Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony

Od Kuusamo do Engelbergu czyli od Pettersena do Romoerena... Prześledźmy teraz dokładniej wydarzenia sezonu 2002/2003. Podczas pierwszego konkursu w Kuusamo rywale Norwegów mieli dwie rozrywki: rozgrzewanie się na niemiłosiernym mrozie oraz patrzenie ze zdumieniem jak debiutant w Pucharze Świata, niejaki Sigurd Pettersen, jak gdyby nigdy nic ląduje na 146 metrze skoczni Ruka. Prasa norweska skwapliwie wyliczyła, że pierwszy konkurs Pettersen byłby wygrał, gdyby nie słabe stylowo lądowanie bez telemarku. Radość kibicom sprawił także Roar Ljoekelsoey na 9. pozycji. W pierwszej dwudziestce zmieścili się również Henning Stensrud i Bjoern Einar Romoeren - jednym słowem (i nie bez przesady) nadzieja wstąpiła w spragniony skokowych sukcesów naród. W drugim konkursie Norwegom powiodło się jednak nieco gorzej. Sigurd uplasował się na 6. miejscu (tym razem już z telemarkiem) a Roar zajął tę samą pozycję co dzień wcześniej. Reszta Norwegów znalazła się jednak poza pierwszą trzydziestką, za co po części można winić zmienny wiatr. Wszyscy czekali jednak na to, co w następnych konkursach pokaże wychwalany przez Kojonkoskiego Sigurd Pettersen.


Tak się akurat złożyło, że następne zawody miały się odbyć w Norwegii. Pierwszego dnia na skoczni w Trondheim Sigurd uległ tylko Austriakowi Höllwarthowi. Zawody były dla Norwegów bardzo pomyślne: aż pięciu zakwalifikowało się do czołowej trzydziestki, a kolejną lokatę w pierwszej dziesiątce (7.) uzyskał Ljoekelsoey. Także w tym konkursie z dobrej strony pokazał się osiemnastoletni Kim-Roar Hansen (14. miejsce). Kolejny konkurs na skoczni Granaasen to już absolutny comeback Norwegów po wielu chudych latach: w trzydziestce znalazło się sześciu reprezentantów tej nacji, w tym aż czterech na miejscach 11-15. Ale najważniejszy tego wieczoru był człowiek, który stanął na najwyższym stopniu podium - Sigurd Pettersen. Norwegia zwariowała na punkcie spokojnego chłopaka z Veggli, który na szczęście podchodził do całego zamieszania ze stoickim spokojem. Nawet wtedy, gdy podczas następnych konkursów w Titisee-Neustadt miał przywdziać żółty trykot lidera Pucharu Świata.
Dobra passa Skandynawów utrzymała się jeszcze w tym jednym konkursie. Pettersen zajął drugie miejsce, a do drugiej serii zakwalifikowali się jeszcze Ljoekelsoey (15.) i nowa twarz drużyny Kim-Roar Hansen. W niedzielnych zawodach Norwegom zdecydowanie się nie powiodło: Sigurd drastycznie spóźnił odbicie i wylądował na 106 metrze, zakończywszy tym samym udział w konkursie. Honoru Norwegii bronili Ljoekelsoey (7.), Romoeren (14.) i Hansen (15.).
Ostatnią stacją przed Nowym Rokiem był szwajcarski Engelberg. Tam Sigurd zdecydowanie nie błyszczał już tak, jak w poprzednich konkursach. 12 miejsce w sobotnim konkursie nie spełniało oczekiwań jego i norweskich kibiców. Henning Stensrud i Roar Ljoekelsoey uzyskali dobre miejsca w pierwszej dwudziestce. Dzień później dość niespodziewanie najlepszym okazał się Bjoern Einar Romoeren, który w minionym sezonie wreszcie zaczął punktować w PŚ. Tym razem Bjoern zajął bardzo dobrą siódmą lokatę. W pierwszej dwudziestce znaleźli się jeszcze Pettersen i Ljoekelsoey.
