Skoczkowie ze Słowenii byli bezkonkurencyjni podczas drużynowego konkursu Pucharu Świata w Willingen. Na podium znaleźli się także reprezentanci Niemiec i Norwegii. Polacy - po dyskwalifikacji Kamila Stocha - zajęli ostatnią lokatę...

Zawody rozpoczęły się przy belce startowej numer trzynaście. Po pierwszych skoczkach nie oczekiwaliśmy szczególnie dalekich odległości - i rzeczywiście, wśród czterech drużyn rozpoczynających konkurs prowadziła Szwajcaria (120,5 m Gregora Deschwandena).

Dużo lepiej spisał się Piotr Żyła - Polak uzyskał 129,5 metra, dzięki czemu byliśmy na czele. W tym samym miejscu po chwili wylądował Jakub Janda, jednak Czech startował w dużo korzystniejszych warunkach (wiatr 1,04 m/s pod narty) i  z tego powodu tracił ponad sześć punktów.

Polaków z prowadzenia zepchnęli Słoweńcy - za sprawą świetnego skoku Jurija Tepesa (136 m). Minimalnie przed nami plasowała się też Norwegia (129,5 m Toma Hilde), za to swój skok zepsuł Markus Eisenbichler (123 m) - to oznaczało, że Niemcy byli dopiero na miejscu piątym.

Kończący pierwszą kolejkę Michael Hayboeck potwierdził, że jego forma nie jest już najwyższa - 122 metry wystarczyły zaledwie na szóstą lokatę...


Dla drugiej grupy skoczków belkę podniesiono do bramki piętnastej. Przyniosło to niezły efekt w przypadku Dienisa Korniłowa (126,5 m), nie pomogło za to szczególnie Federico Ceconowi, Harriemu Olliemu czy Pascalowi Kaelinowi.

Stosunkowo dobrze spisał się drugi z Polaków, Aleksander Zniszczoł - 127,5 metra pozwoliło wyjść naszym reprezentantom na prowadzenie. Wiślanin otrzymał niskie noty za styl ze względu na problemy na dojeździe - te problemy doprowadziły nawet do niegroźnego upadku, ale już za strefą oceny przez sędziów.

W tej kolejce jako pierwszy poza punkt K poleciał Kento Sakuyama. Japończyk uzyskał 133 metry, co nie pozwoliło wyprzedzić Polaków - strata jednak zmalała do 5,4 punktu.

Przed podopiecznymi Łukasza Kruczka znaleźli się za to Słoweńcy - bardzo dobrze skoczył bowiem Nejc Dezman (132,5 m). Wyprzedzili nas także Norwegowie (137 m Andersa Jacobsena) i Niemcy (135,5 m Marinusa Krausa). Coraz większą stratę notowali za to Austriacy - Gregor Schlierenzauer uzyskał tylko 122,5 metra...


Przed kolejką trzecią rozbieg ponownie wydłużono - tym razem do bramki szesnastej. To umożliwiło Sebastianowi Colloredo i Dimitrijowi Wasiliewowi oddawanie skoków za linię 120. metra. W podobnych okolicach lądował Klemens Murańka - 124 metry dały Polakom prowadzenie, ale pytanie brzmiało: na jak długo?

Odpowiedź: na jakieś półtorej minuty. Z pierwszego miejsca naszą drużynę zepchnął Taku Takeuchi (130,5 m), ale ogromną przewagę wyrobili sobie dopiero Słoweńcy (143,5 metra Jerneja Damjana).

A gdy wydawało się, że podopieczni Gorana Janusa pozostaną niezagrożeni do końca tej kolejki, rewelacyjnie spisał się Anders Fannemel - Norweg poleciał na odległość 151,5 metra (!!!) i wyprowadził swój zespół na pierwszą pozycję.

Doskonałe warunki wykorzystał też Richard Freitag (147,5 m i wysokie noty za styl), ale to było za mało, by zbliżyć się do Norwegów i Słoweńców. Kończący tę kolejkę Andreas Kofler ledwo przekroczył czerwoną linię (131,5 m), a Austriacy musieli uznać wyższość pięciu zespołów.


Dla ostatniej grupy belka powróciła do pozycji czternastej. Mimo to niezłe odległości osiągali Davide Bresadola (126 m), Władisław Bojarincew (127,5 m), natomiast nieco bliżej - na 123 metrze - lądował Janne Ahonen.

Słabsze warunki (0,29 m/s pod narty) panowały podczas próby Kamila Stocha - Polak poradził sobie jednak dość dobrze, skacząc na odległość 134,5 metra. Niestety, później okazało się, że został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon... - to oznaczało, że naszych reprezentantów nie zobaczymy w finale.

