Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony
Wywiad przeprowadzili A.Kruc, M.Szydłowska, A.Mysiak
Kilka dni spędzonych przez Thomasa Morgensterna w Polsce obfitowało w spotkania, wywiady, liczne uśmiechy, niezliczone autografy... Z byłym austriackim skoczkiem, który promował u nas swoją książkę "Moja walka o każdy metr", spotkaliśmy się i my...

Nieco ponad tydzień po premierze polskiej wersji książki Austriak pojawił się w naszym kraju, by promować publikację. Program spotkań w Warszawie i Zakopanem był napięty, mimo wszystko Thomas cierpliwie i z uśmiechem odpowiadał na pytania dziennikarzy i kibiców. Nie ma co ukrywać - niektóre wątki powtarzały się w naprawdę wielu rozmowach (jak tu nie zapytać o pomysł na książkę?), jednak pewne wypowiedzi Austriaka potrafiły zaskoczyć. Zapraszamy do pierwszej części wywiadu, w której Thomas Morgenstern opowiada o swojej książce i powodach, dlaczego tak zależało mu, by wydać ją w naszym kraju.



Skokinarciarskie.pl: Sam wpadłeś na pomysł napisania książki czy ktoś Ci go podpowiedział?

Thomas Morgenstern: To był mój pomysł. Właściwie to tego nie planowałem, ponieważ nie chciałem wydawać typowej biografii - jak to robi większość kończących karierę sportowców. Wszystko można przecież znaleźć w Internecie, na Wikipedii - nie ma więc potrzeby pisania książki.

Jednak po rozmowach z rodziną, przyjaciółmi czy kibicami coraz bardziej czułem, że powinienem to zrobić. Wiele osób pytało mnie, jak to było skakać w Soczi, powrócić po okropnych kraksach, znów być na skoczni i walczyć. Wtedy pomyślałem, że to mogłoby się znaleźć w książce.

Postanowiłem napisać ją wspólnie z Michaelem Roscherem, komentatorem telewizji ORF. Zaczęliśmy na początku 2015 roku, odbyliśmy wiele rozmów i znaleźliśmy pomysł na książkę, która zaczyna się moim przebudzeniem w szpitalu, a kończy ostatnim skokiem na Bergisel. W trakcie tej trudnej drogi powrotu do skoków miałem kilka snów o strachu, moim życiu prywatnym, moich relacjach z Gregorem [Schlierenzauerem] i Aleksem [Pointnerem] - o tym wszystkim chciałem opowiedzieć, pokazać mój punkt widzenia...

Teraz "opowiadasz" o tym wszystkim w języku polskim. Skąd w ogóle pomysł, żeby wydać tę książkę w naszym kraju i to tak szybko po oryginalnej wersji?

To też był mój pomysł (śmiech). Mam w Polsce wielu, wielu fanów, podczas wczorajszego [nasza rozmowa miała miejsce 23 stycznia, dzień po prezentacji książki w warszawskim Empiku - red.] spotkania w Warszawie było niesamowicie! Nigdy nie widziałem tylu ludzi w trakcie prezentacji książki czy rozdawania autografów. Uwielbiam tu być, Polska jest dla mnie jak drugi dom. Kocham tu ludzi, kocham ten kraj. Można powiedzieć, że wydanie książki po polsku było moim obowiązkiem. Nie wiem, czy jest wierna oryginałowi, ale mam taką nadzieję (śmiech). Na pewno różni się tytułem, okładką, layoutem, w środku jest więcej zdjęć - wygląda dobrze, podoba mi się fotografia na okładce!



Czy jest coś, o czym początkowo chciałeś napisać, a ostatecznie zdecydowałeś się z tego zrezygnować?

Oczywiście, sporo tego było. Na początku po prostu rozmawiasz i zapisujesz wszystko, co wiesz, co chcesz zawrzeć w książce; myślisz o wielu rzeczach. Odkładasz książkę na kilka dni, następnie wracasz i czytasz ją cztery-pięć razy (co było dosyć trudne) i myślisz - okej, jednak nie chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli.

