Zdecydowanie prowadzący na półmetku Stefan Kraft nie zdołał utrzymać pierwszego miejsca. Konkurs w Trondheim wygrał Severin Freund, który objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata!

Zawody rozpoczęły się przy bardzo krótkim rozbiegu - otwierający rywalizację Seou Choi startował z piątej belki. W początkowej fazie konkursu - jak to zwykle bywa - skoczkowie nie uzyskiwali zachwycających odległości. Prowadzenie na dość długo objął co prawda drugi na liście Jaka Hvala, ale nie dlatego, że jego rezultat był wybitny - po jego próbie nastąpiła po prostu przerwa związana ze zbyt silnym wiatrem...

Gdy rywalizacja została wznowiona, na prowadzenie wychodzili kolejno Ulrich Wohlgenannt (121,5 m - wiatr 0,85 m/s) i Cene Prevc (120,5 m - wiatr 0,49 m/s). Po próbie Słoweńca sędziowie podjęli decyzję o wydłużeniu rozbiegu do bramki dziewiątej, a kilka minut później - do jedenastej; podmuchy bowiem znacznie osłabły.

Prevca nie był w stanie wyprzedzić - mimo dużo dalszego skoku (129,5 m) - Klemens Murańka. Polakowi odjęto bowiem sporo punktów za wysoko ustawioną belkę. Na prowadzenie nie wyszedł także Jan Ziobro, jednak jemu do Słoweńca zabrakło dużo więcej - skok na odległość 116,5 metra był dopiero jedenastym rezultatem.

Jeszcze dalej lądował Andreas Stjernen - 130 metrów w dobrym stylu dało Norwegowi prowadzenie, właśnie dzięki notom od sędziów. Kilku kolejnych zawodników nie dolatywało do punktu K, dlatego belka została przesunięta do pozycji trzynastej.

Przy takim rozbiegu dobrze spisywali się Johann Andre Forfang (130,5 m - czwarty), Jurij Tepes (132,5 m - prowadzenie), Piotr Żyła (129,5 m - czwarty), Anders Bardal (129,5 m - trzeci), Anders Jacobsen (135 m, ale przy silnym wietrze - 0,71 m/s - stąd dopiero siódma lokata), Richard Freitag (130 m - trzeci) i Rune Velta (134 m - drugi).

Bardzo dobrze spisał się Kamil Stoch, który pokazał, że problemy zdrowotne ma już za sobą - 132 metry (wiatr 0,23 m/s w plecy) w dobrym stylu dały mu trzecią lokatę. Do prowadzącego Tepesa Polak tracił tylko 1,2 punktu.

Nierówną formę w tym sezonie pokazuje Gregor Schlierenzauer. Tym razem Austriak jest na fali wznoszącej - w świetnym stylu pofrunął na 136 metr i wyprzedził Tepesa. Gorzej spisywali się Simon Ammann (132 m) i Noriaki Kasai (129,5 m).

Na swoją próbę musiał trochę poczekać Michael Hayboeck. Na oddanie skoku nie pozwalał mu coraz silniejszy wiatr. Gdy wreszcie pojawił się na rozbiegu (skróconym do dziesiątej bramki), otrzymał mocny podmuch (2,2 m/s). To poniosło go na 143 metr, co było nowym rekordem obiektu! Mimo ogromnej liczby odjętych punktów Austriak objął prowadzenie z przewagą 1,7 punktu nad Schlierenzauerem.

Do ciekawej sytuacji doszło przy okazji skoku Romana Koudelki. Czech otrzymał zielone światło, ale... opuścił belkę startową, dokładnie oglądając swoje wiązania. Po chwili ponownie pojawił się na rozbiegu, po czym uzyskał 126,5 metra - był dopiero szesnasty.

Wyraźnie przestraszony był przed lądowaniem Anders Fannemel. Norweg, który boryka się z niewielkim urazem kolana, skrócił swój skok i wylądował na 130 metrze (21. miejsce).

