Osiem zespołów stanie na starcie drużynowego konkursu o mistrzostwo świata w lotach. Szkoleniowcy zdecydowali się na wystawienie takich samych zespołów jak w rywalizacji indywidualnej...

Trenerzy poszczególnych ekip nie zdecydowali się na dokonanie zmian w składach swoich zespołów w porównaniu z konkursem indywidualnym (wyjątkiem jest zespół niemiecki, gdzie startowało pięciu skoczków; Werner Schuster zrezygnował z Andreasa Wanka). Nie inaczej stało się w przypadku polskiej ekipy - Łukasz Kruczek powołał na niedzielne zawody Kamila Stocha (co ciekawe - mistrz olimpijski wystartuje jako pierwszy z naszych reprezentantów), Klemensa Murańkę, Dawida Kubackiego i Stefana Hulę. Kolegom z trybun ponownie będzie więc kibicować Piotr Żyła.

Na liście startowej niedzielnego konkursu znalazł się Johann Andre Forfang - choć początkowo były wątpliwości, czy Norweg będzie mógł stanąć na rozbiegu. Przypomnijmy: dwudziestolatek upadł w trzeciej serii zawodów indywidualnych i miał nawet nie wystartować w czwartej rundzie (później odwołanej). Na szczęście stan zdrowia nie przeszkodzi mu w oddawaniu kolejnych dalekich skoków na Kulm.

Biorąc pod uwagę rezultaty indywidualne, walkę o tytuł mistrza świata powinni rozstrzygnąć między sobą reprezentanci Norwegii (Fannemel, Forfang, Tande, Gangnes) i Słowenii (Kranjec, Tepes, Lanisek, Prevc), natomiast o medale mogą powalczyć także Niemcy, Austriacy, Czesi, a przy odrobinie szczęścia także... Polacy.

Nie wiadomo jednak, czy rywalizacja zespołów w ogóle dojdzie do skutku - prognozy na jutro nie są korzystne (wiatr 3 m/s, porywy do 7-9 m/s), niedzielny konkurs w Bad Mitterndorf może podzielić więc los swojego odpowiednika z Harrachowa sprzed dwóch lat.