krwistyDziennikarze używają też rzeczownika skoczkini jako synonimu tyczkarka, zwłaszcza gdy mowa o A. Rogowskiej czy M. Pyrek (można przypuszczać, że jeżeli pojawiłaby się kobieta uprawiająca skoki narciarskie i odnosząca sukcesy na miarę A. Małysza, to nazwa ta na stałe wypełniłaby lukę nominacyjną):
(27.03.2010, 19:31)
krwisty skoczkini w dal, wzwyż (formację tę z kwalifikatorem
(27.03.2010, 19:29)
krwistyWidzę, że Jarek zajął się skaczącymi paniami. Brawo, bo skoki kobiet rzeczywiście rozwijają się na świecie prężnie. Szkoda tylko, że w Polsce leżą i kwiczą, aż żal patrzeć ;-(
Jarku, tylko na Boga, proszę nie męcz nas tą odmianą "skoczki".
Od lat na forach trwa bój o to jak powinno się nazywać kobiety uprawiające skoki. Ja od zawsze jestem za formą "skoczkini"
Nie żadna skoczka, infantylna skakajka, tylko właśnie wzorem tradycyjnym SKOCZKINI.
W słownikach najczęściej spotyka sie tą odmianę, a słowo "skoczka czy skoczki" kojarzy się bardziej ze skoczkiem w szachach albo skoczkiem czyli owadem z rzędu pluskwiaków.
Dotar łem do ciekawego opracowania na ten temat. Wklejam krótki fragment, a całe opracowanie prześlę Ci mailem.
"Bez żadnych ograniczeń w relacjach sportowych pojawiają się inne nazwy związane z różnymi dyscyplinami sportu uprawianymi i w hali, i na otwartym stadionie, latem bądź zimą: koszykarka, siatkarka, piłkarka, biegaczka, płotkarka, lekkoatletka, zapaśniczka, judoczka, kulturystka, pływaczka, łyżwiarka, biathlonistka, snowbordzistka. Tworzone są one najczęściej od nazw męskich za pomocą sufiksu -ka, wyjątkowo -yni/ -ini1
(27.03.2010, 19:28)
OjciecMarekCz5 (ostatnia)
Powrót i kontuzja Ahonena
Początek sezonu w wykonaniu Janne nie był zbyt przekonujący. Po dobrych skokach w konkursie drużynowym w Kuusamo, następnego dnia nie wszedł do drugiej serii. Potem były to skoki na pierwszą, to na drugą dziesiątkę PŚ. I wtedy nadszedł 58 TCS, a Janne niesiony wiatrem zajął drugie miejsce ustępując tylko zwycięzcy cyklu, Koflerowi. Wtedy po raz kolejny odniosłem wrażenie, że Adama prześladuje pech. Pamiętacie zapewne to zamieszanie z listą startową, czyż nie? Janne, jak to ma w zwyczaju, stanął na podium Turnieju Czterech Skoczni dziesiąty raz w swej karierze. Wychodzi więc na to, że częściej stawał na pudle TCS, aniżeli tego nie czynił! Potem był już tylko spadek w dół, miejsca pod koniec pierwszej i na początku drugiej dziesiątki, tak, jak w grudniu. Jakby tego wszystkiego było mało, w Whistler zajął trzeci raz czwarte miejsce, a potem na treningu przed zawodami na dużej skoczni dorobił się urazu. I chociaż cechą, która wyróżnia Ahonena zawsze był olimpijski spokój, to nie da się ukryć, że prześladuje go także olimpijski pech. Jego występy w Planicy nie zachwycały, nie mogliśmy być pewni, czy zobaczymy Janne w przyszłym sezonie. Na szczęście zdecydował się zaszczycać nas swą obecnością na skoczniach całego świata (choć chyba słuszniej byłoby powiedzieć - całej Europy, bo z występów w Japonii pewnie zrezygnuje) jeszcze przynajmniej przez rok.
Walter Hofer i Miran Tepes
Co do Tepesa, wcześnie wspomniany Ahonen już go ładnie podsumował po konkursie w Zakopanem w 2007 roku. Jeśli chodzi o Waltera Hofera, nie znam odpowiednich słów (wulgaryzmów?), aby scharakteryzować tę postać.
-Tomasz Zimoch
Bez wątpienia był radiowym krogulcem i pobudził wszystkie niedźwiedzie i to jego zapach był w Kanadzie najintensywniejszy.
