Podczas gdy większość słoweńskich skoczków rywalizowała w Kranju, Jurij Tepeš próbował swoich sił na trasie rajdu samochodowego - niestety jego start zakończył się groźnym wypadkiem.
Jurij Tepeš w swoim Renault Megane RS Trophy 275 wziął udział w górskim wyścigu na Gorjance.
- Pierwszy raz jestem na prawdziwych wyścigach samochodowych i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy. Startuję w aucie osobowym, a nie prawdziwym rajdowym jak większość zawodników. Dlatego nie jestem taki szybki - żartował po pierwszych testach skoczek.
Niestety występ w górskim rajdzie na Gorjance nie był dla Jurija Tepeša szczęśliwy. Po udanych treningach, w zawodach miał poważny wypadek. W ostatniej kombinacji zakrętów jego Megane wypadło z drogi, oderwało się prawe koło i ostatecznie auto dachowało. Samochód był poważnie uszkodzony, na szczęście wystrzeliły poduszki powietrzne, a skoczek wyszedł z auta o własnych siłach. Jak później się okazało, Tepeš nie doznał żadnych poważniejszych obrażeń. Skoczek przyznał, że Słoweński Związek Narciarski nie zakazuje mu występu w wyścigach i chętnie wystąpiłby ponownie, jednak już w typowym rajdowym samochodzie.
- Na wyścigach możesz nauczyć się zakrętów, a kiedy poznasz trasę, jazda z okrążenia na okrążenie jest przyjemnością. Każde okrążenie starasz się przejechać coraz lepiej, poprawiasz drobne błędy i rozwijasz się, jak na skoczni. W obu przypadkach w moim ciele uwalnia się dużo adrenaliny. Tak więc na rajdzie - jak na skoczni - decydują drobnostki, oba sporty wymagają również dużej sprawności fizycznej - wyjaśniał słoweński skoczek. - Gdybym miał mocniejszy samochód, to na pewno czułbym jeszcze więcej adrenaliny na starcie wyścigu. Skoki narciarskie trenuję od dwudziestu lat, z szybkimi samochodami nie mam tyle doświadczenia. Gdybym na starcie na Gorjance wystąpił w prawdziwym samochodzie wyścigowym, obawiałbym się o siebie, tak jak i o samochód - żartował po zawodach Tepeš.