Z jakimi reakcjami na książkę spotykałeś się w Austrii i w Polsce?

Nie wiem jeszcze do końca, jak jest w Polsce - choć podczas prezentacji w Warszawie czy za pośrednictwem portali społecznościowych otrzymywałem pozytywne sygnały. W Austrii książkę również bardzo dobrze przyjęto. To sprawia, że czuję się dumny. Miło jest wziąć tę książkę w rękę i powiedzieć: "ok, skoki już za mną, czas na nowe życie".

Czy masz jakieś dalsze plany wydawnicze - np. kolejną książkę lub przetłumaczenie tej na inne języki?

Nie, na razie nie - to moja jedyna książka, wydana wyłącznie po niemiecku i polsku.



Wielokrotnie miałeś okazję odwiedzać Polskę, przyjeżdżając tutaj w różnym charakterze - jako skoczek, jako pilot brałeś udział w helikopterowych mistrzostwach świata, a teraz jesteś tutaj, aby promować swoją książkę.

Na pewno w ostatnich latach widziałem w Polsce wiele rzeczy i miejsc. Wielokrotnie byłem tutaj w Zakopanem, Wiśle i Szczyrku, czyli różnych "skokowych" lokalizacjach. W Krakowie byłem tylko na lotnisku, w piątek po raz pierwszy odwiedziłem waszą stolicę - Warszawę, a latem - Zieloną Górę, gdzie rozgrywano helikopterowe mistrzostwa. Przyznaję, że w przyszłości chciałbym odwiedzić północ Waszego kraju, pojechać nad morze. Byłoby miło zobaczyć np. Gdańsk, który naprawdę chciałbym kiedyś zwiedzić. Tym razem przyleciałem do Polski helikopterem i w pewnym sensie miałem możliwość zobaczyć cały kraj, mniej więcej do Warszawy. Muszę przyznać, że byłem pod wielkim wrażeniem. Dobrze tutaj być i cieszyć się czasem spędzanym w tym kraju.

Wygląda na to, że czujesz się u nas bardzo dobrze, ale powiedz - co najbardziej lubisz w Polsce?

Ludzi (śmiech). Zawsze jesteście bardzo mili i przyjaźni. Kibice na trybunach są obiektywni, dopingują każdego. Oczywiście polscy zawodnicy otrzymują jeszcze głośniejszy doping, ale uwielbiam tutaj być, za każdym razem jest tutaj fantastyczna atmosfera. Kiedy podróżuje się dookoła świata, Polacy są wszędzie i możesz ich spotkać dosłownie w każdym miejscu - a ja to uwielbiam.

A czy podczas tych wszystkich wizyt w Polsce miałeś czas na jakiekolwiek zwiedzanie?

Jeszcze nie. Musicie mnie oprowadzić i pokazać Wasze zabytki.

Znasz jakiś słynnych Polaków?

Oczywiście. Robert Lewandowski, Robert Kubica, Justyna Kowalczyk, pan prezydent (śmiech).

A pozostajesz w kontakcie z polskimi skoczkami czy osobami ze sztabu trenerskiego naszego kraju?

Raczej nie, przynajmniej nie kiedy jestem w domu. Nie dzwonimy do siebie, nie mailujemy. Ale podczas zawodów - jak np. podczas Turnieju Czterech Skoczni czy mistrzostw świata w lotach na Kulm - spotykałem ich i rozmawialiśmy trochę o różnych rzeczach. A Piotr Żyła musi mi w końcu dać tę obiecaną kilka lat temu wódkę, bo wciąż jej nie otrzymałem (śmiech). Muszę mu chyba o tym przypomnieć, w sumie sam o tym prawie zapomniałem - ale w Warszawie ktoś o tym mi napomknął, więc chyba muszę go spytać, co z moim obiecanym prezentem.



