Polska drużyna zdobyła brązowy medal drużynowego konkursu mistrzostw świata, choć tuż po zakończeniu rywalizacji wydawało się, że straciliśmy do trzeciego miejsca 0,8 punktu. Komisja sędziowska zweryfikowała jednak wyniki, ponownie analizując belki, z jakich startowali zawodnicy. Zwyciężyła Austria, drugie miejsce zajęli Niemcy. Tuż za podium znalazła się Norwegia...

Po odwołaniu serii próbnej z powodu zbyt silnego wiatru przed rozpoczęciem konkursu podmuchy znacznie osłabły. Rozpoczynający rywalizację Sabirzhan Muminov startował z 21. belki przy wietrze o sile 1,45 m/s w plecy. Odległość 96 metrów nie zachwyciła, problemu z wyprzedzeniem ich nie mieli więc Finowie (109,5 m Samiego Heiskanena). Podopieczni Pekki Niemeli również nie utrzymali się długo na czele - po chwili dużo dalej (na 117 metrze) lądował Roberto Dellasega z Włoch.

Mimo dalszego skoku Simona Ammanna (118,5 m) Szwajcarzy nie wyszli na prowadzenie - multimedalista olimpijski startował bowiem w nieco łatwiejszych warunkach, a na dodatek w słabszym stylu. Wątpliwości w kwestii pierwszego miejsca nie było za to po skoku Aleksieja Romaszowa - Rosjanin uzyskał 122 metry i teraz to jego "kamanda" prowadziła. Jeszcze lepiej spisał się Reruhi Shimizu (124,5 m).

Niewiele bliżej od Japończyka, bo na 123 metrze, lądował Maciej Kot. Polak startował jednak w łatwiejszych warunkach (tylko 1,08 m/s w plecy). Przegrywaliśmy więc ze zwycięzcami konkursu mieszanego o prawie osiem punktów.

Dużo słabszy wiatr w plecy miał podczas swojego skoku Andreas Wank. Sympatyczny Niemiec wykorzystał warunki i poleciał na odległość aż 135,5 metra! Mimo odjęcia punktów za słabe lądowanie drużyna Wernera Schustera była na czele - równo dwa punkty przed Japonią. A także przed Norwegią, dla której po chwili skakał Andreas Stjernen (125,5 m).

Pierwszą kolejkę kończył Wolfgang Loitzl - Austriak również nie zawiódł. 130,5 metra przy dość silnym wietrze w plecy (1,32 m/s) i w pięknym stylu nie pozostawiało wątpliwości, że jego zespół obejmie prowadzenie.


Pierwszy godny uwagi skok w drugiej kolejce oddał Andrea Morassi. Włoch, ku radości miejscowej publiczności, uzyskał 124 metry. Włosi prowadzili do czasu skoku Noriakiego Kasai - Japończyk wylądował na 122 metrze. Taką samą odległość osiągnął po chwili Piotr Żyła, jednak Polak startował w trudniejszych warunkach i otrzymał lepsze noty za styl. Przegrywaliśmy z Japończykami, ale zaledwie o 1,7 punktu.

Fatalnie spisał się Jurij Tepes. Reprezentant typowanej nawet do złota Słowenii spadł na 115. metr, przez co drużyna Gorana Janusa była dopiero szósta... To znacznie zmniejszyło szanse tego zespołu na medal. W grze pozostawali za to Niemcy - Severin Freund wyprowadził swoją drużynę na czoło skokiem na odległość 122 metrów.

Kolejnym skoczkiem, jaki uzyskał 122 metry, był Tom Hilde (drugie miejsce Norwegii). Kończący tę grupę Manuel Fettner osiągnął najlepszą odległość kolejki - 125,5 metra pozwoliło Austriakom powiększyć przewagę.


Początek trzeciej kolejki skoków (22. belka) nie był szczególnie pasjonujący - krótkie skoki oddawali Radik Zhaparov, Lauri Asikainen, Davide Bresadola, Marco Grigoli, Ilja Rosliakov i Jakub Janda. Lepszej odległości oczekiwaliśmy Daiki Ito - i nie zawiedliśmy się. 128 metrów, jakie uzyskał, dawało Japończykom bardzo wysokie prowadzenie. Również Dawid Kubacki spisał się bardzo dobrze. 126 metrów w niezłym stylu nie pozwoliło nam wyprzedzić Japonii, ale byliśmy drudzy ze stratą niespełna siedem punktów.

Skok Michaela Neumayera (123,5 m) rozpoczął serię manipulacji belką. Niemiec startował z 21. bramki, natomiast kolejni na liście Anders Bardal (128,5 m) i Thomas Morgestern (121 m) - z dwudziestej. Słaby skok Austriaka sprawił, że jego zespół przestał prowadzić - pierwsze miejsce zajmowała już Norwegia.


Czwarta grupa, startująca z 21. belki, rozstrzygała o tym, kto awansuje do drugiej serii. Pewni pożegnania z rywalizacją mogli już być Kazachowie i Finowie - reprezentanci tych krajów nie zachwycili. Znakomicie spisał się za to Sebastian Colloredo - 122,5 metry mogły dać Włochom awans do finału. I dały - gospodarze mogli być tego pewni po skoku Dimitrija Wasiliewa (119,5 m). Rosjanie przegrywali z Włochami o zaledwie 0,1 punktu...

Ze swojego występu mógł być zadowolony Jan Matura (124,5 m). Jeszcze dalej pofrunęli Taku Takeuchi (128 m) i Kamil Stoch. Polak w świetnym stylu (choć i przy słabszym wietrze w plecy...) doleciał do 134 metra. Oczywiście po Czechach i Japończykach to drużyna Łukasza Kruczka objęła prowadzenie.

Z belki obniżonej do dziewiętnastej pozycji startował Peter Prevc. Słoweńcy mogli odetchnąć - 127 metry dały awans do finału (w tym momencie trzecie miejsce). Nie o drugą rundę, a o jak najlepsze lokaty, walczyli Niemcy (130 m Richarda Freitaga - 20. belka), Norwegowie (125,5 m Andersa Jacobsena - 19. belka) i Austriacy (124,5 m Gregora Schlierenzauera, również z belki nr 19).

Po pierwszej serii prowadziła Norwegia, która miała 2,7 punktu przewagi nad Austrią i 3,7 punktu nad Niemcami. Polacy zajmowali czwarte miejsce (7,7 pkt), a Japonia - piąte (zaledwie dziesięć punktów straty do Norwegów). Potwierdzały się słowa Łukasza Kruczka, że to najbardziej wyrównana drużynówka ostatnich lat...


Drugą serię rozpoczął Roberto Dellasega. Reprezentant gospodarzy zrobił to w dobrym stylu - wylądował dokładnie na czerwonej linii. Co ciekawe, wiatr nieco osłabł - wiał w plecy z siłą 1,04 m/s. Dalej, bo na odległość 124,5 metra, poleciał Roman Koudelka - Czesi prowadzili.

Słaby występ zaliczyli Japończycy w osobie Reruhi Shimizu (tylko 118,5 m). Równo dziesięć metrów dalej poleciał Maciej Kot - to była bardzo dobra informacja w kontekście naszej walki o medal! Polska objęła prowadzenie, a nasza przewaga nad Japończykami wynosiła ponad dwadzieścia punktów.

W tym momencie doszło do pewnego zamieszania - chociaż według listy startowej na rozbiegu powinien pojawić się Robert Kranjec, to startował Andreas Wank. Z obniżonej belki (19.) Niemiec uzyskał 126,5 metra - to dawało prowadzenie. Z tej samej belki na startowali Andreas Stjernen (125 m) i Wolfgang Loitzl (128 m). Norwegowie stracili prowadzenie na rzecz Austriaków. Na zakończenie kolejki ładny skok (126 m) oddał Kranjec, jednak Słowenia o medal nie walczyła...


