Norwegowie pod okiem Alexandra Stöckla zakończyli zgrupowanie w Austrii, gdzie trenowali na czterech wybranych przez trenera obiektach.
Skoczkowie rozpoczęli w Stams, następnie przenieśli się do Innsbrucka, później do Ramsau. Dwutygodniowe zgrupowanie w tym alpejskim kraju zakończyli w piątek w Bischofshofen. Niektórzy z zawodników sprawdzali swoje możliwości nie tylko na skoczni, ale i torze wyścigowym.
- Byliśmy po kilka dni na każdym obiekcie. Mamy za sobą skoki na obiektach o różnych rozmiarach, każdy z nich stawia przed zawodnikami inne wyzwania. Obok treningów fizycznych odbyliśmy również wiele ćwiczeń technicznych - wyjaśniał Stöckl.
Norwescy skoczkowie, mimo że wrócili do kraju po dwutygodniowym zgrupowaniu, nie będą mieli teraz zbyt dużo czasu na odpoczynek. Już w najbliższy weekend rozpoczną się zmagania w ramach krajowego turnieju SommerHoppuken. Konkursy rozgrywane będą na Gjerpenkollen i Midtstubakken.
Obecnie w Norwegii zacieśniana jest współpraca między kadrami mężczyzn i kobiet. Podczas mistrzostw świata w Falun Norwegowie zajęli drugie miejsce w konkursie drużyn mieszanych, a konkurencja ta jest istotna nie tylko w kontekście mistrzostw świata, ale i igrzysk olimpijskich.
- Dobrze współpracuje mi się z Christianem Meierem. Ustaliliśmy wiele kwestii dotyczących techniki i sprzętu. Uważam, że to pozytywne i motywujące dla zawodników - przyznał szkoleniowiec Norwegów.
Wraz z nowym sezonem nadejdą również nowe przepisy. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadziła kontrolę sprzętu zawodników jeszcze przed skokiem. Zdaniem Stöckla idea jest słuszna:
- Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zmian, jakie wprowadza FIS - zapewnił.