Skokinarciarskie.pl: Porozmawiajmy o Twojej decyzji dotyczącej zakończenia kariery. Kiedy tak naprawdę po raz pierwszy pomyślałeś o tym, że to czas, aby zakończyć karierę zawodniczą?

Thomas Morgenstern: To było we wrześniu 2014 roku, po zgrupowaniu w Austrii z kadrą narodową. Mój ostatni skok był zły, było bardzo wietrznie i miałem problemy w locie, musiałem walczyć w powietrzu. Po wylądowaniu usiadłem na dole, patrzyłem w stronę skoczni i myślałem o tym wszystkim, rozpłakałem się i wiedziałem, że to koniec, że to już czas, bo nie chcę więcej czuć tego strachu...

Ale już w Soczi, rozmawiając z Tobą, można było poczuć, że po tamtych upadkach coś się zmieniło...

Po takich upadkach wszystko jest inne. To była dla mnie bardzo ciężka walka o powrót, o występ na igrzyskach olimpijskich. To było dla mnie naprawdę ekstremalnie trudne. Po igrzyskach najważniejsze było odnaleźć siebie, wrócić do szpitala na dalszą rehabilitację, potem do treningów, a w lipcu 2014 roku ponownie zacząłem skakać w Villach. Oddałem wiele skoków na obiekcie K-90, byłem też z kadrą narodową na zgrupowaniu w Szczyrku, gdzie miałem trzy dni bardzo dobrych treningów.

Ale zrobienie kolejnego kroku, czyli oddawanie skoków na K-120, było dla mnie tak wielkim wyzwaniem, wydawało się niemożliwe do wykonania. Kiedy warunki były dobre, nie było wiatru, żaden problem - mogłem skakać, a próby były dobre. Ale kiedy było chociaż odrobinę wietrznie, byłem zupełnie inną osobą - nie potrafiłem oddać skoku w takich warunkach - a przecież w Pucharze Świata 70-80% skoków jest oddawanych przy zmiennych, a nawet niekorzystnych warunkach wietrznych. Uznałem więc, że nie potrzebuję już więcej tego robić.



Czy z obecnej perspektywy żałujesz tego, że podporządkowałeś wszystko występowi w Soczi, że przyspieszałeś proces rehabilitacji po to, aby rywalizować na igrzyskach?

Dla mnie decyzja o starcie w Soczi była właściwa. Osiągnąłem swój cel, żyłem marzeniem. Tam wszystko było w porządku. I myślę, że dzięki temu mój powrót do zdrowia przebiegł o wiele szybciej. Gdybym jeszcze raz stanął przed takim wyborem, zrobiłbym dokładnie to samo.

Jak wygląda Twoje życie na "skokowej emeryturze"? Wiemy, że bardzo dużo czasu spędzasz z córką i że wciąż latasz - tyle tylko, że w helikopterze...

To największe i najważniejsze rzeczy w moim obecnym życiu. Po pierwsze - oczywiście moja córka. Ona jest moim życiem, bardzo ją kocham. A latanie helikopterem to moja pasja, może też w przyszłości będzie to swego rodzaju moja praca, ciężko jeszcze powiedzieć. Obecnie czekam na licencję pilota komercyjnego, uczę się i przygotowuję do egzaminu, pewnie zajmie mi to jeszcze z rok. Z kolei w lutym wystartuję w austriackim show "Taniec z gwiazdami", a to dla mnie coś zupełnie nowego. To też wielkie wyzwanie, bo jestem strasznie złym tancerzem, ale będę uczył się poszczególnych tańców i zobaczymy, co z tego wyjdzie (śmiech). Będziecie musieli to zobaczyć!

Wracając do Twojej córki - czy jesteś sobie w stanie wyobrazić, że mogłaby zostać skoczkinią narciarską?

Oczywiście, czemu nie?! Skoki narciarskie to tak piękny sport. Teraz często zabieram ją na narty, to wielka przyjemność i świetna zabawa przebywać z nią na stoku, patrzeć jak robi postępy i jak rośnie - szczególnie w tym roku. To wspaniałe. Ważne jest, aby na początku była bardzo dobra na nartach, a co dalej - zobaczymy za siedem, osiem, dziewięć, a może dziesięć lat... Jeśli będzie chciała.