Dla kolejnej grupy skoczków komisja sędziowska obniżyła belkę do dwudziestej bramki - siła wiatru spadła wyraźnie poniżej 1 m/s. Odległości były jednak lepsze - Andrea Morassi uzyskał 121 m, Lukas Hlava - 125 m, a Noriaki Kasai - aż 131 metrów! Mimo krótszego skoku (126 m) Piotra Żyły wyprzedzaliśmy Japończyków - choć przewaga dość znacznie spadła.

Dobrze spisał się Severin Freund (125 m), natomiast dużo słabiej Tom Hilde (tylko 118 metrów z obniżonego do 19. belki rozbiegu) - Norwegia znalazła się za Niemcami i Polską! Kończący tę grupę Manuel Fettner poleciał daleko - Austriak poleciał na odległość 128 metrów, po lądowaniu wypięła mu się narta, ale nie zakończyło się to upadkiem! Podopieczny Alexandra Pointnera dojechał do tzw. linii upadku... na jednej narcie, dzięki czemu nie obniżono mu not za styl!


Świetny skok w trzeciej grupie oddał Daiki Ito. Japończyk uzyskał aż 130,5 metra - to wysoko stawiało poprzeczkę przed Dawidem Kubackim. Polak spisał się bardzo dobrze - 128 metrów (w lepszym stylu) pozwoliło zachować dość wyraźną przewagę.

Dziewiętnastą belkę startową zaordynował Michaelowi Neumayerowi trener. Niemiec uzyskał 126 metrów i zachował przewagę nad Polską. Z takiego samego rozbiegu startował Anders Bardal - 129 metrów w świetnym stylu oznaczało, że Norwegia była o 0,3 punktu przed Niemcami. Ostatni w tej grupie Thomas Morgenstern z dziewiętnastej belki poleciał jeszcze dalej - 129,5 metra dawało Austrii wysoką przewagę. Po skoku utytułowany zawodnik uskarżał się na ból nogi, a z wybiegu skoczni zszedł przy pomocy kolegów...


Ostatnia grupa startowała w zmienionej kolejności, odwrotnie do pozycji zajmowanych po siedmiu skokach. Zmieniła się za to belka, którą ustawiono w dziewiętnastej bramce.

Pierwsze drużyny nie bardzo miały o co walczyć - różnice pomiędzy nimi były zbyt duże. Ósme miejsce zajęli więc Włosi (120 m Sebastiana Colloredo), siódme - Czesi (128,5 m Jana Matury), szóste - Słoweńcy (130 m Petera Prevca), a piąte - Japończycy (127 m Taku Takeuchi).

Przyszedł czas na Kamila Stocha. Polak z pewnością czuł na sobie ogromną presję - w końcu walczył o medal dla swojej drużyny. Z zaledwie siedemnastej belki startowej poleciał na odległość 130 metrów! Wysokie noty za styl dopełniły dzieła. Czekaliśmy już tylko na Niemca i Norwega, bo Austriacy chyba byli poza zasięgiem.

Richard Freitag spisał się bardzo dobrze. Z osiemnastej belki, w bardzo dobrym stylu uzyskał 129,5 metra - Niemcy wyprzedzili nas o 0,8 punktu i mieli już medal! Również Anders Jacobsen wytrzymał presję - 131,5 metra (belka 18.) pozwoliła im znaleźć się przed Niemcami i Polakami.

Kończący konkurs Gregor Schlierenzauer musiał już tylko przyklepać wynik - 129 metrów potwierdziło zwycięstwo Austriaków.

AKTUALIZACJA

Kilkanaście minut po zakończeniu rywalizacji komisja sędziowska zweryfikowała wyniki, ponownie analizując belki, z jakich startowali zawodnicy. Z podium spadła Norwegia, natomiast Polska awansowała na trzecie miejsce!



tabela medalowa mistrzostw świata »