Do formy powraca Peter Prevc. Słoweniec przy korzystnym wietrze (0,73 m/s) uzyskał 137,5 metra, za co otrzymał wysokie oceny od sędziów - prowadził z dużą przewagą. Tak daleko nie lądował Severin Freund (135 m), jednak Niemcowi nie pomógł wiatr (tylko 0,01 m/s) - teraz to on był liderem.

Kończący pierwszą serię Stefan Kraft był jednak bezkonkurencyjny - świetna odległość (142,5 metra), świetne noty za styl (19-19,5 punktu) i niewielka liczba punktów odjętych za wiatr - to wszystko dało mu pierwsze miejsce z ogromną przewagą nad rywalami.


Druga seria rozpoczęła się przy trzynastej belce startowej - zawodnikom dość mocno wiało w plecy. Z niekorzystnymi warunkami dobrze poradził sobie Daiki Ito, który uzyskał 127 metrów i mógł liczyć na pewien awans. Tak się stało - gorsze rezultaty uzyskiwali Vincent Descombes Sevoie (117 m), Andreas Wank (126,5 m), Jernej Damjan (126,5 m), Gregor Deschwanden (124 m) i Thomas Diethart (123,5 m).

Japończyka z prowadzenia zepchnął jego rodak, Junshiro Kobayashi. Reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni przy tylnym wietrze 0,91 m/s doleciał do 127 metra. Wkrótce do kolegów dołączył Noriaki Kasai - 135 metrów dało mu pierwsze miejsce, a na czele mieliśmy aż trzech Japończyków.

Bardzo słaby rezultat uzyskał Anders Fannemel (126,5 m), do ścisłej czołówki nie zbliżyli się również Ulrich Wohlgenannt (121 m) i Shohei Tochimoto (124,5 m) - dokonał tego za to Johann Andre Forfang. Mistrz świata juniorów poleciał na odległość 135 metrów, ale to było za mało, by wyjść na prowadzenie.

Zawiedli Polacy - Klemens Murańka uzyskał 123,5 metra, a Piotr Żyła - 121 metrów. Zakopiańczyk był po swojej próbie szósty, a wiślanin - ósmy.

Dużo lepiej spisał się - ku radości gospodarzy - Anders Bardal. Norweg w bardzo dobrym stylu (i przy lekko korzystnym wietrze - 0,19 m/s) uzyskał 137 metrów - prowadził i był blisko wejścia do czołowej dziesiątki. Po krótszych skokach Romana Koudelki (128 m) i Richarda Freitaga (130 m) ten awans stał się faktem.

Norweg nie przestał jednak wędrować do góry tabeli - nie zdołali go wyprzedzić także Andreas Stjernen (118,5 m) i Kamil Stoch (126 m). Dokonał tego za to inny reprezentant gospodarzy - Rune Velta. 141,5 metra w bardzo dobrym stylu (18,5; 18,5; 19; 20; 19 punktów) dawało 7,1 punktu przewagi nad Bardalem.

Za Norwegami plasowali się Jurij Tepes (129,5 m) i Gregor Schlierenzauer (134 m), a Velty nie wyprzedził także Michael Hayboeck (132 m). Mistrz świata był więc o krok od podium - tylko na górze pozostało jeszcze trzech silnych zawodników...

Batalię rozpoczął Peter Prevc - Słoweniec wyszedł na prowadzenie, skacząc na odległość 136 metrów. Wysokie noty za styl dopełniły dzieła, a sympatyczny podopieczny Gorana Janusa mógł się cieszyć z powrotu na podium.

Jeszcze dalej lądował Severin Freund - w słabszych warunkach Niemiec lądował dalej, bo na 139 metrze. Teraz to on był liderem, a jednocześnie powiększył przewagę nad Prevcem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Przewagę nad Freundem chciał powiększyć z kolei Stefan Kraft. Austriak długo musiał czekać na zielone światło. Gdy wystartował i odbił się od progu... nie poradził sobie! W fatalnym stylu lądował na 124 metrze i zajął dopiero dziewiąte miejsce.

Ze zwycięstwa w konkursie i prowadzenia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mógł więc cieszyć się Severin Freund!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »