Jeżeli uznać, że z dwóch skoczni o jednakowym punkcie K praktycznie większą jest ta, która ma wyższy rekord, skocznia K-120 w norweskiej miejscowości Rena okazuje się nagle drugą co do wielkości skocznią w Norwegii. W 2004 r. Lars Bystoel uzyskał tu podczas zawodów z cyklu Norges Cup (Pucharu Norwegii) 140 m. Spośród skoczni norweskich jeszcze tylko mamucia skocznia w Vikersund pozwala na takie odległości.
Ze skocznią sąsiaduje K-90, inne tutejsze skocznie to K-50, K-30 i K-5. Powstały one wcześniej od dużej skoczni, już w 1960 r. W 1998 r. rekord K-90 ustanowiła Henriette Smeby, wówczas niemal dziecko. Występowała jako przedskoczek podczas mistrzostw kraju w kombinacji norweskiej i dostała dużo dłuższy rozbieg niż zawodnicy - jej wynik wyraźnie jednak wskauje, że jury spodziewało się po dziewczynce dużo słabszego wyniku. Dziś Smeby, pochodząca z pobliskiego Soere Aal, należy do kadry narodowej i utrzymuje się w ścisłej czołówce kobiecych skoków narciarskich.
Skocznia w Renie mimo swych ciekawostek pozostaje zupełnie nieznana, wygląda też jak gdyby niepozornie. Istnieją jednak plany rozbudowania jej do K-150. Dałoby jej to na pewno organizację konkursów PŚ - obiekt stałby się największą na świecie dużą skocznią, o 20 m większą od skoczni w Willingen i 20 m mniejszą od 170 m, od których zaczyna się przedział skoczni mamucich. Powątpiewa się w realność tych planów, ponieważ Rena leży z dala od większych miast. Jednak być może nie należy być aż takim pesymistą - Lillehammer wcale nie jest tak daleko... Wszystko zależy od decydentów z Norweskiego Związku Narciarskiego, dość wyczulonych na punkcie organizacji wielkich zawodów tam, gdzie można się spodziewać licznej publiczności.
na podstawie Skisprungschanzen-Archiv.de, fot. Skisprungschanzen.com