Poprzedniczką Titlis była Sandrainschanze, jedna z pierwszych skoczni narciarskich w Szwajcarii. Od początku pech trapił nowy obiekt: krótko po jego wybudowaniu miał miejsce tragiczny konkurs, w którym jeden skoczek zginął, a kilku zostało rannych... Ciągłe przebudowy nie zdołały sprawić, by skocznia odpowiadała międzynarodowym standardom. Konkursy rozgrywano na mniejszej skoczni, duża Titlis wciąż stanowiła problem.
W 1971 roku wreszcie dokonano porządnej przebudowy i na starym-nowym obiekcie mogły odbywać się międzynarodowe zawody. Po 14 latach znów okazało się, że Titlis przestała odpowiadać normom FIS. Bank odmówił klubowi kredytu na 100000 franków szwajcarskich, koniecznego do kompletnej przebudowy. Mimo tego organizatorzy podjęli ryzyko i zabrali się do pracy bez zabezpieczenia finansowego, wspierani tylko prywatnymi dotacjami i ostatecznie przyznanym niższym kredytem. Ostatecznie zawody na odbudowanej skoczni odniosły sukces. Od tej pory Engelberg pozostaje w kalendarzu FIS właściwie stale, drobnych remontów dokonuje się bez przeszkód. Oprócz stałego organizowania zawodów PŚ, Engelberg marzy o organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2010 r. Oprócz tego planowana jest przebudowa, mająca uczynić Titlis jedną z najnowocześniejszych skoczni na świecie. Dziś ta "skocznia z przeszłością" jest największą skocznią w Szwajcarii i jedną z większych skoczni naturalnych na świecie. Od ponad roku jest wyposażona w wyciąg - wcześniej skoczkowie musieli być dowożeni na start... samochodem, jezdnią "przyklejoną" do zbocza góry. Nowsze plany przebudowy zakładają m.in. zmianę profilu zeskoku, by umożliwić skoki na ponad 140 m. Przed sezonem 2003/2004 przesunięto punkt K na 125. metr - podobnie jak w Willingen, bez remontu. Warunki są tu na ogół dobre. Jedyna niedogodność to lekki wiatr z tyłu, wiejący tu często po południu.
przygotowała Ewa Ulińska, Fryc, fot. Skokinarciarskie.pl