Richard Freitag triumfował w ostatnim konkursie tegorocznej Letniej Grand Prix. Na skoczni w Klingenthal szóstą lokatę wywalczył Piotr Żyła; Dawid Kubacki i Kamil Stoch nie weszli do finału...

Po dość wietrznej serii próbnej sędziowie ponownie ustawili belkę startową w bramce numer dwadzieścia. Mogli sobie na to pozwolić, bowiem - przynajmniej na początku - podmuchy niemal zupełnie ucichły.

Jako pierwszy za punktem K wylądował Jan Matura. Doświadczony Czech przy lekkim tylnym wietrze (0,1 m/s) poleciał na odległość 125,5 metra - to pozwoliło mu objąć prowadzenie z wyraźną przewagą nad Piusem Paschke.

Wkrótce nastąpiła krótka przerwa związana z podmuchami wiatru i wynikającą z nich zmianą długości rozbiegu. Belkę przesunięto do bramki 22., a wszystkim zawodnikom od tej pory odejmowano z tej racji 6,8 punktu. Dlatego Anze Lanisek (128 m) i Nicholas Fairall (130 m) plasowali się za Maturą, mimo dużo lepszych odległości. Słoweniec później zresztą został zdyskwalifikowany za nieprawidłowe buty...

Matura po pewnym czasie znalazł pogromcę w osobie swojego kolegi z drużyny, Jakuba Jandy. Zdobywca Pucharu Świata z 2006 roku spisał się znakomicie - w ładnym stylu poleciał na odległość 136,5 metra i zdecydowanie objął prowadzenie. Jego przewaga nad Maturą wynosiła w tym momencie dziewięć punktów. Daleki skok oddał także inny zwycięzca klasyfikacji generalnej PŚ, Anders Bardal. Norweg wylądował na 132 metrze i przegrywał z dwoma Czechami.

Nieco lepiej spisał się inny podopieczny Alexandra Stoeckla - Rune Velta uzyskał 127 metrów, ale dokonał tego przy niekorzystnym wietrze (0,43 m/s w plecy). Stąd wysoka druga lokata, zaledwie 0,2 punktu przed Maturą.

Czesko-norweskiego przekładańca nie zniszczył Dawid Kubacki. Pierwszy ze startujących w konkursie Polaków również musiał zmagać się z tylnym wiatrem, ale nie poradził sobie zbyt dobrze - 119,5 metra oznaczało dopiero czternaste miejsce i nikłe szanse na awans do finału.

Janda bardzo długo utrzymywał się na czele. Bardzo zacięta walka toczyła się zaś za jego plecami - na drugie miejsce wchodzili kolejno Severin Freund (129,5 m), Lauri Asikainen (129 m) i Richard Freitag (131 m).

Bardzo niezadowolony po swoim skoku był Kamil Stoch. Nic dziwnego, podwójny mistrz olimpijski w trudnych warunkach (0,52 m/s w plecy) uzyskał zaledwie 118,5 metra. W tym momencie dawało to zaledwie 26. miejsce. Polak nie miał żadnych złudzeń, że weźmie udział w finale, i pomachał do kamery na pożegnanie z kibicami...

Po występie Stocha warunki nieco się poprawiły, co wykorzystali Roman Koudelka (130,5 m), Gregor Deschwanden (130 m) i Matjaz Pungertar (132 m). Żaden z nich nie był w stanie jednak rozdzielić czołowej trójki, którą stanowili Janda, Freitag i Asikainen.

Po niepowodzeniach Kubackiego i Stocha liczyliśmy, że lepiej spisze się Piotr Żyła. Wiślanin zrobił, co do niego należało - 129,5 metra osiągnięte przy niekorzystnym wietrze (0,44 m/s w plecy) dało mu drugie miejsce. Do Jandy tracił tylko niespełna trzy punkty.

Jeszcze dalej, ale w dużo korzystniejszych warunkach, poleciał Michael Hayboeck. Austriak po skoku na odległość 132,5 metra był czwarty. A to nie był koniec świetnych rezultatów - aż na 136 metrze wylądował bowiem Junshiro Kobayashi. Po odjęciu punktów za przedni wiatr (0,9 m/s) Japończyk plasował się na miejscu czwartym.

