Ze wszystkich drużyn najbardziej dziś cieszyła się ekipa norweska, a spośród Norwegów najszczęśliwszy był Robert Johansson - lider Raw Air i nowy rekordzista Holmenkollen...
W pierwszej i - jak się później okazało - jedynej serii konkursowej Johansson poleciał na odległość aż 144 metrów. Tym samym Norweg ustanowił nowy rekord skoczni i istotnie przyczynił się do wygranej swojego zespołu - pierwszej od Planicy niemal rok temu.
- To fantastyczny występ całej drużyny, odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Dla naszego zespołu to wspaniały wynik i perfekcyjny początek Raw Air. Ja zaliczyłem dobry start w piątek, a dzisiejszy skok był niesamowity - cieszył się Johansson. - Ustanowienie nowego rekordu Holmenkollen jest czymś szczególnym, to przecież legendarna skocznia. Przez chwilę myślałem, że nigdy nie wyląduję.
Dotychczasowy rekord obiektu, należący od 2011 roku do Andreasa Koflera, Johansson poprawił o trzy metry. Norweg przyznaje, że towarzyszyła mu lekka niepewność, choć doświadczenie na tym obiekcie już zdobył:
- Nie bałem się, w ubiegłym roku też daleko poleciałem na Holmenkollen [zapewne chodzi o 134-metrowy skok w serii próbnej przed drużynówką - red.]. Choć oczywiście na tego typu skoczniach (z przeciwstokiem) jest zupełnie inaczej niż na innych, czujesz że lecisz prosto na ścianę. Cieszę się, że lądowanie było w porządku, a skok był wspaniały. To kolejny wspaniały dzień!
Norweg przyznał, że prawidłowe przeprowadzenie dzisiejszego konkursu nie było łatwe:
- W takie dni jak ten musisz mieć dużo cierpliwości, pozostaje ci spokojnie czekać na swoją kolej. Warunki były dziś wyzwaniem. Sędziowie byli cierpliwi i próbowali rozgrywać te zawody tak długo, jak mogli. Na tego typu skoczniach, gdy za bardzo zaatakujesz, możesz utracić odpowiednie noszenie. Uważam, że sędziowie wykonali dobrą pracę, a zawodnicy musieli pozostać skupieni.
Opinię o ciężkich warunkach podziela Alexander Stöckl:
- Z pewnością mieliśmy szczęście, warunki były bardzo trudne. Ale z drugiej strony mieliśmy bardzo mocnych zawodników na takie warunki, a Robert Johansson oddał fantastyczny skok. Cieszę się, że przeprowadzono tę jedną serię, ale też cieszę się, że po jednej rundzie zawody zakończono, bo dziś było naprawdę ciężko - zaznaczył. - Gdy patrzyłem na skok Roberta, miałem tylko nadzieję, że wyląduje i nic sobie nie zrobi. 144 metry na tej skoczni to niesamowicie daleko, aż dziesięć metrów za linią HS! - zakończył szkoleniowiec Norwegów.