Cztery Skocznie Roara i Bjoerna
Turniej Czterech Skoczni rozpoczął się dla Norwegów raczej nieszczególnie. W Oberstdorfie co prawda nie zawiódł Roar Ljoekelsoey, który uplasował się na 6. pozycji, ale reszta, przygnieciona zbyt dużymi oczekiwaniami, nie poradziła sobie z presją. Pettersen zajął dopiero 17. miejsce a w trzydziestce znalazł się jeszcze tylko Henning Stensrud. Roar zapowiedział walkę o podium w następnych konkursach TCS.
Podczas noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen prawie mu się to udało. Dwa równe dalekie skoki dały mu 4. pozycję. Koledzy z drużyny nie mogli jednak dotrzymać mu kroku z powodu choroby, która opanowała norweską reprezentację. Zarówno Bjoern Einar Romoeren (15.) jak i Sigurd Pettersen (21.) skakali z gorączką. W tym czasie w Norwegii prasa ochoczo rozbudzała nadzieje na triumf Ljoekelsoeya w całym Turnieju.
Nadzieje te zaprzepaściło jednak "dopiero" siódme miejsce w Innsbrucku. W dalszym ciągu w pierwszej dwudziestce utrzymywał się Romoeren. Do serii finałowej dostali się jeszcze Lars Bystoel i Sigurd Pettersen.
Teoretycznie nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się potem w Bischofshofen. Zawodnik, który dotąd czaił się za plecami czołówki, zwykle w okolicach 15. miejsca, teraz wskoczył na najwyższy stopień podium. Mowa oczywiście o Bjoernie Einarze Romoerenie, który z miejsca został ulubieńcem mediów i publiczności, także dzięki swym śmiałym wypowiedziom o gotowości podjęcia walki o medal podczas MŚ w Val di Fiemme. Był to już drugi bohater, jakiego Norwegia dostała w ciągu miesiąca. Trochę w cieniu młodszego kolegi pozostał Pettersen, który wreszcie pokonał słabość i zajął wysokie piąte miejsce (13. w całym TCS). Roar Ljoekelsoey był dopiero piętnasty i zakończył swój udział w Turnieju na 6. pozycji. Dobrze spisali się też Lars Bystoel (17.) i Kim-Roar Hansen (18.). W pierwszej trzydziestce znalazł się jeszcze Anders Bardal.
W międzyczasie wybuchła głośna afera kombinezonowa, skoczkowie zagrozili bojkotem środkowoeuropejskich konkursów, ale skończyło się na szczęście tylko na groźnie brzmiących zapowiedziach.

Od Liberca do Willingen czyli raz lepiej, raz gorzej...
W Czechach Norwegowie stawili się zatem w pełnym składzie. Po świetnym pierwszym skoku Bjoern Einar Romoeren miał szansę na drugie z kolei zwycięstwo w konkursie PŚ, ale ostatecznie musiał się zadowolić siódmym miejscem. W czołówce, ale wciąż bez błysku utrzymywał się Ljoekelsoey (12.). Pettersen i Bystoel wylądowali pod koniec drugiej dziesiątki.
Po prawie tygodniowej przerwie (drugi konkurs w Libercu nie odbył się) w ścisłej światowej czołówce zameldował się z powrotem Pettersen. W pierwszym zakopiańskim konkursie do podium zabrakło mu zaledwie 0,9 punktu. Roar utrzymywał swój przeciętny poziom (14. miejsce). Na miejscach 16-18 uplasowali się Romoeren, Bystoel i Stensrud, a w trzydziestce znalazł się jeszcze Kim-Roar Hansen. W niedzielę Sigurd spisał się nieco gorzej (7. lokata), za to wyraźnie widać było zwyżkę formy Larsa Bystoela, który uplasował się o oczko niżej. Na miejscach 16. 19. znaleźli się Stensrud i Romoeren a Hansen był 29.
