Zaloguj się
Kalendarz zawodów
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
kwiecień 2024
Najbliższe zawody
kalendarz na przyszły sezon
nie został jeszcze zatwierdzony

W marcu 2008 roku Łukasz Kruczek samodzielnie objął funkcję trenera kadry skoczków. Po zakończeniu ośmioletniej współpracy może powiedzieć, że jest najlepszym trenerem w historii polskich skoków narciarskich.

Gdy urodzony w 1975 roku Kruczek zostawał głównym szkoleniowcem reprezentacji, wielu krytykowało tę decyzję. Byli tacy, którzy wyśmiewali się, że Adama Małysza będzie trenować skoczek bez sukcesów. Fakt, Kruczek (startujący dla LKS Klimczok Bystra i AZS AWF Katowice) wybitnym zawodnikiem nie był, ale pewne osiągnięcia miał - trzykrotnie zwyciężył na Uniwersjadzie, raz został mistrzem kraju. Zaliczył niewiele startów w Pucharze Świata, tylko cztery razy punktował, a w pierwszych latach małyszomanii sporo mówiło się o jego konflikcie z ówczesnym trenerem kadry Apoloniuszem Tajnerem.



Nie było jednak trudno znaleźć kontrargument - najlepsi trenerzy skoków narciarskich nie byli wybitnymi skoczkami. Jako przykład podawano wtedy Mikę Kojonkoskiego czy Apoloniusza Tajnera. Tłumaczono to tym, że najwybitniejsi zawodnicy po prostu mają talent, a ci przeciętni muszą szukać różnych sposobów i metod, aby stale się poprawiać - tę wiedzę później wykorzystują w pracy ze swoimi podopiecznymi.

Karierę skoczka narciarskiego Łukasz Kruczek zakończył w 2003 roku i niemal od razu znalazł zatrudnienie jako asystent trenera polskiej kadry B, którym został wtedy Heinz Kuttin. Był swego rodzaju pośrednikiem pomiędzy Austriakiem a zawodnikami, ponieważ nie wszyscy skoczkowie mówili po niemiecku.



Sukcesy trenerskiego duetu Kuttin-Kruczek przyszły już w pierwszym roku współpracy. Zawodnicy prowadzonej przez nich kadry B zajęli drugie miejsce w drużynowym konkursie mistrzostw świata juniorów, a Mateusz Rutkowski zdobył złoty medal w rywalizacji indywidualnej. Nic dziwnego, że po rezygnacji Apoloniusza Tajnera z funkcji trenera kadry A to stanowisko zaproponowano właśnie Kuttinowi. Kruczek pozostał jego asystentem.

Kolejne pięć lat było dla Kruczka okresem nauki u boku bardziej doświadczonych trenerów. Po trzech latach asystowania Kuttinowi nadeszła zmiana - w 2006 roku Austriaka zastąpił Hannu Lepistö, a Kruczek wciąż był asystentem.



Ten czas nie był dla polskich skoków łatwy - szkoleniowcy musieli borykać się z problemem, jaki nie zniknął z wybuchem formy Adama Małysza w 2001 roku - słabą formą pozostałych naszych reprezentantów. Fakt, zdarzały się pojedyncze lepsze występy któregoś z naszych reprezentantów (wtedy na następcę Małysza wyrósł Kamil Stoch), jednak nie można było mówić o znaczących postępach. Póki Małysz odnosił sukcesy, wszystko było w porządku. Jednak gdy przychodziły słabsze sezony, zaczynała się medialna nagonka, a i w samym Polskim Związku Narciarskim pojawiały się głosy zwątpienia.

Przez pięć lat pracy jako drugi trener u boku Kuttina i Lepistö Kruczek dużo się uczył, nie tylko w sprawach stricte związanych ze szkoleniem. Nabrał doświadczenia w kontaktach z mediami (to przede wszystkim on był "ustami" Kuttina i Lepistö, gdy przyszło rozmawiać z dziennikarzami), zajmował się również sprawami organizacyjnymi. Co ważne, już wtedy zwracano większą uwagę na sprzęt, co miało zaprocentować w przyszłości.

Za czasów Kuttina wielkich sukcesów w polskiej kadrze nie było - chyba że za taki uznać zwycięstwo Adama Małysza w Letniej Grand Prix. Owszem, były dające nadzieję zwycięstwa w Pucharze Świata (Harrachov, Bad Mitterndorf, dwukrotnie Zakopane, Oslo), jednak impreza docelowa - XX Zimowe Igrzyska Olimpisjkie w Turynie - wypadła słabo. Z kolei pierwszy sezon za czasów Fina był niezły - Małysz po raz czwarty zdobył Puchar Świata, a w Sapporo został mistrzem świata, natomiast Kamil Stoch odniósł pierwsze ważne zwycięstwo (LGP w Klingenthal). Kolejna zima nie była już jednak tak dobra.