Dalej, na 137 metrze, lądował Roman Koudelka (drugie miejsce Czechów - za Polską). Później na prowadzenie wychodzili kolejno Japończycy (Noriaki Kasai: 137,5 m), Słoweńcy (Peter Prevc: 135,5 m ze sporymi uchybieniami w stylu), Norwegowie (Rune Velta: 131 m) i Niemcy (Severin Freund: 140 metrów przy dużo słabszym wietrze - 0,16 m/s). Stefan Kraft, który kończył pierwszą serię, uzyskał 138 metrów - to wystarczyło na piąte miejsce, z niespełna dwupunktową przewagą nad Polakami.


Drugą serię rozpoczynali Rosjanie - Włosi bowiem dość późno dowiedzieli się o awansie do finału. Belka startowa ustawiona w bramce piętnastej nie pomagała szczególnie wobec słabnącego wiatru. Stosunkowo niezłe skoki oddawali co prawda Jakub Janda i Shohei Tochimoto (po 126 m), ale naprawdę ładnie spisał się dopiero Jurij tepes (137,5 m).

Dużo bliżej wylądował Tom Hilde - 121 metrów w słabym stylu oznaczało, że reprezentanci Norwegii stracili do Słoweńców wiele punktów. Niewiele dalej wylądował Markus Eisenbichler (124 m), natomiast Michael Hayboeck poprawił się w stosunku do pierwszej serii (127,5 m), ale Austriakom niewiele to dało.


Rozpoczęcie szóstej kolejki wiązało się z następną zmianą wysokości belki startowej (szesnasta). Nieźle w tej grupie spisał się Kento Sakuyama (128,5 m), a bardzo dobrze - Nejc Dezman (133,5 m). Taką samą odległość jak Słoweniec uzyskał Anders Jacobsen, a dwa metry bliżej lądował Marinus Kraus.

Kończący kolejkę Gregor Schlierenzauer, mimo poprawy w stosunku do pierwszego skoku, nie zdołał zmienić sytuacji na czele - 131 metrów wystarczyło, by Austria była czwarta. Na czele pozostawali Słoweńcy, którzy wyprzedzali Niemców i Norwegów.


W trzeciej grupie bardzo ładnie skoczył Dimitrij Wasiliew - Rosjanin uzyskał 128,5 metra, choć to nie dawało w tej fazie zawodów miejsca nawet w czołowej piątce (mimo większej liczby skoków). Na prowadzenie zdołali za to wyjść Japończycy - 131 metrów osiągnął Taku Takeuchi.

Taka sytuacja nie trwała długo - po chwili na rozbiegu pojawił się bardzo dobrze dziś skaczący Jernej Damjan. 137 metrów dawało Słoweńcom prowadzenie z przewagą niemal stu punktów nad Japonią. Za podopiecznymi Gorana Janusa znaleźli się skoczkowie Alexandra Stoeckla - Anders Fannemel poleciał daleko, ale strata Norwegii do Słowenii nadal wynosiła około dwudziestu punktów.

Dużo słabiej niż w pierwszej serii zaprezentował się Richard Freitag - 132,5 metra osiągnięte przez Niemca postawiły zespół gospodarzy w dość trudnej sytuacji w kontekście walki o wygraną.

Kończący kolejkę Andreas Kofler uzyskał 127 metrów - Austriacy ponownie spadli więc za Japonię, zajmując piąte miejsce.


Ostatnia grupa tradycyjnie startowała w zmienionej kolejności - odwrotnej do lokat zajmowanych po siedmiu skokach. Na ostatnich lokatach nic się nie zmieniało - ósemkę zamykali Włosi (120 Davide Bresadoli), przed którymi znaleźli się Rosjanie (111,5 m Władisława Bojarincewa) i Czesi (137,5 m Romana Koudelki).

Ciekawie zapowiadała się rywalizacja pomiędzy Japończykami i Austriakami. Noriaki Kasai nie miał łatwego zadania - Stefan Kraft spisał się bardzo dobrze, lecąc na odległość 135,5 metra (wiatr 0,09 m/s pod narty). Japoński weteran nie zawiódł - 136 metrów w zupełności wystarczyło, by wyprzedzić zespół Heinza Kuttina.

Pozostało już tylko trzech zawodników, którzy mieli ustalić kolejność na podium. Zaczynał Severin Freund - 145 metrów w przepięknym stylu (pięć not po 19,5 punktu) było wyśmienitym wyczynem Niemca. To pozwoliło ekipie gospodarzy wyprzedzić Norwegów, bowiem tylko 129,5 metra (przy wietrze w plecy - 0,45 m/s) uzyskał Rune Velta.

Zwycięstwo należało jednak do Słoweńców - kończący zawody Peter Prevc przypieczętował sukces ekipy Gorana Janusa, lecąc na odległość 144,5 metra!

Niemcom na pocieszenie - oprócz drugiego miejsca - został powrót na pierwsze miejsce w Pucharze Narodów. Nad drugą Austrią ekipa Wernera Schustera ma obecnie 103 punkty przewagi.



klasyfikacja generalna Pucharu Świata »