Czyli nie bałbyś się o nią?

Nie, skoki to z zasady bezpieczny sport. Oczywiście, jeśli coś się zdarzy, konsekwencje i kontuzje mogą być bardzo poważne - jak w przypadku Lukasa Müllera - ale mimo wszystko wydaje się, że to bezpieczny sport. Wciąż jest wiele czasu do momentu, kiedy mogłaby zacząć skakać na różnych skoczniach; szczególnie do dużych obiektów daleka droga, bo to jakieś 10-15 lat. Do tego czasu w skokach może się zmienić bardzo wiele rzeczy. Ale zobaczymy co będzie; to jej życie i to ona podejmie właściwą decyzję.



Czy latanie, bycie w powietrzu to swego rodzaju uzależnienie? Skoki narciarskie zastąpiłeś lataniem helikopterem...

Latanie to moje życie. Kiedy byłem dzieckiem, zacząłem latać jako skoczek, teraz latam jako pilot. To pasja...

To latanie jest podobne? Chodzi o to uczucie bycia w powietrzu? Jako skoczek leciałeś kilka sekund, teraz jako pilot możesz latać godzinami...

Latanie helikopterem jest bardzo relaksujące. Ale to uczucie, kiedy wzbijasz się w powietrze - zarówno helikopterem, jak i gdy wybijasz się z progu jako skoczek - jest prawie takie samo. To uczucie wolności... To bardzo krótki, ale szczególny moment.

Co sądzisz o obecnej sytuacji w austriackiej drużynie?

Cóż, ja zakończyłem karierę, podobnie Martin Koch i Wolfgang Loitzl - to już strata trzech podstawowych zawodników z dawnego pokolenia. Andi Kofler zmaga się teraz z dużymi problemami, Gregor Schlierenzauer zakończył już ten sezon. Tym samym w drużynie nie ma nikogo z dawnej ekipy.

Mamy teraz nowe pokolenie z Kraftem, Hayböckiem, Poppingerem i Aschenwaldem. Kraft i Hayböck są obecnie tymi najsilniejszymi, najlepszymi; tymi, którzy są w czołowej piątce czy szóstce Pucharu Świata, Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostw świata w lotach. Na podium jest miejsce tylko dla trzech osób; nie mamy może teraz sześciu zawodników w bardzo wysokiej formie, ale może dominacja, jaka była wcześniej udziałem Austriaków, była czymś wyjątkowym dla mojego pokolenia.

Uważasz, że teraz rozpoczęła się dominacja Petra Prevca - podobna do tej, która była udziałem Twoim czy zawodników takich jak Małysz, Ahonen...?

Na pewno w tym roku wygra też Kryształową Kulę, jest zawodnikiem tego sezonu - Turniej Czterech Skoczni, mistrzostwo świata w lotach i klasyfikacja generalna Pucharu Świata. On skacze naprawdę imponująco. Uwielbiam patrzeć na jego skoki, jest w pełni profesjonalny, a jego próby w 100% są doskonałe, wygląda to ekstremalnie dobrze. To jego sezon, a on na to w pełni zasłużył.

Thomas, ostatnie pytanie - co jest Twoim największym osiągnięciem w karierze, bo zdobyłeś tak naprawdę wszystko...?

Moim największym osiągnięciem jest moja córka. Ale jeśli chodzi o sportowe tytuły, to mistrzostwo olimpijskie, bo złoto na igrzyskach to największe możliwe osiągnięcie dla sportowca.

Bardzo dziękujemy za rozmowę!

« powrót do listy wywiadów
Wywiad z Thomasem Morgensternem
Wywiad z Thomasem Morgensternem

Wywiad z Thomasem Morgensternem

Kalendarium
Sabirżan Muminow
Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich