Łukasz Kruczek jest zadowolony z dyspozycji swoich podopiecznych. Choć na pierwszym zgrupowaniu nie wszystko wyglądało poprawnie, to polski szkoleniowiec mógł być usatysfakcjonowany.
Od 16 czerwca skoczkowie przebywają na drugim obozie. Przez pierwsze kilka dnia będą trenować w Szczyrku, później przeniosą się do Wisły, by szlifować formę na skoczni im. Adama Małysza.
- Odkąd w Wiśle i Szczyrku powstały nowoczesne skocznie, nie musimy jeździć i szukać świata, tylko świat przyjeżdża do nas. To swego rodzaju atut - komentuje trener Łukasz Kruczek.
Polscy skoczkowie odbyli już pierwsze zgrupowanie. Szkoleniowiec drużyny jest zadowolony ze swoich podopiecznych.
- Zawsze pierwsze zgrupowania po tak długiej przerwie mają wspólną cechę - wszystko kuleje. Wszystko wymaga zorganizowania, skoki wyglądają dziwnie. W tym roku wszystko wyszło płynnie. Teraz wyglądało to dobrze i myślę, że falowania dyspozycji, elementy kryzysowe są dopiero gdzieś przed nami. One występują co roku, tego nikt nie uniknie - ocenił dyspozycję swoich podopiecznych.
Pierwsze próby na skoczni normalnej skoczkowie mają za sobą. Teraz czas przestawić się na duży obiekt.
- Będziemy korzystać ze skoczni w Wiśle Malince, ale nie od razu zaczniemy na niej skakać - zaznaczył.
Oprócz Polaków w Wiśle trenować będą Słoweńcy. Trener Kruczek zapewnia, że nie zamierza rezygnować ze wspólnych treningów. Dodaje, że odkąd w Polsce powstały nowoczesne obiekty, inne ekipy częściej trenują w naszym kraju.
- Razem ze słoweńskimi skoczkami przyjadą przedstawiciele producentów sprzętu ze Słowenii, będzie okazja spotkać się z nimi i zobaczymy, czy są jakieś nowości, które warto byłoby podpatrzeć - potwierdza.