Zarówno z Kuttinem, jak i z Lepistö Polski Związek Narciarski pożegnał się w dość niejasnych okolicznościach. Dodatkowo pod koniec sezonu 2006 doszło do otwartego konfliktu Austriaka z Kruczkiem - Kuttin zarzucał swojemu asystentowi nielojalność i kontakty z pracownikami i współpracownikami PZN bez jego wiedzy. Kruczek wyjaśniał w mediach, że taka miała być jego rola - miał pełnić funkcję łącznika między Kuttinem a PZN.

Gdy PZN na kilka dni przed zakończeniem Pucharu Świata 2007/2008 oznajmił Lepistö, że kontrakt z nim nie zostanie przedłużony, Fin - chcąc uniknąć szumu medialnego - zrezygnował z wyjazdu do Planicy. Podczas ostatnich zawodów sezonu jego rolę przejął Kruczek. Już wtedy coraz głośniej mówiło się, że to właśnie on przejmie stanowisko głównego trenera kadry. Wskazywała na to także wypowiedź Hannu Lepistö:

- Gdy obejmowałem polską kadrę, ustaliłem z prezesem związku, że Łukasz przez kilka lat ma się ode mnie uczyć, żeby potem mnie zastąpić - zdradził Fin. - Łukasz na pewno będzie dobrym trenerem, bo chce się uczyć i rozwijać. Ale pozostaje pytanie, czy już teraz będzie w stanie samodzielnie prowadzić polskich skoczków, czując olbrzymią presję ze strony mediów i kibiców - powątpiewał doświadczony szkoleniowiec.

Spekulacje medialne dotyczące obsady stanowiska trwały niespełna dwa tygodnie. I chociaż wszystko wskazywało, że następcą Lepistö będzie Kruczek, władze PZN do końca nie chciały tego potwierdzić. Momentami było to nawet zabawne - wszyscy (kibice, media) znali już decyzję, a PZN udawał, że o niczym nie wie :)

Wreszcie nadszedł 28 marca 2008 roku - na ten dzień zapowiedziano konferencję prasową, podczas której miał zostać ogłoszony nowy trener kadry. Rozmowy działaczy trwały niemal do ostatniej chwili - do tego stopnia, że spotkanie z mediami zostało opóźnione o kilka minut. Gdy jednak przed mikrofonami zasiedli Apoloniusz Tajner, Andrzej Wąsowicz i Łukasz Kruczek, wszystko już było jasne. Kruczek podpisał kontrakt trenerski na dwa lata - do końca olimpijskiego sezonu 2009/2010.



Kruczek wspomniał wtedy o "polityce małych kroków", jaką chciał wprowadzić podczas pracy z kadrą. Polegała ona na tym, aby nie atakować od razu najwyższych celów, a pracować powoli, startując najpierw w Pucharze Kontynentalnym, a dopiero gdy tam będą wyniki - w Pucharze Świata. Mówił też o zamiarze odbudowania szerokiego sztabu szkoleniowego, w którym mieli znaleźć się m.in. fizjolog, psycholog, biomechanik oraz ekspert od aerodynamiki. Wskazał też na istotne znaczenie powiększenia kwot startowych w Pucharze Świata i Pucharze Kontynentalnym.

Podczas spotkania Kruczek podkreślił, że bardzo ważną jego rolą jest organizacja procesu szkoleniowego we współpracy z pozostałymi kadrami, a także z klubami:

- Współpraca z trenerami klubowymi to jeden z najważniejszych punktów. Przede wszystkim kadra A musi się na czymś opierać, nie może być hermetycznym organizmem. Jeszcze nikt nie zbudował domu od dachu.

Najważniejszym zadaniem, jakie postawił przed sobą, było wyrównanie poziomu w kadrze, tj. podniesienie dyspozycji pozostałych skoczków do poziomu Adama Małysza i Kamila Stocha. Nie obiecywał jednak, że to się uda:

- Takiej gwarancji nie dam. Jednak będę robił wszystko, aby osiągali oni takie wyniki, jakie wszystkich zadowolą.



AsystentamiKruczka zostali Zbigniew Klimowski i Robert Mateja, a w sztabie szkoleniowym znaleźli się ponadto Rafał Kot (fizjoterapeuta), Maciej Maciusiak (serwismen), Kamil Wódka (psycholog), Aleksander Winiarski (lekarz) i Piotr Krężałek (biomechanik). W kolejnych latach w ekipie oczywiście następowały różne przetasowania - Mateja objął kadrę juniorów, Maciusiak - kadrę B, Wódka i Kot całkiem zakończyli współpracę z reprezentacją (ten ostatni obecnie ma dużo do powiedzenia przy okazji transmisji ze skoków w Telewizji Polskiej). W ostatnim sezonie w sztabie kadry A pracowali Łukasz Kruczek (trener główny), Zbigniew Klimowski i Grzegorz Sobczyk (asystenci), Łukasz Gębala (fizjoterapeuta) i Kacper Skrobot (serwismen), których wspierali Aleksander Winiarski (lekarz), Michał Wilk (specjalista w zakresie treningu motorycznego) i Adam Małysz (konsultant).



Dużym wyzwaniem było dla Kruczka pogodzenie szkolenia z jednej strony doświadczonego i utytułowanego Adama Małysza, z drugiej - młodszych, utalentowanych skoczków bez takich osiągnięć - z wyróżniającym się Kamilem Stochem (już wtedy posiadającym w swoim dorobku zwycięstwo w konkursie Letniej Grand Prix) na czele.

I rzeczywiście - o ile zespół czy sam Stoch osiągali niezłe wyniki (czwarte miejsce indywidualnie i drużynowo na mistrzostwach świata w Libercu; trzy podia w drużynowych konkursach PŚ), to Małysz nie mógł odnaleźć dawnej formy. W połowie sezonu wiślanin powrócił do współpracy z Hannu Lepistö, w drugiej części zimy już oficjalnie powstał tzw. Team Małysz - z Finem w roli głównego szkoleniowca. Kruczek mógł więc skupić się na pracy z młodszymi zawodnikami.

W 2011 roku Małysz zakończył karierę - wielu spodziewało się wtedy rychłego końca sukcesów polskich skoków. Solidnych podstaw ku temu jednak nie było - Stoch przejął przysłowiową pałeczkę, wygrywając konkursy Pucharu Świata w Zakopanem (tam Małysz upadł), Klingenthal i wreszcie Planicy (Małysz był wtedy trzeci - i w konkursie, i klasyfikacji generalnej PŚ; Stoch był dziesiąty w końcowym rankingu). Później i bez Małysza nasi skoczkowie potrafili stawać na podium zawodów drużynowych.



Charakterystyczne dla podopiecznych Kruczka było to, że zwykle (bo nie zawsze) słabo rozpoczynali sezon, a następnie ich forma rosła - raz szybciej, raz wolniej. Szczególnie istotnym momentem były zawody Pucharu Świata w Kuusamo w 2012 roku, kiedy w konkursie indywidualnym punktował tylko Dawid Kubacki (Stoch nie przeszedł nawet przez kwalifikacje), a nasza ekipa zajęła ostatnie miejsce w konkursie drużynowym (przegrali nawet ze Szwajcarią i Francją).

To chyba wtedy Kruczek przyjął na siebie największą dawkę krytyki ze strony kibiców, mediów (pamiętam, jak jeden ze znanych dziennikarzy przez 35 minut jazdy autobusem z Kuusamo do Ruki opowiadał komuś, jak bardzo Kruczek nie nadaje się do roli szkoleniowca). Sam Kruczek wtedy zebrał wszystkich podopiecznych i sztab w pokoju hotelowym - podczas legendarnej już narady zaproponował, że może odejść ze stanowiska, jeśli pozostali stwierdzą, że problem leży po jego stronie. Zawodnicy jednak stanęli murem za swoim trenerem.

Z tamtego kryzysu udało się wyjść dosyć szybko. Kamil Stoch i Piotr Żyła zostali wycofani z przedolimpijskiej próby w Soczi (tak, wtedy też szybko pojawiła się krytyka, że przez brak zapoznania z tamtejszymi skoczniami stracą szanse na sukcesy podczas igrzysk), by wraz z Łukaszem Kruczkiem spokojnie trenować w Austrii.

Po powrocie do rywalizacji wszyscy zapomnieli o kryzysie - przełom nastąpił w Engelbergu, gdzie przez kwalifikacje dwukrotnie przebrnęli wszyscy nasi reprezentanci, w jednym z konkursów Stoch zajął drugie miejsce (przegrał z Andreasem Koflerem zaledwie o 0,1 punktu), a Dawid Kubacki był dziewiąty.