W związku z przeładowaniem kalendarza, jakie FIS uskutecznia od kilku sezonów, na drugi koniec globu nie zawitało kilku sportowców ze światowej czołówki. Mika Kojonkoski, pytany, czy pośle swych zawodników w tak daleką podróż, niezmiennie odpowiadał, że przy formie, w jakiej jest jego drużyna, nie ma żadnych przeciwwskazań. Nadarzyła się zatem okazja, by w japońskich konkursach uszczknąć dla siebie nieco punktów. W Hakubie los średnio sprzyjał Norwegom. Roar Ljoekelsoey był siódmy, a Sigurd Pettersen czternasty. Bardal, Romoeren i Hansen zajęli miejsca odpowiednio 17, 18 i 23. Te przeciętne rezultaty szybko poszły jednak w zapomnienie, bo w Sapporo na najwyższym podium stanął już trzeci w tym sezonie reprezentant Norwegii. Tym razem szczęście uśmiechnęło się wreszcie do Ljoekelsoeya, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w karierze. Na dodatek znalazł się on na podium razem ze swym rodakiem Romoerenem. Na dobrym trzynastym miejscu uplasował się Kim-Roar Hansen. Drugiego dnia zawodów mieliśmy już trzech Norwegów w pierwszej dziesiątce: drugie zwycięstwo w karierze odniósł Pettersen, Bjoern Einar Romoeren był ósmy, a Roar Ljoekelsoey dziewiąty. Ogółem pięciu Norwegów zajęło miejsca w pierwszej dwudziestce zawodów! Jan-Erik Aalbu tak skomentował zwycięstwo Pettersena: "To były jego dwa najlepsze skoki od czasów zwycięstwa w Trondheim!". Nawet prasa nie miała jednak czasu rozpamiętywać świetnych wyników, gdyż w iście morderczym tempie zbliżały się kolejne zawody Pucharu Świata. Wyczekiwano ich jednak z o wiele większą niecierpliwością niż zwykle - miały być to konkursy w lotach narciarskich w austriackim Bad Mitterndorf.
Weekend na mamuciej skoczni Kulm przyniósł jednak rozochoconym Norwegom nieco rozczarowań. W sobotę zdecydowanie najlepszym norweskim zawodnikiem był Ljoekelsoey. Uplasował się on na 7. miejscu, o dwa miejsca wyżej od Romoerena. Nie wzbudza zdziwienia fakt, że (nie licząc dwóch punktów w pierwszym konkursie w Trondheim) wreszcie porządną sumę dwudziestu punktów do klasyfikacji PŚ zdobył wielki lotnik Tommy Ingebrigtsen. Pettersen i Bystoel niespodziewanie zajęli miejsca dopiero w trzeciej dziesiątce. W niedzielę Norwegowie ponownie udowodnili, że działają niczym dobry kalejdoskop. Tym razem najlepszym z nich okazał się... Anders Bardal, który zajął dobre, ósme miejsce. Tommy Ingebrigtsen był 15., tuż przed Larsem Bystoelem. Rozczarowali Ljoekelsoey (18.), Romoeren (21.), a zupełnym niewypałem był skok Sigurda Pettersena (36. lokata). W obliczu takiego obrotu wydarzeń Mika Kojonkoski miał nie lada problem związany z obmyśleniem składu na MŚ w Val di Fiemme. Do grona kandydatów na wyjazd wskoczyli Bardal i Ingebrigtsen, a martwić mogła forma pozostałych reprezentantów Norwegii. Rodaków uspokajał jednak Tommy Ingebrigtsen: udzielając wywiadu jednej z gazet powiedział: "Mogę zostać mistrzem świata!". Wtedy wielu śmiało się z tych słów...