(26.03.2010, 14:28)
OjciecMarekCz4
-Bjoern Einar Romoeren
Jeden z trzech liderów PŚ w sezonie 2009/2010 tę role zawdzięczał głównie szczęściu do warunków atmosferycznych w Kuusamo. Potem zaczął brać przykład z Andersa Jacobsena - miejsca w dziesiątce przeplatał z kiepskimi rezultatami. W Planicy uplasował się w pierwszej dziesiątce, ale po skoku z kwalifikacji na 230.5 niewątpliwie nie był to dla niego satysfakcjonujący rezultat
-Robert Kranjec
Kto by pomyślał, że świetne rezultaty z LGP przeniesie na sezon zimowy?! Miejsce Roberta w czołowej dziesiątce PŚ to kolejna z niespodzianek minionego sezonu. Na dodatek zdobył Małą Kryształową Kulę za loty! Nie pamiętam, kiedy ostatni raz to trofeum zdobył któryś z lotników. I na dodatek tylko raz nie zakwalifikował się do finałowej serii! Czyżbyśmy obserwowali u Kranjca pod koniec jego kariery regularność??
(Aby uniknąć nieporozumień, definiuję lotnika w skokach narciarskich jako skoczka, który w lotach osiąga rezultaty, jakich nie zwykł odnosić na mniejszych skoczniach. Przykłady lotników: Kranjec, Koch, Evensen, Ingebrigtsen und so weiter).
(26.03.2010, 14:27)
Ojciec MarekCz3
-Anders Jacobsen
I znów nierówno, ale z przebłyskami. Na samym początku sezonu zajmuje piąte miejsce, a w dwóch kolejnych konkursach w norweskim Lillehammer nie mieści się w czołowej trzydziestce. Następnie przeciętność w Engelbergu (miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce). Małe odrodzenie w TCS, po trzech konkursach zajmował 9 miejsce i wielki spadek w dół po czterdziestym miejscu w Bischofshofen. Na kulm znów huśtawka - 40 i 13 miejsce. W Zakopanem pierwszego dnia nie kwalifikuje się do konkursu, by dnia następnego zameldować się na 7 miejscu. W FIS Team Tour zademonstrował coś, czego nie widzieliśmy u Andersa od 2007 roku - regularność na najwyższym poziomie. Igrzyska pokazały jego psychiczną słabość, z którą MIka Kojonkoski boryka się od 2007 roku. Po konkursie na dużej skoczni zmierził mnie nieco swą wypowiedzią, jakoby sędziowie mieli puszczać skoczków przed Adamem Małyszem nie zwracając uwagi na warunki. Wypowiedź wydawała mi się baaardzo nieuprawniona po skoku Jacobsena z drugiej serii. Skaczący tuż po nim Gregor Schlierenzauer jakoś potrafił się sprężyć, a Anders nawet do punktu K nie doleciał. W Turnieju Skandynawskim powrócił do tego, do czego nas przyzwyczaił - po 41 miejscu w Lahti wskoczył na podium w Kuopio, a dwa następne konkursy zakończyły się dla Andersa miejscami w drugiej dziesiątce. W Planicy, drugiego dnia latał fenomenalnie i w pełni zasłużył na medal, a moim zdaniem jego ostateczna przewaga punktowa nad Adamem była zdecydowanie za mała.
-Martin Koch
O tym skoczku dla odmiany nie napiszę zbyt wiele, bo Martin niemal dokładnie skopiował poprzedni sezon. Gorzką pigułką musiał być dla niego brak udziału w konkursach olimpijskich, ale i w gruncie rzeczy nie należało mu się nawet miejsce w składzie na Igrzyska, gdyż do Kanady powinien zamiast niego polecieć David Zauner, który zarówno w konkursach przedolimpijskich, jak i w zawodach po najważniejszej imprezie sportowej sezonu, sprawował się lepiej od Kocha.
-Bj
(26.03.2010, 14:25)
OjciecMarekCz2
-Andreas Kofler
Ależ to było odrodzenie! Przypominało mi ono (z zachowaniem proporcji, rzecz jasna) powrót z dna Adasia po trzech sezonach posuchy w 2001 roku. Do tej pory żałuję, że nie udałem się jednak do bukmachera, żeby postawić na niego chociaż 20 złotych, co nieźle by mi się opłaciło, gdyż przed Oberstdorfem jego szanse na zwycięstwo oceniano na 1 do 35. No i można powiedzieć, że nieco "poskromił" Schlierenzauera, gdyż Gregor nawet przed nim przyklęknął w BIschofsohen!
-Adam Małysz
Adam to największa niespodzianka tego sezonu obok Andreasa Koflera. 32 letni zawodnik zdobywający dwa tytuły wicemistrza olimpijskiego to rzecz naprawdę nieprawdopodobna. Przecież jeszcze w Oslo sprawił wszystkim ogromną niespodziankę! Nie ma sensu chyba dłużej o Adamie pisać, bo i tak wszyscy czytelnicy portalu doskonale się orientują, czego dokonał w minionym sezonie.
P.S.
Mar zy mi się mała Kryształowa Kula za ilość zdejmowania z belki zawodnika w sezonie. Tutaj Adam mógłby być pewny zwycięstwa!