To nie był koniec sukcesów tamtej zimy - Stoch stawał na podium konkursów Pucharu Świata jeszcze cztery razy (dwukrotnie wygrał), dwa miejsca na podium i pierwsze zwycięstwo w karierze odnotował też Piotr Żyła, również drużyna dwa razy stawała na "pudle".

Najważniejszym momentem sezonu 2012/2013 były jednak mistrzostwa świata w Val di Fiemme. Już podczas zawodów na skoczni normalnej Stoch miał ogromne szanse na medal (na półmetku był drugi, później jednak spadł na ósme miejsce), czego efektem była widoczna złość, żal, ogromny smutek Polaka. Na dużym obiekcie było już znacznie lepiej - Stoch zdobył złoty medal z wyraźną przewagą nad Petrem Prevcem. Z kolei konkurs drużynowy zamknął usta większości krytyków Kruczka - nasz zespół (Stoch, Kubacki, Kot, Żyła) zdobył brązowy medal mistrzostw świata (pierwszy w historii), a pikanterii całej sytuacji dodała historia z błędnym policzeniem punktacji...



W sezonie 2013/2014 dla odmiany wszystko układało się od samego początku - po wygranej Krzysztofa Bieguna w otwierających Puchar Świata zawodach w Klingenthal przyszła pora na kolejne zwycięstwa - Kamila Stocha w Titisee-Neustadt oraz Jana Ziobry i Stocha w Engelbergu. To o pierwszym konkursie w Szwajcarii Kruczek mówił:

- To najlepszy konkurs w mojej karierze trenerskiej. Wszystko ułożyło się bardzo dobrze, to był wspaniały konkurs w wykonaniu naszych skoczków.

W istocie były to zawody wyjątkowe - nasi reprezentanci zajęli dwa pierwsze miejsca, w dziesiątce znalazło się aż czterech Polaków, mieliśmy też żółty plastron lidera Pucharu Świata. A gdyby tego było mało, to dzień później triumfował Stoch, Ziobro był trzeci, a punktowało w sumie sześciu naszych zawodników.

Podiów Stocha tamtej zimy było jeszcze kilka, w tym pucharowe zwycięstwa w Willingen, Lahti i Kuopio. Najważniejszym, bezprecedensowym momentem były jednak XXII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi - dwa złote medale zdobył Kamil Stoch, dobre pozycje zanotowali także Maciej Kot, Jan Ziobro i drużyna. Wspaniały sezon zakończyło drugie miejsce drużyny w Planicy i wywalczenie przez Stocha Pucharu Świata.

Nie dziwi, że po takich sukcesach Kruczek dwukrotnie został wybrany Trenerem Roku w plebiscycie Przeglądu Sportowego. Nagrody ani razu nie odebrał osobiście, jednak dziękował za pośrednictwem nagrania - z charakterystyczną dla niego skromnością:

- Nagroda powinna zostać przyznana najlepszemu sztabowi szkoleniowemu, bo to dzięki zaangażowaniu współpracowników możemy cieszyć się z tych wyników. Największe podziękowania należą się zawodnikom, bo to oni tworzą historię, z której możemy się cieszyć - mówił wtedy.



Pojawiły się też inne wyróżnienia - jak Srebrny Krzyż Zasługi czy lepsze warunki umowy z PZN, o których mówił wiceprezes Andrzej Wąsowicz. Pewnym potwierdzeniem klasy szkoleniowca był również fakt, iż interesowały się nim inne związki narciarskie. Apoloniusz Tajner był jednak spokojny, że Kruczek pozostanie z polską kadrą.

Dwa ostatnie sezony nie były już tak udane - choć pewne sukcesy były. Rok temu Stoch pięć razy stanął na podium (dwa razy wygrał), mimo kontuzji na początku sezonu; pozostali skoczkowie nie zachwycali, ale i tak nasza drużyna znów wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata. W zakończonym właśnie sezonie najjaśniejszym punktem było trzecie miejsce w drużynówce w Zakopanem.



Fala krytyki znów ruszyła, a oliwy do ognia dodał fakt, że w Pucharze Świata to często zawodnicy z kadry B okazywali się lepsi od podopiecznych Kruczka z kadry A. Coraz więcej mówiło się też o popsutej atmosferze w naszych grupach szkoleniowych, o konflikcie Kruczka z Maciejem Maciusiakiem, pojawiały się głosy niezadowolonych kadrowiczów. Tego było za dużo, a Kruczek już podczas Turnieju Czterech Skoczni poinformował władze PZN o rezygnacji z funkcji trenera.

