W Szczecinie już po raz szósty siatkarze, siatkarki, skoczkowie i inni sportowcy zagrali w charytatywnym meczu na rzecz Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych.
Drużyny prowadzone były przez dwóch znakomitych szkoleniowców - Waldemara Wspaniałego i Adama Grabowskiego. W ekipie trenera Grabowskiego - obok Macieja Kota i Dawida Kubackiego - wystąpili: Dorota Wilk (Aluprof Bielsko-Biała), Anita Kwiatkowska (Impel Wrocław), Małgorzata Lis (Aluprof Bielsko-Biała), Rafał Antczak (sztab Chemika Police), Jakub Głuszak (sztab Chemika Police), Maciej Pawliński (Banimex Będzin), Grzegorz Szumielewicz (Jadar Radom), Dominik Witczak (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Michał Peciakowski (Union Arbesbach), Piotr Lipiński (Politechnika Warszawska), Patryk Akala (AZS AGH Kraków), Kamil Rychlik (zwycięzca licytacji), Krzysztof Grzesiowski (były zawodnik Morza Szczecin).
Z kolei w drużynie Waldemara Wspaniałego znaleźli się Jan Ziobro i Jakub Kot oraz Aleksandra Jagieło (Chemik Police), Olivia Olszewska (zwyciężczyni licytacji), Norris Cabrera (Stod Voley), Katarzyna Gajgał-Anioł (Chemik Police), Katarzyna Mróz (Chemik Police), Jerzy Zwierko (trener Cuprum Lubin), Krzysztof Ferek (Hutnik Kraków), Sebastian Świderski (olimpijczyk z Pekinu), Krzysztof Śmigiel (olimpijczyk z Atlanty), Bartosz Janeczek (Callipo Vibo Valentia), Wojciech Kaźmierczak (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Łukasz Kruk (były reprezentant Polski), Paweł Maciejewicz (były zawodnik Skry Bełchatów).
Spotkanie odbyło się tym razem w szczecińskiej Azoty Arenie i zgromadziło aż 5300 kibiców. Drużyny rozegrały w sumie cztery sety. W ubiegłym roku przy tej okazji zebrano dla hospicjum 100 tysięcy złotych - w tym roku na pewno suma będzie jeszcze większa.
- W dużej hali było inne postrzeganie przestrzenne, ale można było się przyzwyczaić. Większa niż w poprzednich latach widownia wyzwoliła dodatkowe emocje. Miałem nawet tremę, ale bycie sportowcem od wielu lat zobowiązuje, więc trzeba sobie z tym radzić - powiedział po spotkaniu Maciej Kot.
- Liczy się szczytny cel i dobra zabawa. Nie jestem zaskoczony liczną publiką, ale byłem pod wrażeniem, że tyle osób chciało zobaczyć może nie jak gramy, a jak kaleczymy siatkówkę. Wbiegłem na boisko i chciałem wystawiać. Nie wiedziałem nawet, że na boisku jest osoba, która ma to zrobić - żartował Jan Ziobro.