Po wczorajszym konkursie Maciej Kot śmiało może mówić, że jest nie tylko przyjacielem Piotra Żyły, ale również jego rzecznikiem prasowym. Od zakopiańczyka można było dowiedzieć się więcej o Żyle niż od samego wiślanina...
O ile Piotr Żyła był w takim szoku, że na pytania dziennikarzy odpowiadał półsłówkami, to Maciej Kot był już bardziej rozmowny. Zakopiańczyk bardzo się cieszył z sukcesu Żyły:
- Bardzo się cieszę, że mogłem być obecny w trakcie tego dnia w jego życiu, bo to największy sukces w jego sportowej karierze - nie ostatni, ale do tej pory największy. To było coś wspaniałego obserwować z bliska te przeżycia, fantastyczny drugi skok - mówił będący pod wrażeniem Kot, który szczerze cieszył się z wyniku kolegi: - Wszyscy trzymaliśmy za niego kciuki. Gdy wygrywa czy staje na podium jeden z nas, to zwycięża cała drużyna. Dzisiaj wszyscy cieszymy się z sukcesu Piotra, oklaskujemy go i z optymizmem patrzymy na konkurs drużynowy.
Kot jako pierwszy przybliżył kulisy sukcesu swojego przyjaciela:
- Odmieniła go rozmowa ze Stefanem Horngacherem i zmiana butów skokowych. Dopiero dziś Stefan zobaczył, w jakim stanie są buty Piotrka, i powiedział: zmieńmy to. To poskutkowało, podobnie jak pewne drobne zmiany w technice, zwłaszcza na dojeździe. Dziś było widać, że próg "oddawał" energię, a Piotrek leciał naprawdę daleko.
Zwycięzca z Sapporo i Pjongczangu we wczorajszym konkursie zajął dobrą szóstą lokatę - to jednak poniżej jego oczekiwań. Kot woli jednak skupiać się na pozytywnych rzeczach:
- Szóste miejsce nie jest złe, cała drużyna pokazała bardzo dobry poziom. Myślę, że w historii nie było takiego wyniku. To był dobry konkurs w naszym wykonaniu. Rolę odegrały detale, dziś było bardzo blisko. Wszystko rozstrzygało się w ostatnim skoku. Znowu był też pech do warunków - gdyby szczęście mi sprzyjało, mógłbym wywalczyć dużo wyższe miejsce - debatował. - W tym sporcie czasem to jest bardzo denerwujące, że wynik nie zależy od umiejętności, tylko od szczęścia. Cóż, taki sport sobie wybrałem i trzeba to zaakceptować. Nie ma co załamywać rąk, trzeba dalej walczyć.
Czterech zawodników w czołowej ósemce konkursu o mistrzostwo świata jest doskonałym prognostykiem przed sobotnią walką zespołów:
- Pokazaliśmy dziś moc jako drużyna. Koło takiego wyniku rywale nie przejdą obojętnie. Mam nadzieję, że w sobotę warunki będą nam sprzyjać i w końcu to my będziemy się cieszyć z najwyższego miejsca - zakończył Kot.