O tym, że Kruczek zakończy współpracę z kadrą dużo mówiło się w styczniu, a potwierdzenie tego faktu przyszło na początku lutego - najpierw pojawiły się doniesienia medialne w "Przeglądzie Sportowym", dzień później poznaliśmy oficjalne oświadczenia Kruczka, Apoloniusza Tajnera, jak i Polskiego Związku Narciarskiego.

Do końca sezonu sztab szkoleniowy pozostał w dotychczasowym kształcie, a mistrzostwa Polski w Wiśle były dla Kruczka ostatnimi zawodami, podczas których wystąpił w roli trenera głównego kadry A.

Osiem lat współpracy z reprezentacją to dużo - zwłaszcza w takim kraju jak Polska, gdzie trenerów zwalnia się często po jednym niepowodzeniu. Dla polskich skoków były to lata wielu sukcesów - często takich, jakich dotychczas na naszym podwórku nie było. W pewnym momencie musiało przyjść jednak zmęczenie, pewne wypalenie formuły - i zapewne stąd decyzja Łukasza Kruczka o rezygnacji. Przyszedł czas na zmiany, a te mogą okazać się korzystne zarówno dla naszych skoczków, jak i samego szkoleniowca.



Podczas tych ośmiu lat Kruczek dał się poznać jako profesjonalista, doskonały organizator, oddany swojej pracy człowiek. Nigdy nie dawał ponieść się emocjom, jego wypowiedzi zawsze były wyważone, wręcz dyplomatyczne; nie brakowało też inteligentnych, ciętych ripost - słowem: klasa. Nie bał się podejmować odważnych decyzji, co często prowadziło do szerokich dyskusji wśród kibiców i ekspertów. Fakt, że utrzymał się na stanowisku trenera aż osiem lat, świadczy o dwóch rzeczach: z jednej strony o jego dużej odporności psychicznej, z drugiej - o naprawdę dobrze wykonywanej pracy, którą potwierdzają wyniki.

Możemy być pewni, że Łukasz Kruczek po zakończeniu pracy z polską kadrą nie osiądzie na laurach, że czekają go kolejne sukcesy - niezależnie od tego, czym zajmie się w przyszłości.

I właśnie sukcesów, satysfakcji z wykonywanej pracy i dużo spokoju życzymy Panu, trenerze, na "nowej drodze życia"!



od autora: Znacząca część powyższego tekstu powstała ponad trzy lata temu, po mistrzostwach świata w Val di Fiemme - zabrakło jednak czasu, by go dokończyć i opublikować. Mimo to gotowy był zarys ostatniego akapitu, w którym znalazł się fragment: "Możemy być pewni, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie osiądzie na laurach, a nasza reprezentacja pod jego przewodnictwem może osiągnąć jeszcze wiele...". Nie pomyliłem się.
Typuj wyniki i wygrywaj nagrody!
« marzec 2016 - wszystkie artykuły
Komentarze
Dawid123456
Kruczek objął reprezentację w okresie rozkwitu pokolenia Małyszomanii, dostał do dyspozycji niemałą gromadę talentów i skoczków o nieporównywalnie wyższym potencjale niż zawodnicy z przełomu wieków (oczywiście wyłączając Małysza).
Chwalenie go za to, poprzez porównanie jego wyników do tamtych (opłakanych, jeśli chodzi o kondycję polskich skoków) czasów jest argumentem absurdalnie nielogicznym i komicznym.

