Pierwsze zwycięstwo w karierze Stefana Krafta, objęcie prowadzenia w PŚ przez Michaela Hayboecka i czwarta lokata powracającego po kontuzji Kamila Stocha - to najkrótsze podsumowanie konkursu w Oberstdorfie...

Drugie podejście do rozpoczęcia 63. Turnieju Czterech Skoczni nastąpiło dokładnie 25 godzin po planowanym starcie imprezy. Belka startowa została ustawiona w bramce trzynastej - przy takim rozbiegu Robert Kranjec (120 m) pokonał swojego rywala w parze, Junshiro Kobayashiego (114,5 m). W drugiej parze Lauri Asikainen (131 m) okazał się lepszy od Marinusa Krausa (129 m). Niemiec miał jednak spore szanse na awans do finału jako lucky loser.

Bardzo wysoko poprzeczkę Dawidowi Kubackiemu postawił Andreas Kofler. Zwycięzca TCS z sezonu 2009/2010 objął prowadzenie po skoku na odległość 135,5 metra. Polak niestety nie sprostał zadaniu - 115 metrów oznaczało przedostatnią lokatę i brak awansu do drugiej serii.

Po chwili udział w finale wywalczył również inny triumfator TCS, Anders Jacobsen (126,5 m). Norweg wyraźnie pokonał Kento Sakuyamę (114,5 m). W kolejnych pojedynkach awans do drugiej rundy - mimo naprawdę słabych rezultatów - zapewniali sobie Daniel Wenig (116 m) i Johann Andre Forfang (111 m). Wtedy zapadła decyzja o minimalnym wydłużeniu rozbiegu (belka czternasta).

W następnych parach lepsze rezultaty od rywali uzyskiwali Vincent Descombes Sevoie (zaledwie 112 m), Stephan Leyhe (120 m) i Thomas Diethart (107,5 m). Z tym ostatnim przegrał Jan Ziobro, który po skoku na odległość 95,5 metra plasował się na ostatnim miejscu...

Wkrótce do udziału w drugiej serii mogli przygotowywać się także Michael Neumayer (124,5 m), Daiki Ito (128 m), Phillip Sjoeen (128,5 m) i Władisław Bojarincew (tylko 103 m!). Ładny skok oddał także Dimitrij Wasiliew (124 m), jednak jeszcze lepiej spisał się Severin Freund (126 m). Niemiec minimalnie pokonał Rosjanina, który był drugi wśród przegranych i czekał na awans...

Nadeszła wreszcie pora na jedną z najbardziej interesujących par - Stefan Kraft rywalizował z Kamilem Stochem. Austriak postawił poprzeczkę bardzo wysoko - 136,5 metra dawało mu wyraźne prowadzenie. Polak nie lądował tak daleko i nie wywalczył bezpośredniego awansu - 129 metrów było drugim rezultatem wśród potencjalnych lucky loserów. Co więcej, po swojej próbie Stoch trzymał się za kostkę - a to nie było dobrym sygnałem w kontekście ostatnich tygodni...

Kolejną "polską" parą była ta z udziałem Aleksandra Zniszczoła. Polak spisał się nieźle, jednak 119 metrów to było za mało na Jerneja Damjana. Słoweniec uzyskał 126,5 metra, pokonał naszego zawodnika i był jedenasty. Z innym Słoweńcem, Matjazem Pungertarem, walczył Piotr Żyła - i ten pojedynek zakończył się dla nas pozytywnie! 125 metrów wiślanina było dużo lepszym wynikiem niż 116 m podopiecznego Gorana Janusa.

W tzw. międzyczasie awans do finału zapewnili sobie skoczkowie z Norwegii - Anders Bardal (122 m), Anders Fannemel (128,5 m) i Rune Velta (125,5 m). Formalnością był też pojedynek Richarda Freitaga (124,5 m) z Davide Bresadolą (109,5 m). Dobrym występem zaskoczył Matthew Rowley (123,5 m), ale i on musiał uznać wyższość faworyta tej pary - Taku Takeuchi (128 m).

