Austriaccy skoczkowie powrócili na najwyższy stopień podium drużynowych zawodów Pucharu Świata. Podopieczni Heinza Kuttina wyprzedzili Niemców i Polaków. Nowym liderem turnieju Raw Air został Stefan Kraft...

Zawody rozpoczęły się przy belce startowej ustawionej w bramce trzynastej. Przy takim rozbiegu całkiem nieźle spisali się reprezentanci Włoch (122 m Aleksa Insama), USA (119 m Williama Rhoadsa) i Finlandii (120 m Jarkko Määttä), jednak naprawdę dobrą próbę zaprezentował dopiero Andreas Stjernen - przy dość silnym wietrze pod narty (0,8 m/s) Norweg poszybował na odległość 131,5 metra i zakończył swój skok bardzo ładnym lądowaniem.

Gospodarze prowadzili - nie wyprzedzili ich Słoweńcy (127,5 m Nejca Dezmana), za to zrobili to Niemcy. Świetnie spisał się bowiem Markus Eisenbichler, który w znakomitych warunkach (1,3 m/s) doleciał aż do 140. metra - niskie noty za słabe lądowanie i duża liczba odjętych punktów sprawiły jednak, że przewaga nad Norwegami nie była duża.
Po chwili w tym samym miejscu (ale w nieco mniej korzystnych warunkach i podobnym stylu) lądował Michael Hayboeck - teraz to Austriacy byli na czele. Mogli ich jednak wyprzedzić Polacy, u których pierwszy startował Piotr Żyła. Wiślanin startował z dwunastej belki, uzyskał 132 metry (wiatr 0,9 m/s), wylądował w ładnym stylu - to oznaczało trzecie miejsce, ale ze stratą zaledwie 2,1 punktu do Austriaków.


Po tak dalekich lotach nie dziwił fakt, że dla drugiej grupy rozbieg skrócono do bramki jedenastej. To jednak negatywnie wpłynęło na dynamikę rywalizacji - wielu skoczków nie było w stanie dolecieć do czerwonej linii. Za punktem K wylądował dopiero Stephan Leyhe (122,5 m).

Nieco dalej (123,5 m) poleciał Manuel Fettner, dzięki któremu Austriacy utrzymali przewagę nad Niemcami. Liderami po drugiej kolejce byli jednak Polacy - Kamil Stoch w dobrym stylu uzyskał 124 metry, dzięki czemu wyprzedzaliśmy Austriaków o 2,3 punktu.


Dla trzeciej grupy - czego można było się spodziewać - rozbieg wydłużono do bramki dwunastej. Pierwszym zawodnikom oczywiście niewiele to dało. Dużo lepiej spisali się Antti Aalto (122 m), Jakub Janda (125 m) i Noriaki Kasai (122,5 m).

Lokalnych kibiców zawiódł nieco Daniel Andre Tande - przy tylnym wietrze (0,5 m/s) Norweg uzyskał tylko 121 metrów. Gospodarze wyszli co prawda na czoło, ale wkrótce wyprzedzili ich Niemcy (129 m Richarda Freitaga). Za jednymi i drugimi znaleźli się Austriacy (117,5 m Markusa Schiffnera), z podopiecznymi Wernera Schustera przegrywali także Polacy (119,5 m Dawida Kubackiego).


W czwartej kolejce, która miała zdecydować o składzie ekip w drugiej serii, pierwszą godną uwagi próbę zaprezentował Simon Ammann - Szwajcar uzyskał 126,5 metra. Tym samym jego ekipa mogła się szykować do kolejnego dziś skoku - kosztem reprezentantów Kazachstanu, USA, Włoch i Finlandii.

Z dobrej strony pokazał się Roman Koudelka (124 m), z jeszcze lepszej - Johann Andre Forfang (127,5 m, choć ze słabym lądowaniem). Norwegowie prowadzili, a z pierwszego miejsca nie zepchnęli ich Słoweńcy (130 m Petra Prevca). Zrobili to natomiast Niemcy (126,5 m Andreasa Wellingera po locie ze sporymi problemami).

Swoje zrobił Stefan Kraft (133 m w dobrym stylu), dzięki któremu strata do Niemiec zmniejszyła się do 3,5 punktu. Kończący pierwszą serię Maciej Kot spisał się słabo - 124,5 metra w słabym stylu sprawiło, że byliśmy dopiero na czwartym miejscu - do Niemców traciliśmy prawie osiemnaście punktów, do podium - 2,2 punktu.


Druga seria rozpoczęła się przy dwunastej belce startowej. Pierwsze skoki oczywiście nie zachwycały - na lot za czerwoną linię musieliśmy poczekać do próby Andreasa Stjernena (122,5 m). Punkt K przekraczali także Nejc Dezman (120,5 m), Markus Eisenbichler (122,5 m) i - już zdecydowanie - Michael Hayboeck (130 m). Kończący tę kolejkę Piotr Żyła nie zawiódł - jego próba była najlepszą (132,5 m w świetnym stylu).

Po piątej kolejce prowadzili więc Austriacy, ale sytuacja w czołówce "spłaszczyła się".


Świetny skok w drugiej grupie pokazał Robert Johansson - Norweg uzyskał 131 metrów. To jednak nie pozwoliło wyprzedzić ani Niemców (127 m Stephana Leyhe), ani Austriaków (127,5 m Manuela Fettnera). Z bardzo dobrej strony zaprezentował się także Kamil Stoch - 129,5 metra w tym momencie dawało im drugie miejsce ze stratą 5,3 punktu do Austriaków.


Na szesnaście skoków przed końcem konkursu rywalizacja nabrała tempa - szybkie "puszczanie" zawodników było związane z coraz gęstszą mgłą, jaka otaczała wzgórze Holmenkollen (bo cóż to za zawody w mekce skoków, jeśli nie ma tam mgły?).

Tutaj przyzwoicie spisali się Jakub Janda (120,5 m) i Noriaki Kasai (122,5 m), ale naprawdę dobry skok oddał dopiero Daniel Andre Tande - 131 metrów pozwoliło mu zrehabilitować się po słabszym występie w pierwszej serii. Nie zachwycił za to Richard Freitag (124,5 m z brzydkim lądowaniem) - tym samym Niemcy znaleźli się za Norwegami.

Wkrótce na prowadzenie wyszli Austriacy (121,5 m Markusa Schiffnera), których co prawda nie wyprzedzili Polacy, ale za sprawą Dawida Kubackiego (127 m) traciliśmy tylko 1,3 punktu. W ostatniej serii jednak przeciwnicy mieli bardzo mocnego Stefana Krafta...


W ostatniej kolejce skoczkowie startowali w kolejności odwrotnej do miejsc zajmowanych po siedmiu próbach. Nieźle spisał się Simon Ammann (123 m), jeszcze lepiej - Roman Koudelka (126 m) i przede wszystkim wicelider turnieju Raw Air Peter Prevc (132 m).

Za sprawą Daiki Ito (129 m) Japończycy zdołali wyprzedzić Słoweńców, jednak musieli uznać wyższość Norwegów (127,5 m Johanna Andre Forfanga).

Wkrótce z podium - jako pierwsi - mogli się cieszyć Niemcy. Bardzo daleko poleciał bowiem Andreas Wellinger (134,5 m z przysiadem przy lądowaniu). Świetną próbę pokazał również Maciej Kot (128,5 m), który zapewnił mistrzom świata miejsce na "pudle" - traciliśmy jednak do Niemców pół punktu.

Na zwycięstwo czy drugie miejsce to było jednak za mało - Stefan Kraft w świetnym stylu uzyskał 134,5 metra, nie pozostawiając wątpliwości, który zespół był dziś najmocniejszy.



klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna Raw Air »