Na początku konkursu belkę startową ustawiono w pozycji trzynastej. Pierwsze próby były krótkie - niestety to samo dotyczyło pierwszego z Polaków, Andrzeja Stękały (zaledwie 100,5 metra). Po jego występie konkurs przerwano na dziesięć minut, a po wznowieniu rywalizacji dobrze spisał się Taku Takeuchi (122,5 m).

Japończycy objęli prowadzenie, jednak wkrótce musieli ustąpić - najpierw Niemcom (122,5 m Andreasa Wanka), a po chwili Norwegom (127 m Kennetha Gangnesa).


W drugiej grupie dobry skok oddał Jan Matura (124 m), jeszcze lepszy - Piotr Żyła. Polak wylądował na 126. metrze, co nie pozwoliło nam jakoś szczególnie poprawić pozycji, jednak zbliżylismy się nieco do rywali.

Jednak tylko do niektórych - świetne próby zaprezentowali Robert Kranjec (131,5 m), Richard Freitag (132,5 m) i Daniel Andre Tande (136 metrów - nowy rekord obiektu). Po dwóch grupach na prowadzeniu byli Norwegowie, którzy o niespełna pięć punktów wyprzedzali Niemców.


Po świetnym skoku Tande sędziowie zdecydowali się na skrócenie rozbiegu do bramki dwunastej. Efektem były krótkie skoki trzech pierwszych zawodników. Z tej serii szczęśliwie wyłamał się Dawid Kubacki - 121,5 metra pozwoliło nam zrównać się punktowo z Czechami.

Bliżej lądował Daiki Ito (116 m), dzięki czemu do Japończyków traciliśmy już tylko 10,5 punktu. Na prowadzenie wychodzili także Austriacy (119 m Stefana Krafta), Słoweńcy (119 m Jaki Hvali), Niemcy (117 m Andreasa Wellingera) i wreszcie Norwegowie (świetna próba Andersa Fannemela - 128 metrów).


Pierwszym dobrym skokiem w czwartej kolejce była próba Romana Koudelki - Czech uzyskał 126 metrów, co dało jego zespołowi prowadzenie. Niewiele bliżej (124,5 m) lądował Stefan Hula - byliśmy tylko 4,4 punktu za naszymi południowymi sąsiadami.

Kolejny świetny lot zaprezentował Noriaki Kasai - Japończycy wyszli na pierwsze miejsce po jego skoku na odległość 128 metrów. Tak daleko nie lądował Michael Hayboeck (125,5 m) - Austriacy prowadzili, ale ich przewaga nad Japończykami wynosiła tylko 2,6 punktu.

Pod koniec pierwszej serii kolejni zawodnicy wyprowadzali swoje drużyny na prowadzenie - najdalej z nich lądował Peter Prevc (133,5 m), nieco bliżej - Severin Freund (126 m) i Johann Andre Forfang (129 m).


W drugiej serii rozbieg wydłużono do bramki czternastej, jednak to nie miało szczególnie zbawiennego wpływu na odległość, jaką osiągnął Jarkko Määttä (107,5 m). Niewiele dalej lądował Jakub Janda (111 m), natomiast lepszy rezultat uzyskał Andrzej Stękała (116,5 m).

Jednak dopiero po występie Polaka obserwowaliśmy naprawdę dalekie skoki - odpowiadali za nie Taku Takeuchi (132,5 m), Manuel Poppinger (126 m), Andreas Wank (128,5 m) i Kenneth Gangnes (130 m). Po pięciu skokach prowadzili więc Norwegowie, którzy zdecydowanie wyprzedzali Niemców i Japończyków.


W szóstej kolejce z trzynastej belki startowej dobrze spisał się Jan Matura - 126 metrów stosunkowo wysoko stawiało poprzeczkę przed Piotrem Żyłą. Polak lądował dużo bliżej niż powinien - 122 metry sprawiły, że znów plasowaliśmy się za Czechami.

Krótki skok oddał Kento Sakuyama (114,5 m), dość blisko lądowali także Philipp Aschenwald (119 m) i Robert Kranjec (120,5 m). Nie zawiedli natomiast Richard Freitag (130 m) i świeżo upieczony rekordzista obiektu Daniel Andre Tande (132,5 metra z dwunastej belki - rozbieg skrócony na prośbę trenera).


Przed siódmą kolejką belka nie poruszyła się, pozostając w bramce dwunastej. Z takiego rozbiegu, przy znikomym wietrze pod narty nie poradzili sobie Lauri Asikainen i Lukas Hlava. W minimalnie lepszych warunkach dużo dalej poleciał Dawid Kubacki (123,5 m) - w tym momencie przegrywaliśmy co prawda z Norwegią (mimo jednego skoku więcej), ale Czechów i - rzecz jasna - Finów wyprzedzaliśmy już zdecydowanie.

Przed nami plasowali się za to Japończycy (Daiki Ito - 118,5 m), Austriacy (Stefan Kraft - 119 m), Słoweńcy (Jaka Hvala - tylko 110 m) i Niemcy (Andreas Wellinger - 120,5 m). Kończący tę grupę Anders Fannemel nie miał problemu z wyprowadzeniem Norwegów na prowadzenie - uzyskał 126 metrów, dzięki czemu jego zespół miał już ponad 55 punktów przewagi nad podopiecznymi Wernera Schustera.


W ostatniej grupie - jak to zwykle bywa w trakcie konkursów drużynowych - zespoły startowały w zmienionej kolejności, odwrotnej do miejsc zajmowanych po siedmiu skokach. Ósme miejsce "obronili" Finowie - Ville Larinto oddał najlepszy skok spośród wszystkich ośmiu prób podopiecznych Janiego Klingi (113 m).

Swoich lokat bronili także Czesi (123 m Romana Koudelki), Polacy (121 m Stefana Huli), Peter Prevc (129,5 m w świetnym stylu) i Michael Hayboeck (127 m). Ten ostatni nie zdołał wprowadzić swojej ekipy na podium, bowiem świetnie spisał się Noriaki Kasai (125 m) - Japończycy mogli się cieszyć z "pudła" (co zresztą czynili, gratulując doświadczonemu koledze).

Severin Freund (132 m) i Johann Andre Forfang dopełnili formalności (131,5 m) - ostatecznie skoczkowie z Norwegii pokonali Niemców o prawie 55 punktów.



klasyfikacja generalna Pucharu Świata »