Gdy na górze pozostały już tylko trzy ostatnie pary, mogliśmy być pewni, że do finału jako szczęśliwi przegrani awansują Marinus Kraus i Kamil Stoch. Pozostałe trzy miejsca były raczej zarezerwowane dla zawodników z kończącej pierwszą serię szóstki...

W tej grupie bezpośredni awans zapewnili sobie Noriaki Kasai (137,5 m) i Michael Hayboeck (137,5 m), natomiast jako najlepsi wśród przegranych do drugiej serii weszli Roman Koudelka (131 m) i Gregor Schlierenzauer (133 m).

Ostatni pojedynek miał dość dramatyczny przebieg - Simon Ammann poleciał na odległość 133 metrów, ale upadł przy lądowaniu. Rywalizujący z nim Peter Prevc bez problemu awansował do finału - 139,5 metra dało mu drugą lokatę. Na upadku Szwajcara zyskał Dimitrij Wasiliew - Rosjanin wystąpił w finale jako piąty "lucky loser".


W początkowej fazie drugiej serii stosunkowo nieźle spisał się zwycięzca poprzedniej edycji TCS, Thomas Diethart. Austriak poleciał na odległość 123 metrów i nieznacznie awansował w stosunku do miejsca zajmowanego na półmetku. W tym samym miejscu wkrótce lądował Michael Neumayer - przewaga z pierwszej serii dała Niemcowi prowadzenie.

Zmiany na czele następowały szybko - po Neumayerze na pierwszym miejscu plasowali się Robert Kranjec (119,5 m), Anders Bardal (124 m) i Stephan Leyhe (119,5 m). Tej passy nie podtrzymał Piotr Żyła - Polak przy tylnym wietrze 0,93 m/s uzyskał tylko 110,5 metra, w tym momencie był szósty.

Kolejnymi liderami konkursu zostawali Rune Velta (121 m), Richard Freitag (125 m) i Jernej Damjan (130,5 m). Ten ostatni na dłużej zabawił na czele, podczas gdy za jego plecami na drugie miejsce wchodzili Anders Jacobsen (124,5 m) i Phillip Sjoeen (127 m). Ze Słoweńcem zrównał się dopiero Daiki Ito (128 m).

Dwóch liderów mieliśmy jednak tylko przez chwilę. Po Japończyku na rozbiegu pojawił się Kamil Stoch. Polak spisał się znakomicie - 131 metrów przy dość mocnym wietrze w plecy (0,93 m/s) oznaczało prowadzenie z wyraźną przewagą!

Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi awansował do czołowej dziesiątki po słabszych skokach Romana Koudelki (127 m) i Taku Takeuchi (116,5 m). Marsz w górę tabeli trwał - za Polakiem plasowali się również Marinus Kraus (118 m), Lauri Asikainen (125 m), Anders Fannemel (131 m, jednak przy słabszym wietrze w plecy od Polaka), Gregor Schlierenzauer (119,5 m) i Noriaki Kasai (123 m). Stocha na czele zmienił dopiero Michael Hayboeck. Austriak poleciał na odległość 132,5 metra i wyprzedził Polaka o ponad dziesięć punktów.

Za tą dwójką uplasował się trzeci po pierwszej serii Andreas Kofler (126 m) - Austriak przegrał ze Stochem zaledwie o 0,1 punktu. Lepszy od Polaka, ale gorszy od Austriaka okazał się Peter Prevc - 125,5 metra oznaczało drugie miejsce.

W tym momencie wiedzieliśmy już, że konkurs wygra Austriak i że będzie to jego pierwsze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. O tym, który z podopiecznych Heinza Kuttina, stanie na najwyższym stopniu podium miał zdecydować skok Stefana Krafta. Ten poleciał na odległość 129 metrów - to wystarczyło, aby wyraźnie pokonać kolegę z drużyny!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
klasyfikacja generalna Turnieju Czterech Skoczni »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »