Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony

"Zaczynamy od nowa, ale bogatsi w doświadczenia"

Dwudziestolatek ze Steamboat Springs w amerykańskim stanie Colorado jako sportowiec zadziwił już wielu. W marcu 2000 roku w wieku zaledwie piętnastu lat został najmłodszym w historii mistrzem Stanów Zjednoczonych. Dwa lata później podbił Europę, kończąc zmagania z cyklu Letniej Grand Prix w skokach narciarskich na pozycji drugiej, tuż za Andreasem Widhoelzlem, a wyprzedzając największe gwiazdy tej dyscypliny. Po tych początkowych sukcesach nastąpił jednak okres znacznego pogorszenia formy, ponadto jeden z jego najlepszych przyjaciół i jak sam wielokrotnie stwierdził "współautor osiągnięć" wycofał się ze skoków. Clint Jones, bo o nim mowa, zaczyna teraz wszystko od nowa... Czy uda mu się trudna sztuka powrotu do ścisłej czołówki? O tym przekonamy się już niebawem, tymczasem zapraszam do rozmowy jaką odbyłam z tym zawodnikiem podczas tegorocznych zawodów LGP w Zakopanem.

Magdalena Kobus: Na początek, najgorętsza kwestia w amerykańskich skokach, powrót Alana! Jak przyjąłeś jego comeback? Gdy rozmawialiśmy w Innsbrucku w 2002 roku, zakończyłeś wtedy LGP na drugim miejscu, powiedziałeś jedną istotną rzecz, że bardzo ważnym czynnikiem motywującym, no i w zasadzie współautorem Twojego sukcesu jest właśnie Alan Alborn...

Clint Jones: Dokładnie tak. Kiedy on odszedł, nasze treningi stały się niespójne, były bardziej grą domysłów, nigdy nie było wiadomo jak radzą sobie inni, nie mieliśmy porównania. Często wydawało nam się, że skaczemy nieźle, następnie wyjeżdżaliśmy do Europy i nagle okazywało się, że nasze wyniki są bardzo, ale to bardzo słabe. Teraz, gdy znów trenuję razem z Alanem, mamy swoje wspólne cele i jeden motywuje drugiego do jeszcze większego wysiłku. Wiadomo, że powrót do wysokiej formy to nie jest kwestia chwili i przed nami jeszcze sporo pracy, ale przynajmniej wróciliśmy do układu, który już kiedyś zdał egzamin i to wyśmienicie. Teraz nadrabiamy zaległości <śmiech> i mam nadzieję, że powrócimy do czołówki.

Magdalena Kobus: Alan jest Twoim czynnikiem motywującym, ale generalnie sytuacja amerykańskich skoków nie jest zbyt kolorowa, w zasadzie nie macie żadnego finansowego wsparcia, zainteresowanie tą dyscypliną sportową w Stanach jest raczej nikłe. Co sprawia, że nadal znajdujesz chęć, by kontynuować swoją karierę?

Clint Jones: Skaczę w zasadzie od piątego roku życia i tak mi to weszło w krew, że nie wyobrażam sobie, przynajmniej na razie, że mógłbym robić cokolwiek innego, nie jestem absolutnie znudzony, znużony etc... chciałbym coś jeszcze w skokach pokazać, udowodnić Amerykanom, że skoki narciarskie są naprawdę odjazdową dyscypliną i że można się przy nich nieźle bawić.

Magdalena Kobus: Właśnie skończyłeś szkołę średnią, czy masz jakieś plany dalszego kształcenia?

Clint Jones: Do college'u na razie się nie wybrałem, ale w Stanach jest możliwość uczestnictwa w tzw. letnich kursach, można je zaliczać eksternistycznie. Są to zwykle przedmioty podstawowe i dopiero po ich złożeniu można sobie wybrać specjalizację i rozpocząć poważną naukę. Myślę o tym, żeby przez kilka najbliższych lat zrobić właśnie te podstawowe przedmioty, a po zakończeniu kariery sportowej dokończę studia pewnie w dwa, trzy lata. Na razie pragnę maksymalnie skupić się na skokach.

Magdalena Kobus: Masz jakieś plany w związku z tegorocznym Letnim Grand Prix? Generalnie, jakie są twoje cele na przyszły sezon? Teraz po powrocie Alana planujecie wszystko z rozmachem - to już wiem... :)

Clint Jones: Taaak, ten rozmach to jest dobre określenie <śmiech> a tak naprawdę to zależy nam na równej formie, na tym, żeby nasza dyspozycja nie zmieniała się sinusoidalnie, tylko żeby utrzymywać jako taki poziom, powiedzmy w obrębie czołowej trzydziestki PŚ. W Courchevel byłem 19. to już jest nieźle. Teraz i przez najbliższe tygodnie chciałbym utrzymać taką formę i mam nadzieję, że będzie ona miała tendencję zwyżkową w miarę zbliżania się sezonu. Przez ostatnie lata robiliśmy właśnie ten zasadniczy błąd, że za bardzo zależało nam na lecie i letnich startach tutaj w Europie. Dwa lata temu to nawet było coś, fakt, ale później w sezonie moja forma była fatalna, tak się tym przejąłem, że w zasadzie cały czas naprawiam tamte błędy. Błąd zbyt szybkiego wzniesienia się na szczyty i zbyt szybkiego upadku kilka miesięcy później. A nie ma co ukrywać, zima jest najważniejsza, to jest sport zimowy mimo iż coraz więcej osób stara się wmówić innym, że wcale niekoniecznie. Lato jest i powinno być bardziej na luzie, powinno być okresem przygotowań i ewentualnego sprawdzania się na forum międzynarodowym, ale nie tak zupełnie na serio.

Magdalena Kobus: Miniony sezon nie należał do twoich udanych, w zasadzie rzadko się pojawiałeś w konkursach, rzadko się kwalifikowałeś...

Clint Jones: To był beznadziejny sezon, tak jak powiedziałem, trochę źle to wszystko poukładaliśmy jeszcze na poziomie podstaw, poza tym miałem problemy techniczne, nie tylko związane ze sprzętem, ale również z samym stylem. Ale tak szczerze mówiąc, to nigdy nie wiadomo do końca, co jest nie tak, można się domyślać do pewnego stopnia, ale nigdy nie wiadomo nic na sto procent. Duży wpływ miało też moje nastawienie, byłem sobą rozczarowany, a to nie sprzyjało poprawianiu się, wprost przeciwnie, za każdym razem gdy zrobiłem coś nie tak, czułem się jeszcze gorzej. To był taki zaklęty krąg.

Magdalena Kobus: Masz teraz nowego trenera, jak ci się z nim pracuje, jak w ogóle przyjąłeś rezygnację Kariego Ylianttili? Mówiłeś kiedyś, że jest to jeden z najlepszych trenerów jakich znasz...

Clint Jones: Corby wprowadził wiele nowych rzeczy, przede wszystkim nowe podejście, nową motywację, nowe metody treningowe już na etapie takiego zwykłego treningu siłowego czy ogólnorozwojowego. Świetnie się bawimy, a przy okazji naprawdę ciężko pracujemy i myślę, że tym bardziej teraz rozwiniemy swoje umiejętności. Trochę żałuję, że Kari już z nami nie pracuje, ale sądzę, że tak jest lepiej. Alan wrócił, mamy nowego trenera i poczucie, że zaczynamy niejako od początku, ale bogatsi o doświadczenia... Myślę, że to podejście zaowocuje w przyszłości. Nie mamy w końcu nic do stracenia, a naprawdę ciekawie byłoby podjąć wyzwanie i współzawodniczyć z najlepszymi skoczkami na międzynarodowej arenie... Oczywiście osiągając wyniki <śmiech>. Jest po co żyć...

Magdalena Kobus: W Europie, dokładnie tak jak napisał to Alan na swojej stronie internetowej, skoki narciarskie są praktycznie tym samym, czym futbol dla Amerykanów. W Stanach skoki niestety nadal pozostają niedocenione, myślisz, że jakakolwiek siła jest w stanie to zmienić? Co musiałoby się wydarzyć?