Kruczkowi należą się wielkie brawa i ukłony za to co osiągnął ze Stochem, oraz za historyczne drużynowe medale na MŚ. Nie ustrzegł się też jednak wielu niezwykle kosztownych błędów; personalnych czy spartolonych przygotowań do sezonu.
W ciągu ośmiu lat 2 całościowo udane sezony - trochę mało jak na taką cukierkową laurkę.
(27.03.2016, 16:29)
fan skoków85
Warto przypomnieć, że Kruczek 2 razy z rzędu został wybrany trenerem roku.
Kruczek przez wielu jest oceniany źle z prostego powodu: u kibiców często występuje zasada pierwszego wrażenia. O Kruczku pierwsze wrażenie byłe złe. Za to w piłce nożnej Beenhakker jakie wrażenie na początku dobre zrobił, takie dobre, że wielu go ocenia znakomicie, nie zwracając uwagi na fakt, że kadra przestała dobrze grać po pół roku, a awans był efektem wielu czynników w tym sporego szczęścia. I tak można wymieniać dalej.
Kruczek ani nie był geniuszem ani kiepskim trenerem, był dobrym trenerem. a sukcesów, które osiągnął nikt mu nie odbierze. Na pewno był najlepszym trenerem XXi wieku u nas. Przypomnę, że przed kadencją Kruczka to z tak kiepskiego 2015/2016 byśmy się cieszyli. Żeby ocenić właściwie kadencję Kruczka, to warto porównać ją do poprzedników, a przynajmniej tych od czasu wybuchu Małyszomanii.
(26.03.2016, 00:40)
OtokoNoHito
Zawsze jest się mądrym post-factum. Kruczek nie był ani tak dobry jak przedstawiali go najzagorzalsi apologeci ani tak zły jak w oczach swoich hejterów. Był beneficjentem małyszomanii ale trzeba umieć to wykorzystać. Gadanie że Stoch z każdym trenerem zdobyłby KK, MŚ, 2 x IO, co umieszcza go w gronie najwybitniejszych zawodników w historii dyscypliny to typowe malkontenctwo i deprecjonowanie wpływu trenera, który umiał stworzyć odpowiedni zespół, odpowiednią atmosferę i wydobyć z niego to co najlepsze. Żyła, Ziobro i Kot pod skrzydłami Kruczka mieli wzloty i upadki, młodzież nie rozwinęła się tak jak powinna, ale przyszłe pokolenia i tak zapamiętają tą kadrę przez pryzmat medali drużynowych, których wcześniej nigdy nie byliśmy nawet blisko. Największym problemem jest teraz wykorzystać potencjał "złotej generacji" z roczników 93-95, medalistów MŚJ (jak Byrt, Kłusek, Murańka, Zniszczoł, Biegun, Wolny, Stękała) - wszyscy oni razem wzięci zdobyli w ciągu całej kariery w PŚ jakieś 700 pkt, mniej niż jeden Mateja, tyle, że - jakby byli jednym zawodnikiem i wszystkie punkty zdobyli w ciągu jednego sezonu - uplasowaliby się gdzieś pod koniec pierwszej 10tki. A taki Peter Prevc to rocznik 92, jego brat Domen, 99. W skokach wiek 21-23 lata to już powinien być początek sukcesów i najlepszych lat a nie ciągła sinusoida i "uczenie się". Stoch to nie Małysz, nie będzie w topowej formie do trzydziestu paru lat, sądzę, i jak nie nastąpi przełamanie u młodych, to za parę lat nawet ten sezon będzie wyglądać super.
(25.03.2016, 20:20)
marmi
Miał łatwiej - tu mam na myśli oczywiście trenera a nie Stocha gdyby ktoś miał wątpliwości :)
(25.03.2016, 20:03)
marmi
Cóż Polonus jest znany ze swojego stosunku do byłego już trenera a także polityki, którą niepotrzebnie do wszystkiego wciska.
Moje zdanie jest gdzieś pośrodku, na pewno za Kruczkiem przemawiają medale drużynowe, co do Stocha to dla mnie nie jest jasne czy to jego zasługa czy nie.
Na pewno miał łatwiej niż poprzednicy ze względu na małyszomanię, a więc było z czego wybierać. Trzeba to mieć na względzie.
Artykuł zaś bardzo jednostronny, są same za natomiast brakuje przeciw...
(25.03.2016, 20:02)
R
@hahaha
Na bank zrobią popijawę w prywatnym miejscu :P
(25.03.2016, 19:51)
wania the russian
Polonus, jestes definicja buca. Nie pozdrawiam.
(25.03.2016, 18:33)
hahaha
Kruczek przez cale lata zajmowal sie tylko I wylacznie Stochem reszte olewajac a Stoch go nawet nie pozegnal w Wisle ...
(25.03.2016, 14:51)
aaa
Polo miał zasługi Małysza, a Kruczek zasługi Stocha. Koniec tematu. Każdy, kto podważa osiągnięcia Kruczka jest ślepy. Cieszę się, że odszedł, idzie nowe. Ten sezon spartolił. Ale ogólnie nie było lepszego.
(25.03.2016, 13:38)
cedryk
Brednia

On się zawsze opierał na zawodnikach kadry b, a ten kto wchodził do niego do kadry a się sypał- Kubacki, Ziobro, Muranka, Zniszczol..

Jedynie kot i Stoch długo się z nim utrzymali, Żyła też nie do końca bo jego sukcesy to zasługa szturca.

A kto pamięta o takich wybitnych trenerach jak Fortecki czy Nadarkiewicz?

