi reprezentanci:
- W drugiej serii było tak jak chciałem, nie popełniłem żadnego błędu. W pierwszej zabrakło mi pewności, skok nie był dobry i nie mogę być z niego zadowolony - podsumował ósmy Klemens Murańka.
Zakopiańczyk ujawnił swoje plany na najbliższą przyszłość:
- Wraz z Jaśkiem mamy udać się do Courchevel i Einsiedeln i tam walczyć. Po LGP w Wiśle ustalono, że najlepsza piątka jedzie na zawody do Niemiec, a później ma nastąpić zmiana - najsłabsza dwójka wraca do kraju, a my ich zmienimy.
Dziesiąty w konkursie był Krzysztof Biegun:
- Oddałem dziś dwa w miarę równe skoki, nie popełniłem dużych błędów. Bez stresu, bardzo fajnie - stwierdził. - W Kranju mnie zdyskwalifikowano, musiałem coś zmienić - teraz nie popełniam tamtego błędu. Wiem już, jak stanąć; jest spokojnie, na luzie.
Zawody toczyły się w trudnych warunkach - nie tylko mocno wiało, ale też panowały bardzo wysokie temperatury:
- Wiadomo, że w takich warunkach trudno jest skoncentrować się i odpowiednio przygotować. W trakcie treningów zdarza nam się jednak skakać w podobnych warunkach - przyznał piąty w konkursie Sebastian Colloredo, który również nawiązał do tematu kontroli sprzętu: - Podczas kontroli problem pojawia się, gdy zmienia się pogoda - wtedy nie można nawet dotknąć kombinezonu. Na FIS Cup w Villach było to dla mnie bardzo trudne, teraz już wszystko było przygotowane przed zawodami, dlatego nie czułem stresu - zakończył.