Willingen było ostatnim przystankiem przed MŚ. Sobotni konkurs rozgrywany był w całkiem przyjemnych warunkach, a tym razem rola lidera drużyny przypadła... Larsowi Bystoelowi. Zajął on 7. miejsce. Następnym w klasyfikacji był dopiero Sigurd Pettersen (14.), a zaraz za nim uplasowali się Kim-Roar Hansen i Henning Stensrud. Romoeren, Ingebrigtsen i Ljoekelsoey również w trzydziestce, do której jako jedyny nie zakwalifikował się Bardal. Z tego konkursu wyłonił się obraz dobrej drużyny, lecz niestety drugiej kategorii. Tymczasem niedzielny konkurs w Willingen zaburza nam całkowicie statystykę. Z wichrami Sauerlandu dzielnie walczył Lars Bystoel (5. miejsce) a dość niespodziewanie jego partnerem w walce był Henning Stensrud (10.). W pierwszej trzydziestce znaleźli się również Romoeren i Ljoekelsoey, ten drugi na ostatnim punktowanym miejscu.

Interludium czyli Mistrzostwa Norwegii
Kluczową sprawą dla Miki Kojonkoskiego były Mistrzostwa Norwegii. Gdyby nie one, Fin zapewne do końca nie mógłby się zdecydować, których zawodników uhonorować startem na MŚ. W końcu powstał skład bazowy: Sigurd Pettersen, Roar Ljoekelsoey, Bjoern Einar Romoeren i Lars Bystoel. Po krajowych mistrzostwach miał do nich dołączyć jeszcze jeden zawodnik, a kandydatów na to jedno miejsce było sporo. Kojonkoski zaczął od oszczędzania sił "wielkiej czwórki" i zabronił im startu w zawodach indywidualnych i drużynowych na skoczni K90. Sprawa rozwiązała się gładko. Zawody na skoczni K90 wygrał Tommy Ingebrigtsen przed startującym głównie w COC Danielem Forfangiem i Henningiem Stensrudem. Na dużej skoczni ponownie najlepszy był Tommy, który pokonał Sigurda Pettersena i Larsa Bystoela. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, kto wyrósł na nowego lidera drużyny, przekonał się w tamten weekend.

Od Val di Fiemme do Planicy czyli równia pochyła...
Tuż przed Mistrzostwami Świata w Val di Fiemme wśród mieszkańców Norwegii przeprowadzono sondaż, którego wyniki zaskoczyły nawet samego Mikę Kojonkoskiego. Okazało się bowiem, że co czwarty Norweg święcie wierzył w możliwość zdobycia złotego medalu przez norweskich skoczków. Fin po raz kolejny tonował nastroje: "To bardzo optymistyczna wizja" - mówił. Podium w zawodach było jednak jak najbardziej realne.
Marzenia nie ziściły się od razu. W pierwszym konkursie na skoczni K120 Tommy Ingebrigtsen był blisko wymarzonego i wyczekanego medalu. Do trzeciego Noriaki Kasai zabrakło jednak ponad sześciu punktów. Był jedynym norweskim zawodnikiem w pierwszej dziesiątce. Bjoern Einar Romoeren wylądował na miejscu 13. Sigurd Pettersen był 18, a Roar Ljoekelsoey 22. Szybko trzeba było jednak zapomnieć o tym konkursie, gdyż już na następny dzień rozegrano zawody drużynowe, gdzie Norwegia miała dużą szansę na medal. Bez szans z Finlandią i Japonią, za to bijąc tak wielkie skokowe nacje jak Austria i Niemcy, po wielu latach niepowodzeń i krytyki NORWEGIA ZDOBYŁA BRĄZOWY MEDAL!!! W szale radości Kojonkoski skomentował to wydarzenie: "Dobrze, że nie złoto!". Rzeczywiście, na złoto było jeszcze za wcześnie. W Oberstdorfie w 2005 roku poprzeczka będzie zawieszona zdecydowanie wyżej... To jednak nie był koniec mistrzostw i medalowych szans Norwegów. Bardzo podbudowana medalem drużyna bez kompleksów przystąpiła do rywalizacji na skoczni K90. Po ośmiu latach od triumfu w Thunder Bay Tommy "Tiger" Ingebrigtsen znów pokazał pazury. Tego wieczoru Adam Małysz był niepokonany, ale cała Norwegia świętowała srebro swojego reprezentanta. Po konkursie Tommy powiedział "To srebro to dla mnie jak złoto!" i tylko ci, którzy nie znają biografii tego zawodnika mogliby się z tego podśmiewać. "To było wspanialsze niż spotkanie z królem Norwegii... mam nadzieję, że król to zrozumie!" mówił po konkursie Kojonkoski. Wspomnieć wypada również miejsca kolegów Tommy`ego: Bjoern Einar Romoeren był 10, Lars Bystoel 12, a Roar Ljoekelsoey 18. Także drużynie było czego gratulować.
