Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) przedstawiła kolejną wersję kalendarzy zawodów na kolejny sezon. Nie brakuje zawodów w Polsce, potężnej dawki lotów, a także kilku niespodzianek...

Na początek warto przypomnieć, że kalendarze zaprezentowane podczas zebrań komisji wciąż nie są ostatecznymi i mogą ulegać zmianom do czasu Konferencji Kalendarzowej w słoweńskim Portorožu (24-27 maja) - dopiero wtedy zostaną ostatecznie zatwierdzone.

Harmonogram tegorocznej Letniej Grand Prix mężczyzn nie odbiera znacznie od tego, jaki obowiązywał w 2016 roku - na liście pojawiły się prawie dokładnie te same miejscowości (wypadło tylko Einsiedeln), choć w innej kolejności. Inauguracja cyklu będzie miała miejsce w Wiśle - tam zaplanowano konkurs drużynowy i indywidualny (oba przy sztucznym świetle). Później skoczkowie przeniosą się do Hinterzarten i Courchevel, by po dwutygodniowej przerwie wystartować w Czajkowskim, Hinzenbach i Klingenthal.


Letnia Grand Prix kobiet zostanie zainaugurowana w pierwszej połowie sierpnia w Courchevel (w tym samym terminie wystartują tam panowie), później zawodniczki udadzą się do czeskiego Frenštátu, a następnie znów spotkają mężczyzn - tym razem w Czajkowskim. Panie będą jednak rywalizować na mniejszych obiektach (HS-96 i HS-106).


Minimalnie uszczuplony został kalendarz letniego Pucharu Kontynentalnego panów - na 2017 rok zaplanowano o jeden konkurs mniej niż w poprzedniej edycji. Rywalizacja tradycyjnie rozpocznie się w Kranju, po czym nastąpi długa przerwa - ponad miesiąc później skoczkowie zaliczą jednak trzy konkursy w trzy dni (każdy na innym obiekcie - Szczyrk, Wisła, Frenštát). Drugi period będzie już bardziej zrównoważony - wtedy odbędą się po dwa konkursy w Stams, Trondheim, Rasnowie i Klingenthal.


Letni Puchar Kontynentalny pań jest niemal bliźniaczą kopią ubiegłorocznego - kalendarz obejmuje cztery konkursy - dwa w Oberwiesenthal, dwa w Trondheim (rok temu w tym miejscu było Lillehammer).


Mniej zawodów odbędzie się w ramach cyklu FIS Cup - z kalendarza wypadły Szczyrk i Hinterzarten, natomiast Engelberg został zastąpiony przez debiutujący w zawodach FIS Kandersteg (wcześniej obiekty, których przebudowa zakończyła się w 2016 roku, były areną rywalizacji w kombinacji norweskiej oraz w lokalnych zawodach). Oprócz szwajcarskiej miejscowości zawody FIS Cup odbędą się w Villach (panie i panowie), Kuopio (tylko panowie) oraz w Rasnowie (ponownie kobiety i mężczyźni).



Czas przejść do zimy - a tu jest ciekawie, bowiem w kalendarzu pojawiło się kilka istotnych zmian. Spośród skoczni, na jakich odbywały się zawody w minionym sezonie, za rok nie zobaczymy Klingenthal i - co jest dużą niespodzianką - Sapporo.

Inauguracja będzie miała miejsce w Ruce, natomiast później odbędą się zawody w Niżnym Tagile i Titisee-Neustadt (obie miejscowości nie znajdowały się w ubiegłorocznym kalendarzu). Po znanej sekwencji grudniowo-styczniowej (2x Engelberg, Oberstdorf, Garmisch-Partenkirchen, Innsbruck, Bischofshofen) przyjdzie czas na pierwsze w sezonie loty - w Tauplitz/Bad Mitterndorf. To będzie tylko wstęp do mistrzostw świata w tej specjalności, które zaplanowano na tydzień później w Oberstdorfie.

Po walce o medale skoczkowie powrócą na mniejsze obiekty - w końcówce stycznia zawitają do Polski, gdzie mają się odbyć trzy konkursy (indywidualny w Wiśle, drużynowy i indywidualny w Zakopanem). Później jeszcze Willingen i miesięczna przerwa od rywalizacji pucharowej - w tym czasie nie będzie jednak brakowało emocji, bowiem w lutym odbędą się XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu.

Po najważniejszej imprezie czterolecia powrócimy do pucharowej rywalizacji w Finlandii (nie ustalono jeszcze gospodarza, ale z dużym prawdopodobieństwem będzie to Lahti) i turnieju Raw Air. Tym razem zabraknie w nim zawodów drużynowych, a sama impreza będzie liczyła tylko pięć konkursów (zamiast siedmiu, jak to było w tym roku) i rozegrana zostanie na przestrzeni dziewięciu dni. Skocznie będą te same, choć nie można wykluczyć zmiany kolejności (inauguracja w Oslo lub Trondheim).

Sezon zakończy się w ostatniej dekadzie marca w Planicy - tam, jak zawsze, program obejmuje trzy konkursy (dwa indywidualne i jeden drużynowy).


Polscy miłośnicy skoków narciarskich kobiet po raz kolejny nie będą mieli okazji śledzić na własnej ziemi rywalizacji pań w Pucharze Świata. Aby kibicować sympatycznym zawodniczkom, będą musieli wybrać się do Lillehammer, Hinterzarten (tam zaplanowano pierwszy w historii PŚ kobiet konkurs drużynowy!), Rasnowa, Sapporo, Zao, Ljubna, Hinzenbach lub Oslo - bo tamtejsze obiekty będą areną walki kobiet o pucharowe punkty. Panie oczywiście wystartują również na igrzyskach w Pjongczangu.


Rewolucji nie ma w kalendarzu Pucharu Kontynentalnego mężczyzn - na początek mamy zawody w Norwegii (Lillehammer) i Finlandii (Lahti lub Kuopio), później przyjdzie czas na Engelberg i Titisee-Neustadt. W kolejnej części terminy ulegają przesunięciom w stosunku do ubiegłego roku, ale nazwy miast-organizatorów pozostają w większości te same: Bischofshofen, Erzurum, Sapporo, Planica, Iron Mountain, Brotterode, Oberstdorf (zastąpi Garmisch), Rena, Zakopane i Czajkowski.


Paniom kalendarz CoC rozbudowano aż trzykrotnie - oprócz zawodów w Notodden (które stanowiły 100% ubiegłorocznego kalendarza) kobiety wystąpią w Planicy i na jednym z niemieckich obiektów.


Mniej będzie za to konkursów FIS Cup pań - w tym cyklu kobiety wystartują tylko raz - w lutym, gdzieś w Niemczech. Panów czeka więcej zawodów - w Notodden, Zakopanem, Planicy i również w nieokreślonej jeszcze niemieckiej miejscowości.