Histori e skoków przed 2001 się zaklamuje tak jak historię polski przed 1989.
,cel jest podobny
(25.03.2016, 13:28)
Polonus
@kibic mentalny
Pisanie o kruczku jako o najlepszym trenerze jest niewyobrażalnym nadużyciem.
Myślę, że nikt nie może sie czuć obrażony. jeśli ktoś pisze nieprawdę to musi się liczyć z tym, że znajdą się tacy, którzy to podniosą.
Zarzucasz mi brak logiki, a sam piszesz jednym tchem o amatorze i profesji.
Zluzuj.
(25.03.2016, 13:25)
Polonus
@Flutter
Kim jestem to parę osób tutaj to wie.
Kim ty jesteś - nie wie nikt.
Ubóstwo intelektualne? Nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz.
Nic ci nie polecam, bo nic ci nie pomoże.
Bez odbioru.
(25.03.2016, 13:19)
Yokichi
A Kalemba obiektywny jest?! :D o lol, tak tak. Każdy jest obiektywny, o ile jego racja zgadza się z moją, co? Nie tak, Polonusie? Może i inni wychowywali tych skoczków, ale to jednak Kruczek spiął to do kupy i jest najlepszym polskim trenerem, bo takich sukcesów kadra nigdy nie odnosiła i to są FAKTY.
(25.03.2016, 11:08)
Yokichi
@Polonus: pokaż mi lepszego polskiego trenera. Nie bredź :)
(25.03.2016, 11:05)
Flutter
Polonus - kim Ty jestes?
Po pierwsze mozna byc subiektywnym w 2 strony - ta negatywna, oczerniajaca kogos (przyklad; opozycja w polityce) oraz pozytywna, stawiajacs kogos w dobrym swietle. To sa dwie rozne, wrecz przciwne rzeczy, zatem porownywanie tego do polityki swiadczy o ubostwie intelektualnym. Poza tym to jest tylko tytul, ktory nie musi byc do konca obiektywny, reszta artykulu bez wkladu autora. Nie zmieni to faktu ze tylko za kadencji Kruczka polska reprezentacja zdobyla medal MŚ (i nie tylko). A jak Ciebie boli tylna czesc ciala to polecam maść ;]
(25.03.2016, 00:57)
trener
Co by nie powiedzieć, fala krytyki największa spadła na niego w tym sezonie, kruczek musi jeszcze się wiele nauczyć, praca zespołowa owocuje, i tak było do momentu w soczi..potem hmm..może wygórowane ambicje? Stocha doprowadziłem do medalu to teraz jestem like? Brak zrozumienia ze sztabami itp. nowy trener zawsze daje nową jakość, myślę że przyszły sezon dobrze by bylo aby jeden chodź skoczek punktował w 10 pucharu świata, nie mówimy o wygrywaniu bo to daleka droga do sukcesów, zwłaszcza jak sędziowie ustawiają wyniki
(24.03.2016, 22:06)
kibic mentalny
@Polonus

zluzuj. Pisanie o Kruczku jak o najlepszym trenerze w historii polskich skoków jest uzewnętrznieniem opinii, a nie faktu. Tym samym nie sposób sposób powiedzieć, by tytuł był kłamliwy, bo kłamliwość to cecha zdań odnoszących się do faktów. Elementarna logika. Nie wiem skąd ta łatwość, by obrzucać dziennikarza - choćby amatora i hobbystę - najgorszą dla tej profesji obelgą.
(24.03.2016, 17:46)
Polonus
@autor
To się nazywa polityczna poprawność.
Co z tego, że w komentarzy było polityczne nazwisko? To był idealny przykład potwierdzający moja tezę nie tylko o nieprawdziwości twojego tytułu, ale o jego najzwyczajniejszej w świecie kłamliwości.
Ale my przecież mamy przewagę. Możemy dowolnie manipulować tekstem interlokutora. Brawo!
Wszystkim pozostałym polecem dzisiejszy wywiad Tomasza Kalemby z Maciusiakiem. Może ktoś przejrzy na oczy.
(24.03.2016, 16:46)
mc15011
Ja też się cieszę, że Kruczek zrobił coś absolutnie niemożliwego jak na polskie realia w skokach narciarskich. Bo nie dość, że pod jego wodzą Kamil Stoch odnosił wielkie sukcesy to jeszcze potrafił stworzyć drużynę i jego podopieczni zdobyli medale w rywalizacji drużynowej na MŚ co się nigdy nie zdarzyło. Kruczek na pewno gdzieś znajdzie pracę, bo to jest naprawdę dobry trener i na pewno gdzieś znajdzie zatrudnienie - oby nie w FISie, bo potem nie ma już drogi powrotnej. Ale tak jak powiedział @fan skoków85 - nie chciałbym, żeby za kilka lat Kruczek obejmował ponownie polskich skoczków.
(24.03.2016, 16:00)
fan skoków85
@BlackSnake92
Mam nadzieję, że nie i nie dlatego, że go nie lubię, ale jest takie powiedzenie: "2 razy nie wchodzi się do tej samej rzeki". Wystarczy popatrzeć na trenerów, którzy wracali: w skokach Zupan do Słowenii, w piłce nożnej Piechniczek, Kasperczak do Wisły, Lippi do Włoch, Pareira do Brazylii, jeszcze by się ktoś znalazł.
@zorro54
W przeciwieństwie do piłki nożnej dano mu drugą szansę. PZPN w ostatnich latach tylko raz dał komuś drugą szansę- Beenhakkerowi, wtedy się cieszyłem, teraz widzę, że byli trenerzy któzy dużo bardziej na to zasługiwali.
(24.03.2016, 14:06)
BlackSnake92
Nie mam wątpliwości, że za X lat Pan Kruczek ponownie obejmie stery reprezentacji. Obyśmy do tego czasu byli czołówką czołówek w skokach :)
(24.03.2016, 12:35)
:(
szkoda że Kruczek odszedł.
(24.03.2016, 12:28)
zorro54
Polska tradycja nakazuje wyrzucenie trenera po pierwszym niepowodzeniu. Kruczek oparł się temu. No niestety "do trzech razy sztuka". Cała Polska powinna być dumna z Łukasza Kruczka za jego osiągnięcia i wytrwałość . Dziękujemy Panie trenerze!
(24.03.2016, 12:22)
Flutter
Naprawde swietny trener, nigdy nie mialem mu nic do zarzucenia (nie tylko ja). Rzeczywiscie glownie dzieki niemu zawdzieczamy te najwieksze sukcesy polskiej kadry. Teraz jak nie ma 3-4 zawodnikow w 2 serii to katastrofa a kiedys przed jego kadencja 2 to byl juz sukces.
Moze kiedys jeszcze sprobuje swoich jako trener, moze nawet zakreci sie wokol polskich skokow. Powodzenia Panie Kruczek :)
(24.03.2016, 10:35)
Polonus
@autor
Zawsze byłem przekonany, że stać Cię na obiektywny komentarz.
Ten tytuł dyskwalifikuje Cię jako komentatora skoków narciarskich.
Gdybyś napisał, że Kruczek jest trenerem, którego podopieczni mają takie to a takie osiągnięcia, byłoby w porządku.
Pisanie o Kruczku jako najlepszym trenerze w historii jest [FRAGMENT USUNIĘTY - O POLITYCE TU NIE PISZEMY - red.]
Muszę przyznać, że nigdy bym nie pomyślał, że przejdą Ci przez klawiaturę tak kłamliwe stwierdzenia.
(24.03.2016, 07:43)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby komentować:
Kategorie użytkowników
niezarejestrowany
zarejestrowany
redaktor
VIP
Łukasz Kruczek - najlepszy trener w historii polskich skoków
Łukasz Kruczek - najlepszy trener w historii polskich skoków

Łukasz Kruczek - najlepszy trener w historii polskich skoków

Przekaż 1,5% podatku na rehabilitację syna naszego redaktora - Adam Mysiak
Reklama
Typer - typuj wyniki skoków narciarskich
Reklama
krzesła biurowe Warszawa
Cookies
Ten portal korzysta z plików cookies w celu umożliwienia pełnego korzystania z funkcjonalności serwisu, dopasowania reklam oraz zbierania anonimowych statystyk.
Obsługę cookies możesz wyłączyć w ustawieniach Twojej przeglądarki internetowej.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Administratorem danych osobowych, udostępnionych przez Klienta, jest 10 OFFICE Paweł Stawowczyk. Dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie w celu identyfikacji użytkowników piszących komentarze, w celu obsługi konkursów, w celu wysyłki wiadomości drogą mailową itp. i nie będą w żaden inny sposób archiwizowane, gromadzone lub przetwarzane.
Publikowane materiały mogą zawierać Piksel Facebooka i inne technologie śledzenia, stosowane za pośrednictwem stron internetowych osób trzecich.
ukryj ten komunikat na stałe »
copyright © 2000-2024 10office.pl
Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Facebooku Obserwuj Skokinarciarskie.pl na Twitterze RSS na Skokinarciarskie.pl - newsy o skokach narciarskich