-Wolfgan g Loitzl
Zaczął od mocnego uderzenia w konkursie drużynowym i indywidualnym w Kuusamo. Gdy Ammann skończył na dwunastym, a Schlierenzauer na dziewiętnastym miejscu, on uplasował się na trzecim stopniu podium. W ogóle to był taki klasyczny sezon Loitzla - bez przerwy w pierwszej dziesiątce, dwa razy na podium, ale bez zeszłorocznych fajerwerków. Jedyna godna uwagi progresja, to jego wyniki na skoczniach mamucich, jednak nie poprawił swojego zeszłorocznego rekordu życiowego,a była ku temu okazja, bo warunki do latania w Planicy były najlepsze od pamiętnego 2005 roku. Wydaję mi się, że w przyszłym roku obniży loty jeszcze bardziej, bo świetne wyniki w wieku 30 lat, to domena Japończyków i największych w historii (Weissflog, Małysz).
(26.03.2010, 14:24)
OjciecMarekCz1
Dwa tygodnie temu napisałem dość obszerne podsumowanie PŚ, skupiające się niemal zupełnie na zawodnikach z pierwszej dziesiątki. Po Planicy dopisałem kilka adnotacji Kto chętny, niech czyta.
-Simon Ammann
Niewątpliwie skoczek sezonu, pewna wygrana w klasyfikacji generalnej, knock out na igrzyskach, wygrany Turniej Nordycki i średnia punktowa 75 pkt pokazuje, że mamy do czynienia z prawdziwym mistrzem. Na pewno niejednego z was (w tym i mnie) wytrąciła z równowagi sprawa wiązań. Niewątpliwie zasiało to mnóstwo fermentu, ale jednak jestem pewien, że na igrzyskach oraz w Lahti i Kuopio nikt by Szwajcara nie dogonił. Pod znakiem zapytania pozostaje jedynie zwycięstwo w TN (przecież Adam w drugim skoku w Oslo odrobił 15 pkt. do Simona!) i tylko tej jednej rzeczy mi żal.
Ammann ustanowił też jeden zupełnie niewyobrażalny rekord - dziewięć zwycięstw z rzędu(Klingenthal, 2x Igrzyska, Turniej Skandynawski, piątek i sobota w Planicy). No i nie dał nikomu żadnych szans w Planicy, a gdyby nie asekuranctwo jury, pobiłby rekord świata!
-Gregor Schlierenzauer
Już nie tak dominujący jak w zeszłym sezonie, ale to w końcu czwarty sezon, w którym nie wypada z czołowej piątki PŚ, więc ma prawo do zmęczenia. W tym roku, po przeskakiwaniu skoczni uśmiechał się(Lillehammer), a po krótkich lotach pukał się w głowę (Oberstdorf), co dobitnie ukazało zmianę, jaka zaszła w jego psychice. Chyba największe rozczarowanie igrzysk,co pokazuje, z jakiej klasy zawodnikiem mamy do czynienia, jeżeli dwa brązy i drużynowe złoto musimy nazwać porażką. Kto wie, może wpłynie to pozytywnie na Morgensterna, który pozostaje jedynym indywidualnym mistrzem olimpijskim w austriackiej ekipie. Po zawodach w Oslo wydawało mi się, że już o nic w tym sezonie nie zawalczy, jednak udowodnił w na Letalnicy, że gdy poczuje świeżą krew, to jest w stanie walczyć do końca. To już jego trzeci z rzędu sezon, w którym staje na podium końcowej klasyfikacji PŚ i zdobywa medale na imprezach mistrzowskich. Prawo serii mówi, że czas spuścić z tonu, ale domeną największych w historii jest nie przejmowanie się sztucznie wykreowanymi regułami. Ciekaw jestem, jak sobie poradzi z pierwszą zmianą regulaminową wprowadzoną przez FIS w trakcie trwania jego kariery.
-Thomas Morgenstern
Ciężko coś napisać tym Austriaku. Niby są pierwsza wygrane od dwóch lat, ale do tego co Thomas pokazywał na początku sezonu 2007/2008 jeszcze bardzo daleko. Chyba już tak jest, że takie sezony trafiają się raz w życiu. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej to niewątpliwie wynik godny uwagi, lecz nie mogę pozbyć się wrażenia, że byłoby mu o nie tak łatwo, gdyby jednak Miran Tepes traktował Adama Małysza z równą przychylnością, co Austriaków.
(26.03.2010, 14:23)
Jarek Grackaw tym roku będzie wszystko - tak wypada, bo skoki kobiece rozwijają się bardzo ładnie
(26.03.2010, 12:16)
piotr186dobre ale lepiej jakbyś sie skupił na męskich pucharach FIS, kontynentalny, świata
(26.03.2010, 11:08)
Glon5+
(26.03.2010, 09:21)