Po medalach, fanfarach i gratulacjach przyszedł czas na szarą rzeczywistość, czyli kolejne pucharowe konkursy. Po udanych Mistrzostwach Świata z Norwegów uszło trochę powietrze, zdekoncentrowali się. Trzeba było jeszcze zmobilizować się do dobrego występu u siebie - na nobliwej skoczni Holmenkollen. Niestety te zawody nie były dla Norwegów udane ani pogodowo (gęsta mgła, co staje się już tradycją, znowu zawisła nad wzgórzami wokół Oslo) ani sportowo. W sobotnim konkursie, pod nieobecność chorego Ingebrigtsena drużyna norweska zajęła zaledwie 7. miejsce. W niedzielę drużynową statystykę uratowali Roar Ljoekelsoey i Sigurd Pettersen. Uznano tylko pierwszą serię zawodów, w której Roar zajął świetną drugą pozycję, a Sigurd był siódmy. W pierwszej trzydziestce znalazł się jeszcze tylko Bjoern Einar Romoeren.
Trudno się pozbyć wrażenia, że podczas zawodów w Lahti, Norwegowie ciągnęli już ostatkiem sił i marzyli o nadchodzących wakacjach. W pierwszym konkursie najlepszym z Norwegów był Tommy Ingebrigtsen na 7. miejscu. Henning Stensrud był 11. a trzecim norweskim skoczkiem w trzydziestce był Roar Ljoekelsoey (29.). Drugiego dnia Tommy polepszył swą lokatę o trzy miejsca i od razu zapowiedział walkę o rekord świata w Planicy. Drugi trener reprezentacji musiał go jednak uspokajać: "Nie ma wątpliwości, że Tommy umie daleko latać, ale może nie powinien cały czas o tym mówić. Przestaje się wtedy skupiać na naprawdę ważnych rzeczach" - tłumaczył Kjetil Strandbraaten. Reszta Norwegów spisała się nieco lepiej niż poprzedniego dnia. Bjoern Einar Romoeren był 13, Roar Ljoekelsoey był 21, a Henning Stensrud 27.