Niestabilną formę w pierwszej serii konkursowej potwierdził Gregor Schlierenzauer. 123 metry gwarantowały Austriakowi udział w drugiej rundzie, ale z niewielkim dorobkiem punktowym (23. lokata). Niewiele lepiej spisał się Taku Takeuchi (125,5 m - 19.), natomiast startujący w żółtym plastronie Jernej Damjan poleciał na odległość 131 metrów - był dziewiąty.


W drugiej serii rozbieg wydłużono do bramki 24. Na początku zawodnicy uzyskiwali odległości nieszczególnie odbiegające od ich osiągnięć w pierwszej rundzie. Sytuacja zmieniła się przy okazji skoku Andreasa Wellingera - sympatyczny Niemiec wylądował na 133 metrze, dzięki czemu zdecydowanie prowadził.

Wkrótce do 133 metra doleciał również Killian Peier. Szwajcar nie zdołał jednak wyprzedzić Wellingera - plasował się na drugim miejscu ze stratą zaledwie 0,8 punktu do Niemca.

Świetny skok, skądinąd potwierdzający niestabilną formę, oddał Gregor Schlierenzauer. Po niepowodzeniu w pierwszej serii tym razem Austriak poleciał na odległość aż 141,5 metra. Warto dodać, że zrobił to w niezłym stylu i przy bardzo korzystnych warunkach (0,74 m/s pod narty). Nie było wątpliwości, że utytułowany zawodnik obejmie prowadzenie - pytanie brzmiało: o ile miejsc awansuje w stosunku do lokaty zajmowanej na półmetku?

Po pewnym czasie można było stwierdzić, że Schlierenzauer awansuje znacznie - do górnej połówki wyników drugiej serii. Za nim plasował się m.in. Taku Takeuchi (135,5 m), natomiast po dłuższym czasie wszystkich wyprzedził Anders Bardal (136 m). Bardzo dobrze spisał się także Jan Matura - 132 metry nie wystarczyły do pokonania Norwega, ale pozwoliły uzyskać wyższą notę od Austriaka.

To nie był koniec dalekich lotów - po chwili na 137 metrze wylądował Rune Velta. Norweg objął prowadzenie, a z aktualnej sytuacji zapewne najbardziej cieszył się Alexander Stoeckl, który miał dwóch swoich podopiecznych na czele.

Nieco słabszy występ zaliczył Severin Freund - 131 metrów dało mu w tym momencie szóstą lokatę. Wyżej, bo na drugim miejscu, plasował się po swoim skoku Jernej Damjan. Zwycięzca Letniej Grand Prix uzyskał 133,5 metra. Z kolei świetnie ostatnio spisujący się Roman Koudelka wylądował na 134 metrze - był liderem, bowiem wyprzedził Veltę o 0,2 punktu.

Wysokich lokat zajmowanych po pierwszej serii nie utrzymali Gregor Deschwanden (127 m), Lauri Asikainen (130 m), Michael Hayboeck (122,5 m) i Junshiro Kobayashi (122,5 m). Warunki zresztą nie pomagały - wiatr wiał z tyłu z siłą ok. 0,5 metra na sekundę.

Tymczasem walka o podium wkroczyła w decydującą fazę - na górze pozostało bowiem tylko trzech zawodników. Bardzo dobrze spisał się Richard Freitag - przy wietrze 0,44 m/s w plecy uzyskał 133 metry. To oznaczało prowadzenie i pewną lokatę na "pudle"!

Tak dobrze nie poszło Piotrowi Żyle. Polak miał pewne problemy po wyjściu z progu, co nie pozostało bez wpływu na odległość. 129 metrów w tym momencie dawało wiślaninowi szóstą lokatę. I takie miejsce zajął też na koniec konkursu, bowiem kończący zawody Jakub Janda w bardziej sprzyjających warunkach uzyskał 129,5 metra - był dziewiąty.

Zwycięzcą dnia został więc, ku radości licznie zgromadzonej w Klingenthal publiczności, Richard Freitag. W klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix triumfował Jernej Damjan (dziś czwarty).


klasyfikacja generalna Letniej Grand Prix »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »