Podczas przedsezonowego spotkania z kadrą skoczków najbardziej obleganą osobą był kreowany na lidera drużyny Kamil Stoch. Zawodnik z Zębu cierpliwie odpowiadał na powtarzające się pytania dziennikarzy...

Kilkukrotnie nawiązywano do faktu, iż po zakończeniu kariery przez Adama Małysza to właśnie Stoch będzie czołową postacią reprezentacji. Sam skoczek widzi to inaczej:

- Nie jestem liderem kadry, jestem jej częścią. Nie chcę być w żaden sposób faworyzowany. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili jestem w tej grupie najlepszy i wiem, że pod względem wyników "ciągnę" zespół. Wiem również, że pewnego dnia role mogą się odwrócić i któryś z kolegów będzie skakał dużo lepiej i osiągał lepsze wyniki. Mam świadomość, że nie jestem liderem na stałe. I cieszę się z tego - powiedział z uśmiechem Stoch.


Od kilku lat Stoch był nazywany drugim Adamem Małyszem, jednak zawsze powtarzał, że jest pierwszym Kamilem Stochem. To się nie zmieniło:

- Nigdy nie zastąpię Adama i ja o tym wiem, dlatego nie będę próbował postawić się na jego miejscu. Będę robił swoje i będę dalej maszerował swoją drogą. Mam nadzieję, że moje wyniki będą zadowalające dla kibiców i dla mnie samego.

Oprócz Stocha w kadrze A znalazło się kilku innych zawodników, którzy z doskonałej strony pokazali się podczas letnich konkursów. Skoczek wierzy, że tamte wyniki mogą powtórzyć zimą:

- Jesteśmy w stanie zrealizować nasze cele na nadchodzącą zimę. Do tej pory rzeczywiście bez Adama ciężko było osiągnąć dobre wyniki, jednak minione lato pokazało, że jako drużyna zdecydowanie podnieśliśmy nasz poziom i potrafimy walczyć o bardzo dobre miejsca. Choćby w Hinterzarten walczyliśmy o zwycięstwo i przegraliśmy niewielką różnicą punktową. Myślę, że to już jest bardzo dobra drużyna. Mamy również znakomite zaplecze, zwłaszcza kadra młodzieżowa poczyniła znaczący postęp. Teraz wystarczy mocno pracować, wierzyć w wygraną i skaczemy! - deklaruje optymistycznie.

Zapytany o własne przeczucia odnośnie aktualnej formy, stwierdza:

- Nadzieja umiera ostatnia. Jesteśmy całą grupą dobrze przygotowani do sezonu. Ja czuję się bardzo dobrze, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Dopóki nie oddam pierwszego skoku na zawodach, możemy tylko gdybać. Jak najbardziej jestem w stanie powtórzyć wyniki z Letniej Grand Prix. Sam sobie to wyskakałem.


Stoch podsumował krótko przygotowania do nadchodzącej zimy:

- Ostatnie miesiące spędziłem nie tylko na przygotowaniach fizycznych, ale również na przygotowaniu się do sytuacji, jaka teraz zapanuje. Mam świadomość, że będą oczekiwania. W ogóle tego się nie boję. Presję na wynik może się okazać dla mnie korzystna, to mnie motywuje do pracy i osiągania coraz lepszych wyników. Lepiej jest, kiedy ludzie chcą, żebyśmy wygrywali, niż kiedy nikt by tego nie chciał. To przygotowanie mentalne polegało głównie na rozmowach, na ułożeniu planu na ten sezon, rozpisaniu priorytetów. Bardzo mi pomaga żona. To ktoś, kto zawsze będzie stał koło mnie. Psycholog również jest potrzebny, bardzo sobie cenię tę współpracę.

- Zgrupowanie na Cyprze na pewno było czymś nowym w cyklu treningowym. W pewnym sensie była to regeneracja, choć mieliśmy dość ciężki trening motoryczny, jednak w przerwach pomiędzy treningami spokojnie można było odpocząć - nie tylko fizycznie, ale również mentalnie.

Skoczek podkreślił szczególne znaczenie pierwszych zawodów w kontekście późniejszej rywalizacji o Puchar Świata:

- Podczas pierwszego periodu zimowego ustala się układ sił. Jeśli prześpi się ten okres i zawali pierwsze starty, to trudno jest później dogonić czołówkę i osiągnąć dobry wynik na koniec. Przerabiałem to już kilka razy, dlatego najważniejsze jest, by skupić się na tych zawodach i zrobić to, co do mnie należy.

- Myślę, że brak skoków na śniegu nie ma wpływu na układ sił w czołówce - powiedział Stoch, potwierdzając słowa Łukasza Kruczka. - Nie zostaliśmy sami, praktycznie cały świat skoków narciarskich boryka się z tym problemem. Wyjeżdżamy dwa dni wcześniej, spróbujemy potrenować na skoczni w Rovaniemi i zobaczymy... Nie przypominam sobie takiej sytuacji, żebyśmy rozpoczynali sezon bez treningów na śniegu.


Zapytany o cele, marzenia, odpowiedział:

- Moich marzeń w tym sezonie nie zrealizuję, to nie jest rok olimpijski. Moim celem jest bycie coraz lepszym w tym, co robię. Chciałbym uzyskać jeszcze lepszy wynik, niż w ubiegłym roku. Chcę skończyć sezon w pierwszej szóstce. Turniej Czterech Skoczni? Nie stawiam sobie żadnych wygórowanych celów. Najpierw zobaczmy, w jakiej dyspozycji będę we wcześniejszych zawodach.

- Uwielbiam latać, jednak skocznia w Vikersund nie należy do moich ulubionych - studzi nadzieję dziennikarzy Kamil zapytany o ocenę szans na mistrzostwach świata w lotach. - W zeszłym sezonie bardzo męczyłem się na tym obiekcie. Jednak miniona zima pokazała, że na skoczniach, których do tej pory nie lubiłem (np. Willingen), potrafię osiągać bardzo dobre wyniki. Mistrzostwa w lotach nie są jednak moim celem.

- Jestem w wieku, w którym powinienem osiągać optymalne wyniki sportowe - stwierdził Stoch, gdy przypomniano mu, że Adam Małysz również miał 24 lata, gdy zaczął odnosić wielkie sukcesy. - Nie jestem drugim Adamem Małyszem i nie jest powiedziane, że w tym roku zacznę wygrywać i wszystko potoczy się tak, jak kilka lat temu.


A prognozy na ten sezon?

- Liczyć się będą ci sami zawodnicy, co do tej pory. Na pewno Austriacy, Norwegowie, któryś z Finów (mam nadzieję). Im więcej rywali, tym będą ciekawsze zawody.

- Na to pytanie nie odpowiem, bo nie wiem - stwierdził Stoch poproszony o prognozę zainteresowania skokami narciarskimi po zakończeniu kariery przez Adama Małysza. - To będzie zależało od kibiców. Uważam, że prawdziwy kibic ogląda skoki narciarskie nie dla jednej osoby, ale dla samego oglądania i z tego czerpie radość. Nie da się też ukryć, że wiele będzie zależało od naszych wyników.