W końcu przyszedł dzień na który wielu skoczków z utęsknieniem czekało co najmniej z dwóch powodów: wreszcie, na największej skoczni świata, można było przeżyć coś naprawdę niepowtarzalnego. Drugi powód był prozaiczny: wielkimi krokami zbliżał się koniec sezonu i czas odpoczynku. Wielu, szczególnie debiutantów nie wytrzymało trudów sezonu. Sigurd Pettersen, który do Planicy nie pojechał, powiedział: "Żałuję, że sezon nie skończył się już po MŚ w Val di Fiemme". Wróćmy jednak do wydarzeń ze Słowenii. W Planicy zdecydowano o rozegraniu w piątek konkursu drużynowego. Norwegowie spisali się w nim naprawdę dobrze. Podczas serii próbnej Roar Ljoekelsoey ustanowił nowy rekord Norwegii (221,5 m), a w samym konkursie Norwegowie przegrali tylko z drużyną fińską. Przydarzył się im tylko jeden naprawdę zepsuty skok, za to bez problemów poradzili sobie z następnymi Austriakami. W międzyczasie przykra niespodzianka spotkała Tommy`ego Ingebrigtsena, który choć założył sobie, że skoczy na odległość 237 metrów, w kwalifikacjach wylądował zgoła 100 metrów bliżej i tym samym zaprzepaścił swą szansę na udział w konkursie. Nie był to jednak wielki szok - Tommy zdążył już przyzwyczaić swych fanów do takich (a nawet jeszcze gorszych) wybryków. W sobotnim konkursie indywidualnym Norwegom odpadły skrzydła. Najlepszym z nich był Romoeren na 13. pozycji. Stensrud i Ljoekelsoey zajęli miejsca odpowiednio 18 i 19. W drugiej serii znalazł się jeszcze Anders Bardal na 27 miejscu. W ostatnim konkursie sezonu (prawo startu miała tylko pierwsza trzydziestka PŚ) Roar Ljoekelsoey musiał się zadowolić 11. miejscem. Romoeren był 14. Zawiódł Tommy Ingebrigtsen na 18. pozycji. W trzydziestce zmieścili się jeszcze Lars Bystoel i Henning Stensrud. Podczas gdy Fin Matti Hautamäki ustanowił nowy nieoficjalny rekord świata w długości skoku (131 metrów), z kolei Bjoern Einar Romoeren musiał się zadowolić rekordem świata w długości skoku w koszuli i krawacie (195 metrów). Po zliczeniu punktów Pucharu Świata okazało się, że aż dwóch Norwegów znalazło się w pierwszej dziesiątce klasyfikacji!

Klasyfikacja generalna PŚ w sezonie 2002/2003:
1. Adam Małysz - 1357
2. Sven Hannawald - 1235
3. Andreas Widhölzl - 1028
9. Roar Ljoekelsoey - 757
10. Sigurd Pettersen - 747
14. Bjoern Einar Romoeren - 523
28. Lars Bystoel - 226
29. Henning Stensrud - 200
35. Tommy Ingebrigtsen - 150
36. Kim-Roar Hansen - 143
42. Anders Bardal - 77

Klasyfikacja generalna COC w sezonie 2002/2003:
1. Stefan Thurnbichler - 1252
2. Morten Solem - 958
3. Michael Möllinger - 829
4. Daniel Forfang - 789
23. Olav Magne Doennem - 270
24. Haavard Lie - 263
29. Anders Bardal - 223
34. Lars Bystoel - 214
43. Tommy Ingebrigtsen - 163
48. Thomas Lobben - 147
61. Meyer Christian - 105
89. Andersen Jan-Ottar - 63
93. Magnus Rostad - 59
139. Terje Morka - 22
144. Ole-Kristian Stroem - 21
146. Haakon Helgesen - 20
153. Jon Aaras - 18
153. Ole-Christen Enger - 18
153. Kim-Arild Tandberg - 18
177. Erling Enger - 11
199. Erik Ulimoen - 5
213. Anders Jacobsen - 2
Typuj wyniki i wygrywaj nagrody!
« kwiecień 2003 - wszystkie artykuły
Komentarze
Rosa
Zgadzam się z Kasimli!!! Mika to najlepszy i NAJFAJNIEJSZY trener!!!
(10.04.2003)
Rakusanka
Elutce tylko jedno w głowie:P:P:P
(04.04.2003)
Kasimli
Dobrze że napisaliście o Norwegii, to bardzo ciekawy zespół. A Mika Kojonkowski wykonał wspaniłą pracę!!!11
(04.04.2003)
Stawy
Będzie, ale stopniowo, nie wszystko na raz :-)
(03.04.2003)
Elutka
A kiedy bedzie podsumowanie Slowenii i Polski?
(03.04.2003)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby komentować:
Kategorie użytkowników
niezarejestrowany
zarejestrowany
redaktor
VIP
Podsumowanie sezonu 02/03 - Norwegia cz.2
Podsumowanie sezonu 02/03 - Norwegia cz.2

Podsumowanie sezonu 02/03 - Norwegia cz.2

Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich