Dzisiejszy występ podopiecznych Alexandra Stöckla w Titisee-Neustadt został już okrzyknięty w norweskich mediach mianem czarnego dnia skoków, jednak szkoleniowiec nie traci nadziei.
- Nie jestem zadowolony. To niedopuszczalne, żeby tylko dwóch zawodników było w finale, z czego jeden w pierwszej dziesiątce. Bardal zrobił swoje - jest w porządku - ale reszta zespołu ma dużo do zrobienia - powiedział rozczarowany postawą swoich podopiecznych Alexander Stöckl.
Wielkimi krokami zbliża się pierwszy ważny test tego sezonu, czyli Turniej Czterech Skoczni.
- Inne zespoły wykonują lepszą pracę techniczną, my mamy potencjał fizyczny. Wszystko zdawało się być we właściwym miejscu, ale kiedy dotarliśmy do Neustadt i uzyskaliśmy takie wyniki, zobaczyliśmy, że czegoś brakuje. Łatwo to zauważyć; widać, że na progu inni zawodnicy są lepsi - przyznał szkoleniowiec Norwegów. - Porozmawiamy dzisiaj i wprowadzimy pewne zmiany. Muszę ich trochę podnieść na duchu, ale też dać obiektywne i jasne porady. Patrząc po wynikach treningów, jesteśmy wystarczająco dobrzy, żeby mieć więcej niż dwóch zawodników w drugiej rundzie.
Jutro kolejne zawody, a tym samym szansa na lepsze wyniki.
- Mam nadzieję na więcej w niedzielę. Po zawodach jedziemy do Oberstdorfu na trzydniowe zgrupowanie przed konkursami w Engelbergu - zakończył Stöckl.