Adam Małysz zwyciężył po raz pierwszy w tym sezonie w konkursie Pucharu Świata. Polak po ponad roku wreszcie stanął na najwyższym stopniu podium i jednocześnie stał się liderem Pucharu Świata. Małysz zdeklasował rywali w pierwszej serii uzyskując ponad 14 punktową przewagę nad Florianem Lieglem i Roarem Ljoekelsoeyem. Zawody odbywały się w gęstej mgle, która ostatecznie spowodowała niedokończenie II serii skoków. Było to krzywdzące dla Svena Hannawalda, który zdążył skoczyć bardzo daleko w drugiej kolejce. Trzeba jednak przyznać, że decyzja jury była słuszna, a jedynym winowajcą była pogoda. Adam Małysz stanął po raz trzeci na najwyższym stopniu podium w Oslo. Po raz drugi zwyciężył tu skacząc tylko raz w konkursie. Dziś o wynikach zadecydowała mgła, ale kwestionować dokonania zwycięzcy konkursu nie można. Adam był dzisiaj najlepszy!

Niedzielny konkurs Pucharu Świata w Oslo rozpoczął się zgodnie z planem, jednak przy bardzo gęstej mgle. Skoczkowie wcześniej rozegrali kwalifikacje, w których najdalej skakał Matti Hautamaeki, przed Adamem Małyszem i Robertem Kranjcem. W konkursie zabrakło faworyta gospodarzy - Tommiego Ingebrigtsena, który jest chory na zapalenie oskrzeli. Do czołowej pięćdziesiątki zakwalifikowali się Marcin Bachleda i Robert Mateja. Ta sztuka nie udała się Tomaszowi Pochwale. Konkurs rozpoczął się dość niemrawo. Pierwszy przyzwoity skok z 7 bramki oddał Emmanuel Chedal (Francja) - 104 metry. Potem dalej skakali Alan Alborn 108,5 m, Stefan Thurnbichler 111 m i Rok Benkovic - 114 m. Do punktu K doskoczył jednak dopiero 18 zawodnik z kolei - zwycięzca zawodów sprzed roku - Simon Ammann (115 m).
Nasi reprezentanci nie nawiązali walki z najlepszymi. Robert Mateja uzyskał 93,5 metra, a Marcin Bachleda 101 metrów i nie weszli do II serii.
Ammann dość długo utrzymywał prowadzenie. Nie wyprzedzili go zawodnicy, którzy bardzo ładnie spisali się w kwalifikacjach - Thomas Morgenstern 113,5 m i Robert Kranjec 112,5 m. Dopiero zwycięzca eliminacji, Matti Hautamaeki poszybował dalej - 117 metrów. Walkę z Finem nawiązali jeszcze: Noriaki Kasai (115 m), Sigurd Pettersen (114,5 m), Roar Ljoekelsoey i Florian Liegl (obaj 116 m). Norwegowi i Austriakowi, mimo krótszego o metr skoku, udało się wyprzedzić Mattiego. Po Lieglu skakał świeżo upieczony, dwukrotny Mistrz Świata - Adam Małysz. Mocno zacisnęliśmy kciuki... i pomogło, Polak zdeklasował resztę rywali lądując na 124,5 metrze i zdecydowanie obejmując prowadzenie. Prześcignął Ljoekelsoeya i Liegla o prawie 15 punktów! Do czołówki nie dołączyli Janne Ahonen, Andreas Widhoelzl i Sven Hannawald, dzięki czemu Małysz miał prawie zapewnione zwycięstwo w dzisiejszym konkursie już po I serii.

W drugiej serii podniesiono nieco rozbieg. Zagęściła się mgła, co jednak paradoksalnie zapowiadało lepsze warunki nośne. Rozpoczął Emmanuel Chedal. Francuz uzyskał 111 metrów, co było znacznie lepszym rezultatem, niż jego osiągnięcie w I serii. Kolejni zawodnicy także poprawiali odległości, ale najwięcej zyskał Austriak - Christian Nagiller (115,5 m), który przesunął się z 29 na 23 pozycję. Kolejne dalekie odległości uzyskiwali: Bjoern Einar Romoeren - 116,5 m i Janne Ahonen - 118,5 m. Fin na dłuższy czas zadomowił się na czele tabeli. Nie miał jednak dużych szans na pierwszą dziesiątkę. Wyprzedził go lider PŚ - Sven Hannawald. Niemiec sprężył się w drugim skoku lądując na 122,5 metra, co było drugą odległością w dzisiejszym konkursie. Potem dalekie skoki należały tylko do Thomasa Morgensterna i Martina Hoellwartha (obaj 118,5 m), ale żaden z nich nie mógł wyprzedzić Hannawalda. Pozostali skoczkowie skakali bardzo słabo, a to głównie przez pogorszenie się warunków wietrznych na buli i wciąż narastającej mgły. Dzięki temu Niemiec znacznie awansował w klasyfikacji. Taki obrót spraw pozwalał mu na pozostanie liderem Pucharu Świata. Nie dane mu jednak było utrzymanie żółtej koszulki. Przed ostatnią piątką jury postanowiło przerwać na chwilę konkurs, czekając na poprawę warunków atmosferycznych, co jednak nie było chyba dobrą decyzją. Mgła wciąż się powiększała i prawie nic nie było widać. Rozpoczęło się posiedzenie komisji sędziowskiej, po której zdecydowano o przerwaniu konkursu. Wyniki I serii stawały się więc jednocześnie końcowymi wynikami konkursu. Było to szalenie korzystne dla Adama Małysza, a krzywdzące Svena Hannawalda. Trzeba jednak przyznać, że winna w tym przypadku jest wyłącznie pogoda.



zobacz punktacje PŚ >>