Phillip Sjøen wyjeżdża z Japonii z kompletem zwycięstw. Niespełna osiemnastoletni Norweg umocnił się na pozycji lidera Letniej Grand Prix i potwierdził, że jest objawianiem tego lata.
Norweg poszybował dzisiaj na odległość 129 i 134,5 metra, dzięki czemu wypracował sobie ponad czternastopunktową przewagę nad kolegą z drużyny, Danielem Andre Tande.
- Ten weekend jest dla mnie niczym spełnienie marzeń. Skakałem dobrze przez całe lato, a osiągnięcie takiego poziomu w konkursie wiele dla mnie znaczy. Dodatkowo na podium miałem obok siebie kolegę z drużyny - Daniela, co uczyniło ten weekend kompletnym - powiedział zwycięzca konkursu.
Drugie zwycięstwo umocniło Sjøena na pozycji lidera Letniej Grand Prix. Norweg zgromadził na swoim koncie 293 punkty i wyprzedza zajmujących ex aequo drugie miejsce Jerneja Damjana i Daniela-Andre Tande o 95 punktów.
- To, że teraz to ja mam żółtą koszulkę lidera, wiele znaczy. Moje marzenie z dzieciństwa spełniło się, to dla mnie bardzo dużo - stwierdził Sjøen.
Do sezonu zimowego wciąż wiele czasu, ale będąc w tak dobrej dyspozycji młody skoczek na pewno wybiega już myślami do nadchodzącej zimy:
- Mistrzostwa świata w Falun są moim największym celem, ale również kwalifikacja do Turnieju Czterech Skoczni. Myślę, że to będzie interesująca zima - wyjaśnił.
Daniel-Andre Tande przegrał dzisiaj jedynie ze swoim młodszym kolegą. Dwudziestolatek oddał dziś najdłuższy skok konkursu, lądując aż na 135 metrze.
- Oczywiście jestem bardzo zadowolony. Drugi skok był niesamowity. Czułem, że lecę już za daleko, dlatego próbowałem zejść niżej i lądować - powiedział starszy z Norwegów. - Na treningach nie szło mi tak dobrze, dlatego to fantastyczne, że udało mi się osiągnąć tak dobre wyniki w zawodach.
Z postawy młodych norweskich skoczków bardzo zadowolony jest sztab szkoleniowy:
- Phillip i Daniel stworzyli kawałek historii norweskich skoków narciarskich. Dwóch niedoświadczonych zawodników odniosło podwójne zwycięstwo w zawodach najwyższej rangi - myślę, że to się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Chłopcy zdobyli cztery miejsca na podium na cztery możliwe, taka efektywność zdarza się bardzo rzadko - mówił rozradowany szef norweskich skoków, Clas Brede Bråthen.
Na najniższym stopniu podium, ze stratą jedynie 0,3 punktu, stanął dzisiaj Jernej Damjan, który w ubiegłym roku wyjeżdżał z Japonii jako zwycięzca:
- Jestem bardzo szczęśliwy. Wczoraj żartowałem, że chciałbym dzisiaj być trzeci i tak się stało. Teraz mam cały komplet medali z Hakuby. Norwegowie są bardzo silni. Moje skoki nie były idealne, a ta dwójka była wspaniała - powiedział Słoweniec.