Clint Jones: Dokładnie! Wszyscy zajmują się futbolem, hokejem, koszykówką, baseballem, dla sportów zimowych zaczyna brakować miejsca. Zresztą, nie tylko dla sportów zimowych, ale na przykład pływania czy biegów też. Ludzie interesują się tymi dyscyplinami tylko w okresie Igrzysk Olimpijskich, tak więc wszystkie oczy skierowane są na tych sportowców przez kilka tygodni raz na cztery lata, a później trzeba czekać do następnej Olimpiady. W zasadzie jedynym naprawdę popularnym sportem zimowym jest snowboard oraz wszystkie ekstremalne formy zjazdów, freestyle etc. W Stanach bardzo ważna jest moda oraz wyczucie, co jest "cool", a co nie. W ostatnich latach snowboard, skateboard i w ogóle x-sports, jak je nazywamy, są uważane za cool i każdy chce mieć cokolwiek wspólnego z tymi sportami. Jeżeli ktoś robi coś takiego, jest uznawany za pół-boga, jest naprawde cool, gdyby więcej ludzi zdawało sobie sprawę jak ekstremalne są skoki narciarskie, podejrzewam, że zainteresowanie byłoby znacznie większe.

Magdalena Kobus: A co sądzisz o kobiecych skokach narciarskich?

Clint Jones: Amerykanki wyróżniają się na forum międzynarodowym w skokach, nie to co my <śmiech>. Uważam, że to jest niesamowite, że zaszły tak wysoko. Sądzę, że ich jedynym problemem jest to, że chcą osiągnąć zbyt wiele zbyt szybko i często kończy się to dla nich źle. Najpierw trzeba dojść do pewnego poziomu, nauczyć się go utrzymywać, a dopiero później można sięgać po najwyższe trofea. Poza tym mamy sporo dziewczyn skaczących w przedziale wiekowym 15-20 i one są niezłe. Ale za nimi nie ma już nikogo. Nie udało się klubom zachęcić nowego pokolenia do uprawiania tego sportu i to może się okazać problemem w przyszłości.

Magdalena Kobus: W najbliższym czasie planujecie obóz szkoleniowy, na który zamierzacie zabrać również młodych adeptów skakania...

Clint Jones: Założono tak zwany rozwojowy team, jest nas czterech i oprócz swoich własnych zgrupowań będziemy mieć również zjazdy podczas których młodsi zawodnicy będą mogli z nami pracować. Najbliższe spotkanie naszej drużyny pod tym szyldem odbędzie się Oberstdorfie. Ale tam raczej nie dojedzie zbyt wielu skoczków. Później, tzn. gdzieś na początku października planujemy Innsbruck.

Magdalena Kobus: Czy jest jakakolwiek szansa, twoim zdaniem, na wybudowanie mamuta w USA? Macie co prawda Copper Peak, ale on chyba się za bardzo nie sprawdza <śmiech>. Czy kiedykolwiek miałeś szansę skakać na tej skoczni?

Clint Jones: Ja nie, ale Corby kiedyś skakał <śmiech>, na Copper Peak nikt nie ma śmiałości wejść od 1994 roku. Nie sądzę żeby w najbliższym czasie zdecydowano się na budowę mamuta w Ameryce, no chyba, że w ramach przygotowań do jakiejś Olimpiady, jeśli się tak zdarzy, że loty wejdą do kanonu Olimpiady Zimowej <śmiech>. Wielka szkoda, że nie mamy u siebie takiej skoczni, ale cóż, Amerykanie są zdecydowanie zbyt praktyczni <śmiech>.

Magdalena Kobus: A jak wspominasz Olimpiadę w Salt Lake City?

Clint Jones: Stare dzieje <śmiech>. To było wspaniałe móc uczestniczyć w wydarzeniu takiej rangi, ale z tego, jak się zaprezentowaliśmy, zadowolony nigdy nie byłem. Potencjalnie mieliśmy możliwości na to, by osiągnąć o wiele więcej. Alan świetnie sobie poradził na K-90, ale generalnie mogło być lepiej. Jeszcze kilka tygodni przed Olimpiadą, gdy trenowaliśmy w Park City, nasze skoki były naprawdę na wysokim poziomie. Podczas samych zawodów, coś jednak nie zagrało, pewnie w dużym stopniu psychika. To była moja pierwsza Olimpiada, dla Alana druga, liczymy na to, że następnym razem będzie lepiej. Dla nas udział oraz ewentualne "wykazanie się" w Salt Lake City miało o tyle znaczenie, że występowaliśmy przed swoją publicznością i w swoim kraju, mieliśmy szansę zaprezentowania tej dyscypliny na szerszym forum, zwrócenia na siebie uwagi, nie udało się to tak do końca...

Magdalena Kobus: A powiedz, jakie jest Twoje największe marzenie sportowe?

Clint Jones: Pierwsze co przychodzi mi do głowy, to zwycięstwo na Olimpiadzie... O, i jeszcze rekord świata w lotach narciarskich, to by było coś fantastycznego, moim zdaniem to właśnie loty są tym co jest najlepsze w skokach <śmiech>.

Magdalena Kobus: I na zakończenie powiedz czy lubisz Cindy Crawford?

Clint Jones: TAK!!!

Magdalena Kobus: Twój pieprzyk sprawia, że wiele osób żartuje, iż jesteś pewnie z nią spokrewniony...

Clint Jones: Niestety nie , ale znam jej kuzynkę Lauren Crawford, w zasadzie wychowywaliśmy się razem, ona też zajmuje się narciarstwem, należeliśmy nawet do tego samego klubu.

Magdalena Kobus: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Clint Jones: Wielkie dzięki.



Po wywiadzie Clint Jones wypełnił ankietę na swój temat i napisał pozdrowienia dla polskich kibiców:

zobacz ankietę >>
zobacz pozdrowienia >>

zobacz galerię zdjęć Clinta Jonesa >>
Typuj wyniki i wygrywaj nagrody!
« wrzesień 2004 - wszystkie artykuły
Komentarze
Emu
Nie zgadzam się z Clintem w kwestii sytuacji skoków kobiet w USA - tam właśnie jest mnóstwo małych skoczek! W Austrii owszem zapatrzyli się w Evę i Dani i nagle okazuje się, że są tylko pojedyncze dobre skoczki poniżej 15 lat. Ale w USA w tym małym skokowym środowisku jakoś o to dbają, wśród zgraj dzieciaków z Park City są i dziewczynki... ;)
Ale wywiad i tak super. :)
(17.09.2004, 18:56)
fankaaa
DO REDAKCJI: dziekuje wam bardzo za ten wywiad jest swietny jak i cala wasza stronka, moze po studiach dziennikarskich ktore planuje tez sobie z nim przeprowadze wywiad:) ale do rzeczy czy beda w najblizszym czasie jakies wywiady z Axu Kokkonenem albo z Alanem Albornem??? prosze o odpowiedz please.....
(17.09.2004, 14:56)
fankaaa
Clint jest swietny to wlasnie jego Alana i Axu lubie najbardziej nawed w zalapalam sie na zdjecia z nimi no i autografy:) Swietnie ze Corby zostal trenerem:) on ich bardziej rozumie niz Kari. I suuuuuuuuuuuper ze Alan wrocil - kibicuje mu od 1998(Nagano) i bede wieczne... ale zazdroszcze Magdzie za to ze mogla sobie pogadac z Clintem tez bym tak chciala no ale w zakopcu jest za duzo ochrony:( nie mam szans:(
(17.09.2004, 14:48)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby komentować:
Kategorie użytkowników
niezarejestrowany
zarejestrowany
redaktor
VIP
Wywiad z Clintem Jonesem
Wywiad z Clintem Jonesem

Wywiad z Clintem Jonesem

Kalendarium
Andreas Kuettel
Dziś urodziny obchodzą:
Miran Tepes (1961)
Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich